Rozdział 9

857 41 0
                                    

*Milena*

Gdy byliśmy już w domu, Remik szybko poszedł do naszego pokoju. Gdy już łaskawie z niego wyszedł, powędrował do łazienki. Ja w tym czasie poszłam do pokoju, wzięłam czystą bieliznę i piżamę. Poszłam do drugiej łazienki. Wzięłam gorącą kąpiel. Ubrałam wcześniej przygotowane rzeczy i poszłam do salonu. Włączyłam TV, akurat w telewizji leciał film "Koszmar Wiązów". Boję się horrorów, ale i tak go obejrzę. Po chwili dołączyli do mnie inni. Przyszli wszyscy oprócz jednej osoby. A kogo? Oczywiście Remka. Poszłam więc sprawdzić co robi. Zdziwiłam się gdy Remik leżał w łóżku, i ewidentnie źle się czuł. Podeszłam bliżej.

-Remek?- powiedziałam.

-Co?- spytał. Od razu w jego głosie można było wyczuć że coś jest nie tak.

-Co się dzieje?- odpowiedziałam na jego pytanie, kolejnym pytaniem.

-Źle się czuję- powiedział ze smutkiem.

-A dokładniej?- muszę ow szyatko wypytywać. Jak zawsze.

-Boli mnie brzuch- odparł. Bez słowa wyszłam z pokoju, szybko i bezdzwięcznie wzięłam leki na ból brzucha i udałam się z powrotem do pokoju.

-Proszę, po nich na pewno poczujesz się lepiej- powiedziałam z troską w głosie.

-Dziękuję- odparł i zażył lekarstwa. Usiadłam obok niego i czekałam, czekałam aż poczuje się lepiej. Po około 30 minutach Remik usiadł (z leżenia usiadł).

-Już mi lepiej- powiedział był widoczny uśmiech na jego twarzy.

-Cieszę się- uśmiechnęłam się. Potem wraz z Remikem poszliśmy spać. Chłopak objął mnie w pasie i przytulił. Tak spaliś y do rana. Gdy tylko się obudziłam zobaczyłam, że obok nie ma Remka. Szybko poszłam do łazienki i odbyłam poranną rutynę. Ubrałam niebieską bluzę z napisem "Love Live" i czarne leginsy. Do tego czarne nike. Zeszłam na dół nikogo tam nie było. Gdzie oni są? Poszłam do kuchni. Podeszłam do lodówki, wisiała niej karteczka. Napisane na niej było "Poszliśmy na zakupy, bo chłopacy wczoraj wszystko zjedli. Wrócimy po południu. Dasz sobie radę? Prawda?
Zuzka i Wiki"
Ehh i co teraz mam siedzieć tu sama? Która godzina? 13:34 wow. Nie długo powinni wrócić. Może pójdę na spacer?. Tak też zrobiłam, wzięłam ze sobą telefon i słuchawki. Szłam brzegiem morza. Było cudownie. Doszłam do palm, był na nim zawieszony hamak. Od razu na niego wskoczyłam. Bujałam się i słuchałam muzyki, ażdo momentu, w którym mój telefon zadzwonił. Na ekranie pojawił się napis "Zuzka ;)", odebrałam.

-Gdzie ty jesteś!?- wydarł się do telefonu.

-Na spacerze, wyluzuj- uspokajałam ją.

-No dobra, martwiliśmy się- ooo jak miło.

-Nie trzeba było- odparłam.

-Wróciliśmy około 30 minut temu, a jest 15:23, a ciebie nie ma w domu- już ta godzina?

-Ahhh już wracam- po tych słowach się rozłączyłam. Wróciłam równie wolnym krokiem, jakim tu przyszłam. Nie chciałam zostawiać tego cudnego miejsca. Ale trzeba. Gdy doszłam do domu, od razu Remik do mnie podbiegł. Jako iż wszyscy byli na plaży, to Remi był w samych kąpielówkach. Bez zastanowienia mnie przytulił, odwzajemniłam gest. Szepnął mi do ucha "Martwiłem się" i jeszcze mocniej mnie przytulił. Weszliśmy razem do domu. Reszta nie zauważyła że już wemróciłam. Fajnie. Remek nie odstępywał mnie na krok. Czułam się jak w więzieniu. Tylko że mój "strażnik" wyglądał bosko i się o mnie martwił. Łaził za mną cały czas, nawet się nie przebrał.

-Może się przebierzesz? A nie cały czas za mną łazisz- powiedziałam gdy chłopak chciał za mną wejść do łazienki.

-Eeee no dobra- poszedł do pokoju, a ja szybko załatwiłam swoje sprawy i po chwili w łazience pojawił się Remek.

-Wypinkalaj, teraz ja korzystam z tej łazienki- powiedział Remik z łobuzerskim uśmiechem.

-Chyba śnisz, spadaj do drugiej łazienki- odparłam.

-Nieeee, to za daleko- wziął mnie na ręce i wyniósł z łazienki.

ΩΩΩΩΩΩΩΩΩΩΩΩΩΩΩΩΩΩΩ
Hej hej! Mam mega pomysł na kolejny rozdział więc napiszę go jeszcze dziś a dodam jutro. To tyle. Paaaaaa

"Sky" °R.W.° ✅Where stories live. Discover now