Prolog

842 68 14
                                    

- Powinna odpoczywać, po tym co zrobiła to i tak cud że żyje - odwróciłam głowę na miękkiej poduszce, aby lepiej słyszeć to co się dzieje za drzwiami. Bez zbytniego zdziwienia ropoznałam jeden z pokoi skrzydła szpitalnego. Bywałam tu już dość często. To nie była moja pierwsza taka próba. Wróciłam do podsłuchiwania rozmowy.
- Sądzę też że pobyt przez jakiś czas wśród rówieśników, bez urazy, w zwyklejszym miejscu mógłby pomóc jej dojść do siebie - ktoś proponował
- Co mam zrobić?! - pierwszemu głosowi przerwał głośny ryk.
Uuu, to był mój starszy brat. Z tego co słyszę jest wściekły.
No nieźle. Uśmiechnęłam się smutno do siebie.
Jestem jego oczkiem w głowie, co czasami jest nieco, no dobra, bardzo uciążliwe.
Ale przynajmniej ktoś się o mnie martwi. Naprawdę, a nie tak jak wszyscy, udający że ich obchdzę.
- Oczywiście przepiszę jeszcze leki, trzeba będzie jakiś mocniejszych. Tych już i tak dostaje końską dawkę. Musi unikać nagłych emocji, w sumie z jej charakterem nie będzie to trudne. - ciągnął niewzruszony głos. Coraz lepiej, coraz lepiej. - Poza tym niech ograniczy przemiany do minimum, zbyt przeciążają jej psychikę. Leki też je przyblokują. - Że cooo?! Ja bez możliwości przemiany? Wzdrygnęłam się mimo woli. To już była lekka przesada.
- Dokończymy tę rozmowę później, już się obudziła. - Cholera jasna. To znowu był mój brat, zapowiada się ciekawie.
Mogłam się tego spodziewać, zapamiętać na kolejny raz. Nie ruszać się, a tym bardziej nie wzdychać.
Klamka poruszyła się i w połowie drogi, nagle zamarła.
- Ale to ty jej powiesz o przeprowadzce i przemianach.
- Panie, nie jestem samobójcą. - Kurde wróżbita Maciej, ciekawe skąd wiedział co zrobię. A ja myślałam że to ja jestem ta dziwna. Z duchami i wyglądem porcelanowej lalki.
Zaśmiałam się cicho do swoich myśli.
Drzwi otworzyły się z cichym skrzypnięciem.
W przejściu ukazał się mój brat, Alexander, a przy okazji przywódca największej watachy jaka istnieje.
Przez to jesteśmy, tak też jestem alfą, najpotężniejsi.
"Siła wilka zależy od jego watachy"
Czytaj im większa watacha tym trudniej zdominować wilka, a alfa jest silniejsza.
Czyli mnie ani Alexa nie da się do niczego zmusić. Chyba że my siebie nawzajem, wtedy w sumie nie wiem.
Podobno to ja jestem tą groźniejszą z rodzeństwa, ale po pierwsze jestem zbyt "krucha", po drugie nie lubię obecności innych, do czego byłabym zmuszona, a po trzecie wiem że Alex lepiej nadaje się do tego całego alfowania. Ja wolę siedzieć w lesie, wśród zwierząt i pomagać otaczającym mnie duchom. A od czasu do czasu spróbować popełnić samobójstwo, jak na razie najlepiej sprawdził się skok z urwiska. Pewnie gdyby nie patrol, miałabym teraz święty spokój.
W końcu wraz z lekarzem podszedł do mnie, ale zauważyłam ich zawachanie.
Zapowiada się ciekawie.
Poszerzyłam uśmiech, który stał się bardziej drapieżny. Poczułam chłód zwiastujący pojawienie się pilnującego mnie ducha.
- Myślałeś że nie usłyszę?- zaczęłam.
Zabawę uważam za rozpoczętą.

Lodowa KsiężniczkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz