10

81 8 0
                                    

*Perspektywa Inez*

- Zawołajcie do mnie Vivi - powiedziałam oschle, a po chwili dziewczyna stanęła obok mnie

- Zanim cokolwiek powiesz, daj mi się wytłumaczyć, prosze - bez żadnych wyjaśnień powiedziała błagalnym głosem gdy tylko weszła do mojej komnaty

- Mów

- Widziałam twój wzrok kiedy Inez do mnie podleciała, kiedy łasiła się do mnie, kiedy chciałaś ją zabrać, i wiem, że na pewno byś ją zabiła, ja nie mogę na to pozwolić, nie dlatego bo jest piękna i druga w swoim rodzaju tylko dlatego, że to jest smok. Czuje, że nie jesteś taką oschłą, wredną, bez uczuciową babą bo inaczej nie była byś królową, znam swój ród i wiem, że ani kijem ani marchewką, ale proszę nie zabijaj jej, jej ani żadnego innego smoka, proszę - wydusiła z siebie ze łzami w oczach

-Łatwo ci mówić ! Nie na tobie spoczywa obowiązek chronienia ziemi i granic, nie ty musisz się martwić o swój lud, nie ty musisz wykonywać wyroki na tych pięknych stworzeniach, a wiesz dlaczego ? Bo nie masz w sobie szlachetnej krwi a twoje oczy są tylko i wyłącznie przypadkiem ! Poza tym i tak już za późno czując, że nie dam rady posłałam po Merona, jego na pewno znasz, nie zamienisz z nim nawet słowa jak ze mną teraz, a on zabije Inez bez większych rozczuleń w przeciwieństwie do mnie.

- Nie proszę nie, nie zabijaj jej

- Nie mam wyboru, wyjdź

*Perspektywa Corsona*

No przybył ! Władca Mirandi. Tego parszywego kraju zamieszkałego przez tak parszywych ludzi.

- Stęskniłeś się za mną ? - rzucił ironicznie

- Bardzo - warknąłem w jego stronę wiedząc, że on docinki bardzo lubi

- Prowadź do mojej zleceniodawczyni - odpowiedział z pogardą kłaniając się delikatnie jak na króla przystało, przeprowadziłem go przez schody i zapukałem we wrota komnaty Inez, otworzyła i była piękna, nigdy jej takiej nie widziałem, ubrana w krwisto czerwoną, koronkową suknie do kolan z nie dało się nie zauważyć dużym dekoltem

- Witam, mój klan zrozumiał, że a graniczącymi kontakt utrzymuje się tylko w razie kłopotów

- Dobrze zrozumiałeś, miałam wybór ale wiesz, że z was dwojga wole ciebie od tej parszywej jędzy, która czeka tylko na moją śmierć, żeby przejąc tron

- Rozumiem - uśmiechnął się do niej zadziornie - gdzie jest ?

- Corson zaprowadź go do legowiska

Nie usłyszałem, ale tan palant podszedł do Inez i wyszeptał jej coś do ucha

- Zawsze służę pomocą - pocałował jej dłoń ale nie dała po sobie nic poznać, jak zazwyczaj miała swoją kamienną twarz, opanowała do perfekcji ukrywanie uczuć co mnie denerwowało

Zaprowadziłem go do smoków i chciałem przynieść Inez ale ubiegł mnie i jednym ruchem miecza, który wyciągnął w niewidomej chwili odciął łeb smokowi, a że zawsze krew szlachetnego smoka śmierci niesamowicie, przeprawiło mnie o odruchy wymiotne.

*********

Za kilka rozdziałów koniec, więc jeśli to czytasz a ci się podoba poleć też opowiadanie swoim znajomym będzie mi miło :-)

Smoki ostatniej eryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz