- Wolniej się nie da? - zapytałam zirytowana
- Jak chcesz to mogę jeszcze zwolnić.
Na te słowa powoli odwróciłam wzrok od zimowego krajobrazu, przesuwającego się za oknem czarnego Range Rovera, należącego do jednej z dwójki postaci siedzących na przednich siedzeniach.
Byli to moi dwaj kuzyni. Bo oczywiście kochany braciszek mnie z obcymi nie wypuści.
Kierowca wlokącej się puszki, starszy ode mnie o jakieś dziewięć lat Hadrian, nieszczęśnik mający mnie pilnować oraz Christian, młodszy brat Hadriana, starszy ode mnie o rok, przez co został moją opiekunką w szkole. Jak słodko. Po prostu rzygam tęczą.
Oboje jak przystało na bety, którymi są w stadzie, byli wysocy i umięśnieni. No cóż przynajmniej budzą respekt, ale nie we mnie. Tak mi przykro. Przywilej alfy i medium, powodzenia dla nich. Ciekawe ile wytrzymają.
Jako bracia nie są do siebie zbyt podobni.
Starszy z nich ma około 185 cm wzrostu i włosy w kolorze ciemnego brązu oraz rodzinne u nas niebieskie oczy, zmieniające swój odcień zależnie od naszego nastroju.
Christian w przeciwieństwie do niego, był mającym ponad dwa metry ciemnym blondynem. Oraz dodający mu drapieżności tatuaż na lewej ręce. Z tego co wiedziałam przedstawiał smoka i zaczynając się od nadgarstka kończył na ramieniu.
Z tym wszystkim był tak zwanym psem na kobiety.Prychnęłam cicho, unosząc przy okazji brwi. Mogli być z siebie dumni, w moim przypadku był to odpowiednik wybuchnięcia śmiechem. Nie jestem zbyt wesołą osobą, raczej uchodzę za cyniczną i sarkastyczną postać. W sumie jaka mam być? Wiecznie uśmiechnięta? Nie, to nie przeszłoby z duchami, poza tym byłoby nudne i zbyt przewidywalne. Wewnętrznie parsknęłam śmiechem, to rzeczywiście byłby kiepski pomysł.
Uśmiechnięta ja? To brzmi praktycznie jak herezja.
- Spokojnie, już niedaleko. - Christian próbował mnie uspokoić - Pamiętaj że nie możesz się denerwować.
No i z powrotem zepsuł mi humor. No, ale mogę się jeszcze pobawić.
- A czy ja się denerwuję? - zapytałam
Byli w niewielkiej grupie osób z którymi rozmawiałam, ale jeżeli będą mi ciągle o tym przypominać to mogę przestać.
- Wiesz co, Cass? - spytał Christian.
Uniosłam pytająco brwi i mimowolnie ziewnęłam.
- Pójdź spać, obudzimy cię jak dojedziemy. - naszą dyskusję przerwał Hadrian, patrząc na mnie w lusterku.
Zdawałam sobie sprawę z tego że nie wyglądam imponująco po moim ostatnim wyskoku. Zaśmiałam się ponuro w myślach, skok z urwiska. Trudno, na lepszy pomysł nie wpadłam.
Podkrążone oczy, przypominające kolorem burzowe niebo. Blada skóra wyglądająca jak porcelana i białe włosy z rzadkimi przebłyskami czerni. No cóż, duch zmieniają człowieka. A raczej wilka.
Pamiętam jak kiedyś byłam podobna do Alexandra, jeszcze zanim odkryłam moje umiejętności. Czarnowłosa, uśmiechnięta dziewczynka. Potem wypadek, duchy i zawiedzeni rodzice, wyładowujący swoją złość na najmłodszym dziecku. Kolejna była wściekłość Alexa i wspólne przejęcie stada, wraz z dwójką, zawsze wspierających nas kuzynów. Takim sposobem zostałam "maleństwem" trójki najpotężniejszych wilków swoich czasów.
- Skoro tak ładnie prosisz. - łaskawie się zgodziłam

CZYTASZ
Lodowa Księżniczka
WerewolfCo byś zrobił gdybyś był wilkołakiem i nie mógł się zmienić? Gdyby duchy przychodziły do Ciebie po pomoc? Przyszłaby do Ciebie niechciana i niebezpieczna miłość? A twój starszy brat byłby najwyższy w hierarchi? Z tym wszystkim mierzę się ja, Cassand...