-To było żałosne..
Dziewczyna zwróciła się do czekających na nich przyjaciół. Wszystko poszło po jej myśli i trafiła do Gryffindoru. Gdyby trafiła gdziekolwiek indziej.. Matka rozerwała by ją na strzępy.. Dosłownie.. Co do jej rodziny nigdy nie warto było żartować. I brać wszystko na poważnie, można powiedzieć że łatwo ich można urazić. Baardzo łatwo można ich urazić, chociaż dziewczyna bardzo kochała swoich rodziców, to zarówno często ją wkurzali.
-Miałaś lepszy pomysł Yuki? Długowłosy posłał mi wrogie spojrzenie.
-Mogłeś się tak nie denerwować i na spokoju porozmawiać z Remusem o Ann.. Przecież i tak nic... Nic do siebie nie czujemy Syriuszu. Ja i Remus to tylko zachcianka rodziców... Dziewczyna wzdrygnęła się na samo wspomnienie kłótni Syriusza i Remusa.
-Och ty debilu! To tylko koleżeński wypad! Krzyknął sflustrowany Syriusz.
-Powiedziałem już że nie. Koniec kropka. Ja już znam te twoje ,,Koleżeńskie Wypady'' Łapo. Powiedział obojętnym tonem Remus.
-Ale ty z Annie możesz chodzić na randki! Odburknął obrażony Syriusz.
-TO NIE SĄ ŻADNE RADNKI! Krzyknął wypędzony z równowagi Remus, wyszedł trzaskając drzwiami portretu.
-Nadal nie rozumiem po co ci to było Syriuszu. Kompletnie tego nie rozumiem. Jesteś czasem strasznie dziwny..
-Przecież on ewidentnie z nią flirtuje! Oburzył się młody Black
-Dość tego Syriuszu! W oczach dziewczyny pojawiły się łzy. - Jesteś niemożliwy!
Dziewczyna szybko wybiegła z pokoju wspólnego Lwów. Zastanawiała się gdzie może podziewać się Remus, no bo przecież do cholery jasnej przecież jest przeszło po 20:30! Dziewczyna nie będąc kimś bliskim, dla Lupina bardzo się o niego martwiła. Co z tego że nazywał się potworem. Co z tego że nie jest podatny na miłość. Co z tego że jest wilkołakem. Ją to nie obchodziło, ważne było to żeby odszukać wyprowadzonego z równowagi dziennej Remusa.
Szła mrocznymi nocnymi korytarzami, jedyne miejsce o którym pomyślała. Są błonia. Remus często przebywał na świeżym powietrzu, przecież było jeszcze lato. Jednak nie było najcieplej. Wielkimi krokami zbliżała się zima a ona. Ona wyszła z Dormitorium jedynie w cienkiej czarnej pelerynie. Jedyne co zamierzała zrobić to odszukać zdenerwowanego Remusa i wrócić do Dormitorium.
Szła.
Wychodząc niepostrzeżenie na błonia ujrzała księżyc. Nieziemski widok. Niebiesko-białe światło odbijało się od pobliskiego jeziora. Natomiast liście drzewa utrzymywały kojącą kołysankę. Wiatr wiał lekko sprawiając że melodyjka ,,grała''. Kierowała się w jedyne najlepiej znane jej miejsce. Pod drzewo. Nie byle jakie drzewo. Drzewo zostało nazwane: Drzewem Huncwotów.
Czuła.
Czuła jak powoli zamarza pod wpływem temperatury. Wiedziała że prędzej czy później to się stanie. Przecież nie była odpowiednio do wyjścia ubrana, natomiast nie zwracała na to uwagi. Liczyło się znalezienie Remusa. Opadała powoli z sił gdy zobaczyła wysoką męską sylwetkę. Stwierdziła że to ewidentnie był on, natomiast zdezorientowana patrzyła na kobiecą niską sylwetkę. Nie miała pojęcia jak bardzo była w błędzie. Tak bardzo nie wiedziała że wszystko przez tą osóbkę się pogorszy. Podeszła niepewnie do nich i zziębnięta przerwała im rozmowę.
-W-Wybacz Remusie... Zaczęła niepewnie, i przerwała gdy głowy tej dwójki kierowały się na nią.
-A-Ale.. Och! Przepraszam że wam przerywam. Ale Syriusz nie chciał Remusie.. Jak byś mógł przyjść na chwilę do Dormitorium, byłabym wdzięczna.. Martwimy....Martwimy się o ciebie. Popatrzyła na Remusa. I zanim cokolwiek powiedział pędem ruszyła do szkoły. Było jej zimno.. Bardzo zimno. Zdezorientowany chłopak reakcją dziewczyny powoli wstał i przeprosił.. Jak się okazało Annie. Ruszył szybkim krokiem w stronę szkoły, z nadzieją odszukania Yuki. Po krótkiej wędrówce znalazł ją opierającą się o ścianę. Dopiero po chwili zauważył że pociera o swoje ręce.
-Yuki.
Dziewczyna przestraszona skierowała głowę w stronę głosu. Mimowolnie przestała wykonywać czynność i spojrzała na podłogę. Było jej wstyd.
Wstyd.
Czuła go nie bez powodu. W końcu, nie powinna się mieszać w sprawy Remusa. Jest już prawie dorosły prawda? A ona od tak, poszła po niego w środku zimowej nocy w cienkim płaszczyku.
-Yuki.
Nie spojrzała na niego.
Nie mogła.
Wiedziała że nie może nie potrafi. Można było zauważyć pierwsze łzy na jej policzkach. Nie chciała by wszystko tak poszło. Ta sprawa z zaręczynami była dla niej ważna. Starała się nie zawieść swojej rodziny. Swojej matki. Chciała stać się dla Remusa idealna. Chociażby żeby go do siebie przekonać. Bez większych kompleksów. Nie pakująca się w kłopoty. Nie płacząca z byle powodu.. Ale oczerniła nie tylko i siebie. Oczerniła swoją rodzinę.
-T-Tak.. Bardzo Przepraszam.... J-Ja...
Powoli dławiła się swoimi łzami. Ale stało się coś... Coś czego nigdy się nie mogła spodziewać.. Coś co wydało się jej tak wspaniałe i niemożliwe jednocześnie.
-Yuki.. Nie masz za co przepraszać.
Dziewczyna zadowolona z przebiegu wydarzeń wtuliła się bardziej w młodego Lupina. Nadal nie mogła uwierzyć że Remus ją przytulił. Nie zawiodła rodziny.
Nie zawiodła matki.
Zmęczona wydarzeniami usnęła w ramionach Remusa. Ten zauważając to lekko ją podniósł, i skierował się do Pokoju Wspólnego Gryffindoru.
Wiedział.
Wiedział, że obwinia się za każdy najmniejszy błąd. Nie chciała okazywać słabości. Nie przy nim. Wiedział, że starała się być dobra. Nie wnikać w nie swoje sprawy. Ale..
Ale.
Przecież ona nie jest bezduszna.
Gdy wszedł do Pokoju Wspólnego na sofie czekali na niego przyjaciele. Ci od razu wstali ale widząc śpiącą dziewczynę, odprowadzili go tylko wzrokiem do jej Dormitorium.
Wiedział.
Że nie dadzą mu z zaistniałą sytuacją spokoju. Ale przecież nie miał serca jej obudzić. Stwierdził że dziewczyna powinna się porządnie wyspać. Położył ją ostrożnie na łóżku. Wytarł ostatnie łzy na policzkach, i przykrył kocem. Wyszedł z pokoju, i nie patrząc na zadowolonych przyjaciół ruszył w kierunku swojego dormitorium.
Uśmiechnął się.
Uśmiechnął się gdy wyobraził sobie wypytywanie przyjaciół, co się tak właściwie stało. Wiedział przecież, że Huncwoci nigdy nie odpuszczają. Przecież sam nim był.
Był Huncwotem.
Był sobą.
Remus Lupin, wilkołak który nie jest wystawiony na miłość.
Niezwykłą miłość.
~~~~
AKAAA! 900 słów! Przeszłam samą siebie! Mam nadzieje, że rozdział się wam podoba, gdyż iż ponieważ.. Mi się strasznie podoba! Oby wena i pomysły mnie nie opuściły bo jestem bardziej zadowolona niż z pierwszej części Life In Hufflepuff is not easy. Je je je je! Zastanawiam się czy jak będę tak długo pisać tą końcówkę rozdziału to czy dotrę do 1000 słów. Byłoby 900 słów rozdziału i 100 słów Mojej wciny. Jesteście pewnie ciekawi czym namiesza nasza droga Annie? Nie powiem ;v <słów: 1006> /Aiko
CZYTASZ
Dear Little Lupin
FanfictionOna, niezmiernie cicha i mądra osóbka. Ona, osoba która pragnęła prawdziwej miłości. On, spokojny i mądry osobnik. On, zmagający się z wielkim problemem. Ona, ta która miała dług. On, ten który dług odbierał Ona i On, dwójka nieznającyc...