Chanyeol~
Widząc Baeka w mojej i do tego za dużej koszulce, myślałem, że się rozpłynę.
- Dobrze Baekkie. Możesz ją zatrzymać. Wyglądasz niezwykle uroczo. - moje stwierdzenie wywołało na twarzy mniejszego śliczny, prostokątny uśmiech, który polubiłem od wczorajszej nocy tak bardzo.
- Masz piękny uśmiech. -
- Dziękuję. Nie przywykłem do takich komplementów.- zarumienił się. Ahh jak się nie rozpłynę to mi sta... Nie nic.
- Niemożliwe, żeby jeszcze nikt do ciebie tak nie powiedział. - na to tylko coś odburknął pod nosem do siebie, ale było to raczej przez wstyd niż przez niegrzeczność.
- Chcesz koktajl truskawkowy? Nie wiem, może jakiś inny smak? Wybierz sobie. Spójrz do zamrażarki tak powinno być kilka opakować mrożonych owoców. Hmm... Może wolisz ze świeżych? No tak, nie pomyślałem. - i już chciałem dalej kontynuować, ale przerwał mi cichy śmiech Baeka. Ja rownież się zaśmiałem i po prostu wskazałem ręką, gdzie znajduje się zamrażarka i kosz owoców. I w tej samej chwili, kiedy Baekhyun wybrał smak koktajlu wszedł Jongin, a zaraz po nim Sehun. Można było się spodziewać. Najmłodszy z nas ma bardzo słabą głowę do alkoholu.
- I jak tam wasz kac? - spytałem.
- Daj spokój. Więcej tyle nie wypiję. - odparł Oh.
- Nie jest tak źle. Bywało gorzej. - stwierdził Kai, na co pokiwałem głową i sięgnąłem po tabletki na ból głowy.
- Macie. Weźcie je, a potem napijcie się wody. Ból powinien za godzinę, góra dwie przejść. -
- Dzięki. - odpowiedzieli chórkiem.
- Baek dasz sobie radę, czy ci pomóc? - zapytałem widząc jak mniejszy siłuje się z zamrożonymi owocami
Baekhyun~
Szczerze mówiąc liczyłem na to, że Chanyeol pozwoli mi zatrzymać koszulkę na dzisiaj, a nie na zawsze. Uśmiechnąłem się szeroko, nie wiem czy przez ten prezent, czy przez jego komplement. Przytaknąłem i już chciałem odpowiedzieć, kiedy ten znowu zasypał mnie komplementami. Zarumieniłem się całkowicie nieprzyzwyczajony do takich słów ze strony kogo innego niż rodzina i Jongin.
- Dziękuję. Nie przywykłem do takich komplementów. - mruknąłem cicho bawiąc przy tym swoimi palcami. Na jego kolejne słowa burknąłem coś zawstydzony pod nosem, nie chcąc ciągnąć tej rozmowy dalej. Siedziałem wysłuchując wszystkich jego pytań, aż w końcu zaśmiałem się kręcąc głową na boki. Wstałem i podszedłem do zamrażalki, nad którą pochyliłem się, by wybrać jakieś owoce. W końcu znalazłem swoje ukochane jagody, jednak na samym dnie, przez co musiałem kopać jak babcie w lodówkach w Lidlu. Spojrzałem znad ramienia na Jongina oraz Sehuna, uśmiechając się przy tym na powitanie. Słysząc słowa Kaia mruknąłem coś do siebie, może u niego było gorzej, u mnie nigdy nie było aż tak źle.
- Noż Krisusie i wszystkie matki boskie sehunowskie.
Warknąłem pod nosem próbując wyciągnąć worek z owocami. Spiąłem się, słysząc słowa Chanyeola. Czyli mnie słyszał? Uff, dobrze, że powstrzymałem się przed klęciem jak szewc.
CZYTASZ
AMENO SQUAD
Hayran KurguTo ff może zagrażać Twojemu życiu lub zdrowiu. Nie zapoznawaj się z ulotką dołączoną do opowiadania, ponieważ żadnej nie ma. :D Nie ponosimy kosztów w leczeniu w razie zjebania umysłowego lub łaka. Treść może zawierać wątki nie nadające się do prze...