2. Świętowanie

370 61 4
                                    

Odczytałem jeszcze kilka słów na zakończenie i powiedziałem:

- Jeszcze raz gratulujemy zwycięzcom. Dziękujemy za przybycie. - i zszedłem z widoku.

Cztery godziny w garniturze pośród biegających koni potrafi być całkiem męczące.
Chwilę po tym jak zszedłem za "kulisy" dopadł mnie mój nauczyciel pan Yang.

- Aaa dziękuję chłopie - nienawidzę jak tak do mnie mówi - wyszło ci fantastycznie. Obiecuję, że ci to jeszcze wynagrodzę, a na razie proszę. - podał mi białą kopertę.
- Dziękuję ale co to takiego?
- Zapłata. I kupon na darmowe lekcje w stadninie. Może w końcu zdecydujesz się na jazdę konną. - puścił do mnie oczko.
- Um, dziękuję bardzo.
- A i przy okazji. Jeśli masz czas i ochotę możesz zostać na małej imprezie dla uczestników.
Znacznie się za pół godziny w tamtym ostatnim budynku. - wskazał palcem na coś za mną co przypominało stodołę. - Jeszcze raz dziękuję. - po tych słowach po prostu sobie poszedł, a ja zostałem znowu sam.

Poszedłem do ludzi od sprzętu żeby zwrócić mikrofon. Kartkę ze scenariuszem gdzieś podziałem. Wyciągnąłem telefon i sprawdziłem wiadomości. Miałem jedną nieodczytaną:

Chanyeolo: Co tam mistrzu? Udało się?

Po chwili zastanowienia odpisałem mu.

DO: Udało się. Jak miło, że jeszcze o mnie pamiętasz. Chyba będę musiał tu wytrwać jeszcze trochę.

Chanyeolo: Mogę po ciebie przyjechać po wszystkim tylko daj znać.

DO: Dobrze. Zadzwonię jak już się wszystko skończy.

Fakt, że nie jestem na świecie sam trochę podniósł mnie na duchu. Schowałem telefon do kieszeni i postanowiłem wybrać się na tą imprezę mojego nauczyciela.

Wszedłem do budynku i zauważyłem trzy stoły zastawione napojami, przystawkami, owocami i alkoholem. Cóż szczerze nie sądziłem, że to będzie tak wyglądało. Sala była ozdobiona w kolorystyce fioletowo-niebieskiej ale robiła przyjemne wrażenie. Nie zastanawiając się usiadłem przy jednym ze stołów i zacząłem jeść winogrona. Ta czynność wydała mi się ogromnie zajmująca i interesująca. Nie wiem ile czasu tam siedziałem ale winogron wcale nie ubyło tak dużo kiedy do sali zaczęli wychodzić pierwsi uczestnicy. Stawali pod ścianami i siadali przy stołach oddając się dyskusjom.

- Wolne? - usłyszałem za sobą. Stał tam platynowłosy chłopak, który zajął drugie miejsce w ostatniej kategorii zawodów. Wskazywał palcem na krzesło obok.
- Tak, proszę.
Chłopak szybko usiadł na krześle i zwrócił się do mnie.
- Prowadziłeś zawody, no nie?
- Um, tak.
- Masz bardzo ładny głos. - powiedział co nieco mnie speszyło.
- Hmm, dziękuję. A ty zająłeś drugie miejsce w skokach?
- Owszem, to ja. - uśmiechnął się triumfalnie. - Jestem Oh Sehun. - podał mi rękę
- Do Kyungsoo. - uścisnąłem jego dłoń. - Miło mi.
- Jeździsz konno? - zaczął Oh.
- Nie, jakoś nigdy nie było mi dane spróbować.
- Żartujesz. Nigdy nie siedziałeś na koniu?
- Nie żartuje. - nie rozumiałem dlaczego aż tak na to zareagował.
- Trzeba to jak najszybciej zmienić. - Wstał szybko od stołu i wziął mnie za rękę, a następnie pociągnął za sobą. Posłusznie ruszyłem za chłopakiem wpatrując się w jego plecy. Moją rękę puścił dopiero kiedy wyszliśmy z budynku. Zauważyłem, że moja dłoń stała się dziwnie ciepła i nie wiem z jakiego powodu.
Chłopak poprowadził mnie do stajni i otworzył boks swojego konia.
- To jest Torrent. Od 2 lat mój wierny kompan. - pogłaskał konia i delikatnie pocałował go w nos. Czarujące. - Jaki nosisz numer spodni? - spojrzał na mnie z lekko rozchylonymi ustami oczekując odpowiedzi.
- Yy, co? - zmieszałem się - Spodnie?
- Tak, chyba nie masz zamiaru jeździć w tym. - wskazał na moje spodnie od garnituru.
- Dobra, ja mam jedne na zmianę. To emka, powinny być dobre. - podał mi plecak i spojrzał wyczekująco. - Idź, przebierz się. Osiodłam konia.

Ruszyłem do łazienki i wyciągnąłem z plecaka beżowe spodnie. Założyłem je i ściągnąłem marynarkę.
Wróciłem do chłopaka.

- Od razu lepiej. - uśmiechnął się ciepło - Nawet ładne masz te nogi. - skwitował mój wygląd - I jak te bryczesy? - zanim zdążyłem cokolwiek odpowiedzieć Oh położył mi rękę na biodrze, a potem wolno zjechał nią w dół po moim tyłku, udzie i łydce. Poczułem się bardzo dziwnie.
- Chyba jest w porządku - podsumował znów ukazując swoje śnieżno białe ząbki.
- Proszę jeszcze buty. - podał mi je a ja wciąż w lekkim szoku nałożyłem je.
- Dobre są. - powiedziałem.
- No to jedziemy. - Wyprowadził konia i razem wyszliśmy na zewnątrz.

__________________________________

Wielkie podziękowania dla mojej bety, która z wielkim poświęceniem sprawdziła moj rozdzialik o 4 w nocy.
Dzięki mała 😁

A dla was mam kontynuację pierwszego bardzo krótkiego rozdziału. Z czasem rozdziały na pewno będą dłuższe, na razie sie rozgrzewam c:

Tell me Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz