Rozdział 4

217 34 4
                                    


„Słowa są potęgą, która daje moc największą ze wszystkich. Jakże mądry był Markus Zusak, pisząc Złodziejkę książek. Wiedział, jak ważne są książki, jak ważne są zdania, jak ważne są słowa. „Słowa są życiem", pisał. Miał rację. Słowa są wszystkim, dzieci. Zapamiętajcie to sobie na zawsze".

- Diana Logan

Lizzy i Buzz stali ramię w ramię przed komendą policji w Saint Marine. Przyjaciele spojrzeli po sobie.

- Gotowa? – zapytał chłopak.

- Nie – przyznała Liz. – Ale jestem jej to winna.

Wzięła ostatni głęboki oddech, po czym szybko wspięła się po stopniach. Stanowczym ruchem popchnęła drzwi budynku. Buzz deptał jej po piętach.

- Panie White? – zawołała dziewczyna, rozglądając się dookoła. Głos dyrektora dobiegł z pokoju po lewej.

- Tutaj, Lizzy.

Nastolatkowie podążyli za słowami mężczyzny i kilka sekund później stanęli twarzą w twarz z nim oraz dwoma policjantami, mężczyzną i kobietą. Każde z nich miało współczujący wyraz twarzy.

- Dobrze, że już jesteś... jesteście – rzekł Robert, podając Liz białą kopertę. Dziewczyna wyczuła pod palcami złożoną na cztery części kartkę papieru. Na myśl o tym, że ma w rękach ostatnie słowa napisane przez ukochaną nauczycielkę, poczuła w piersi kłujący ból.

- Dziękuję – powiedziała cicho, wpatrując się w przedmiot. Buzz położył jej dłoń na ramieniu, a dorośli spojrzeli po sobie.

- Zostawimy was samych – stwierdziła wysoka policjantka, wychodząc. Mężczyźni podążyli za nią.

- Też mam wyjść? – odezwał się Andy. Lizzy pokręciła głową.

- Nie... Zostań.

Przytaknął bez słowa i usiadł na krześle pod ścianą. Jego przyjaciółka tymczasem drżącymi palcami otworzyła kopertę oraz rozprostowała papier.

Saint Marine, 05.09.2015 r.

Droga Lizzy!

Jeśli to czytasz, prawdopodobnie zdobyłam się na odwagę i wrzuciłam ten list do Twojej skrzynki. Albo wypadł mi z torebki i go znalazłaś. Nieważne. Ważne jest to, że trafił do Ciebie.

Napisałam te słowa, ponieważ nie mogłam już wytrzymać patrzenia na cierpienie Twoje, Buzza i Twoich rodziców. Nie mogłam z tobą porozmawiać, bo wiedziałam, że mnie nie wysłuchasz, uznasz po prostu, że jestem przewrażliwiona. Cóż, być może to prawda. Być może nie powinnam się tak angażować w sprawy prywatne mojej uczennicy. Uważam jednak, że na tym polega bycie wychowawczynią. Powinnam się o Ciebie troszczyć i reagować, gdy dzieje się coś złego. Tak właśnie jest dzisiaj i będzie prawdopodobnie jutro i pojutrze, jeśli czegoś nie zrobię. Tak jest od roku, Lizzy, a ty nie możesz tego dalej ciągnąć.

Z pewnością pamiętasz chwilę, gdy weszłam do klasy pierwszego dnia szkoły w liceum. To był angielski, wasza ostatnia lekcja. Nikt już nie był skupiony i nikomu nie chciało się poznać wychowawczyni, która będzie się wami opiekować przez najbliższe trzy lata. A przynajmniej myślałam, że tak będzie. Jednak kiedy tylko przekroczyłam próg klasy, od razu zaczęło świdrować mnie czyjeś uparte spojrzenie. To był wzrok dziewczyny o czerwonych włosach, która miała kolczyk we brwi oraz gryzła długopis. Zaczęłam coś mówić, ale ta dziewczyna przerwała mi niemal od razu. Pamiętam to do dzisiaj. Powiedziałam: „Dzień dobry, nazywam się Diana Logan i...". A ona przerwała mi: „Diana? Jak ta bogini polowań?". Odparłam, że tak, tak jak ta bogini polowań. Wtedy urządziła mi mały quiz z dziedziny mitologii. Gdy okazało się, że mam mniej wiedzy niż ona, rzekła, abym jej powiedziała, kiedy będziemy przerabiać mitologię, a wtedy nie będzie przychodzić na zajęcia, bo i tak już wszystko wie. Cała klasa wybuchnęła śmiechem, a ja się zaczerwieniłam i kazałam jej zostać po lekcjach. Wtedy przez całą godzinę rozmawiałyśmy. Dowiedziałam się, że gra na akordeonie, jest Włoszką, ma najlepszego przyjaciela Buzza i wielkiego bydlaka. Tak, właśnie tego słowa użyła. Chodziło jej o psa. Wdałam się z nią w dyskusję o słowie bydlak i o jego różnych znaczeniach. Koniec końców, zamiast wyjść ze szkoły o 15, wyszła z niej o 17, bo się zagadałyśmy. Już wtedy wiedziałam, że to wyjątkowa osoba. Wiedziałam również, że nie będę miała z nią łatwo. Była za mądra, by pozwolić sobie wciskać utarte definicje i formułki. Musiałam przeprogramować cały swój sposób uczenia – wszystko z powodu jednej osoby.

Poznaj mnie naprawdęOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz