*Perspektywa Inez*
- Zawołajcie do mnie Vivi - powiedziałam oschle, a po chwili dziewczyna stanęła obok mnie
- Zanim cokolwiek powiesz, daj mi się wytłumaczyć, prosze - bez żadnych wyjaśnień powiedziała błagalnym głosem gdy tylko weszła do mojej komnaty
- Mów
- Widziałam twój wzrok kiedy Inez do mnie podleciała, kiedy łasiła się do mnie, kiedy chciałaś ją zabrać, i wiem, że na pewno byś ją zabiła, ja nie mogę na to pozwolić, nie dlatego bo jest piękna i druga w swoim rodzaju tylko dlatego, że to jest smok. Czuje, że nie jesteś taką oschłą, wredną, bez uczuciową babą bo inaczej nie była byś królową, znam swój ród i wiem, że ani kijem ani marchewką, ale proszę nie zabijaj jej, jej ani żadnego innego smoka, proszę - wydusiła z siebie ze łzami w oczach
-Łatwo ci mówić ! Nie na tobie spoczywa obowiązek chronienia ziemi i granic, nie ty musisz się martwić o swój lud, nie ty musisz wykonywać wyroki na tych pięknych stworzeniach, a wiesz dlaczego ? Bo nie masz w sobie szlachetnej krwi a twoje oczy są tylko i wyłącznie przypadkiem ! Poza tym i tak już za późno czując, że nie dam rady posłałam po Merona, jego na pewno znasz, nie zamienisz z nim nawet słowa jak ze mną teraz, a on zabije Inez bez większych rozczuleń w przeciwieństwie do mnie.
- Nie proszę nie, nie zabijaj jej
- Nie mam wyboru, wyjdź
*Perspektywa Corsona*
No przybył ! Władca Mirandi. Tego parszywego kraju zamieszkałego przez tak parszywych ludzi.
- Stęskniłeś się za mną ? - rzucił ironicznie
- Bardzo - warknąłem w jego stronę wiedząc, że on docinki bardzo lubi
- Prowadź do mojej zleceniodawczyni - odpowiedział z pogardą kłaniając się delikatnie jak na króla przystało, przeprowadziłem go przez schody i zapukałem we wrota komnaty Inez, otworzyła i była piękna, nigdy jej takiej nie widziałem, ubrana w krwisto czerwoną, koronkową suknie do kolan z nie dało się nie zauważyć dużym dekoltem
- Witam, mój klan zrozumiał, że a graniczącymi kontakt utrzymuje się tylko w razie kłopotów
- Dobrze zrozumiałeś, miałam wybór ale wiesz, że z was dwojga wole ciebie od tej parszywej jędzy, która czeka tylko na moją śmierć, żeby przejąc tron
- Rozumiem - uśmiechnął się do niej zadziornie - gdzie jest ?
- Corson zaprowadź go do legowiska
Nie usłyszałem, ale tan palant podszedł do Inez i wyszeptał jej coś do ucha
- Zawsze służę pomocą - pocałował jej dłoń ale nie dała po sobie nic poznać, jak zazwyczaj miała swoją kamienną twarz, opanowała do perfekcji ukrywanie uczuć co mnie denerwowało
Zaprowadziłem go do smoków i chciałem przynieść Inez ale ubiegł mnie i jednym ruchem miecza, który wyciągnął w niewidomej chwili odciął łeb smokowi, a że zawsze krew szlachetnego smoka śmierci niesamowicie, przeprawiło mnie o odruchy wymiotne.
*********
Za kilka rozdziałów koniec, więc jeśli to czytasz a ci się podoba poleć też opowiadanie swoim znajomym będzie mi miło :-)
CZYTASZ
Smoki ostatniej ery
FantasyTrenerka smoków i kilku jej uczniów muszą stawić czoła najstraszniejszym z najstraszniejszych bestii. Dla niektórych piękności a dla niektórych szkarady.