Rozdział 10

2.9K 153 3
                                    

Byłem przy Karolinie przez całą noc. Nie pamiętam kiedy ostatnio byłem w domu. Wciąż czekam aż się obudzi. Bardzo chciałbym, żeby dała jakiś znak, poruszyła ręką. Ustaliliśmy, że Deaton przyjedzie tu razem ze Scottem, po szkole. Później przyjdą też Oliwia i Stiles. Muszę więc zaczekać. Może przez ten czas Karolina się obudzi.

4 godziny później

- Więc co konkretnie mam zrobić? - zapytał nas Deaton.
- Kobieta, która została poszkodowana opisała to coś jako okrytą mrokiem postać. Derek zobaczył jej wspomnienia i wyglądało to dokładnie tak samo. - wyjaśnił mu Scott.
- Ale były jeszcze inne ofiary?
- Tak, mężczyzna. Ale on twierdzi, że widział coś w rodzaju wilka.
- Czyli zapewne jest zmiennokształtne...
- Na to wygląda.
- Powiem wam szczerze, że nie mam pojęcia co to może być. Zrobię jednak wszystko co mogę, żeby się dowiedzieć.
Postanowiłem go o coś zapytać.
- Jak myślisz, kiedy ona się obudzi?
- Nie regeneruje się? - zdziwił się weterynarz.
- Nie sprawdzałem... - odparłem.
- To na co czekasz?
Miał rację. Odwinąłem sprawnie bandaż. Rana ani trochę się nie zagoiła, nie mówiąc już o regeneracji.
- To może potrwać dłużej niż myślałem. - powiedział Deaton oglądając ranę.
- Co masz na myśli?
- Twierdzicie, że ta sama osoba, która ją ugryzła mogła ją zaatakować?
- Mamy takie podejrzenia. - sprecyzował Scott.
- Więc może ona nie jest w stu procentach wilkołakiem. Tylko czymś jeszcze.
- Jak to? - zapytałem.
- Derek, złamałeś jej rękę. Czy od razu się uleczyła? - spytał Scott.
- Po chwili. Czy myślisz, że jest wilkołako...czymś? - odpowiedziałem.
- To jest bardzo możliwe. - orzekł Deaton.
- Ale czym?
- Nie dowiemy się tego dopóki nie będziemy wiedzieli czym jest to, co ją zaatakowało. Przepraszam was, ale muszę już iść. - powiedział i poszedł.
- Dam znać o wszystkim Stilesowi. - powiedział Scott i wyszedł na chwilę z sali. Dzięki temu mam czas, żeby się nad tym wszystkim zastanowić. Nagle przyszedł mi do głowy pewien pomysł. Wziąłem ją za rękę i ścisnąłem lekko. Po chwili moje żyły stały się fioletowe.
- Scott! - zawołałem - Chodź tutaj szybko!
Scott wpadł do sali jak oparzony.
- Co się dzieje? - zapytał przestraszony.
- Zobacz! - chyba nikt jeszcze nigdy nie widział u mnie takiego entuzjazmu. Znowu chwyciłem jej rękę i zrobiłem to, co przed chwilą. Zabrałem jej ból. Twarz Scotta rozjaśniła się. Odkrył ranę. Okazało się, że już o wiele lepiej niż przed chwilą.
- Dlaczego nie wymyśliliśmy tego wcześniej? Uzdrowimy ją całkowicie, pomóż mi. - ucieszyłem się.
W końcu rana była już naprawdę bardzo mała.
- W takim razie idę jeszcze raz zadzwonić. A ty tu czekaj, może się obudzi. - mówił szybko Scott. - To ciebie powinna zobaczyć pierwszego.
- Przecież jest nadal na mnie zła. - przypomniałem sobie.
- To będziesz miał okazję żeby ją przeprosić, ona ci wybaczy i zaczniecie wszystko od nowa.
Spojrzałem na niego udając, że nie wiem o co mu chodzi.
- Daj spokój Derek, przecież nie jestem ślepy. - mrugnął do mnie i wyszedł na korytarz.
Pokręciłem głową, ale on ma rację. Teraz jestem już tego całkowicie pewien. Zakochałem się w Karolinie.

New Beginning | Derek HaleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz