Zdjęłam płaszcz, po czym powiesiłam go na gałęzi.
Korzystając z nagłego wezwania Hadriana i nieuwagi drugiego z kuzynów, udało mi się wykraść do lasu.
Nie ma co, ten to zawsze potrafi kogoś sobie przygruchać. Powinien się nauczyć trzymać kutasa na uwięzi. Inaczej ktoś mu go w końcu odetnie. Chociaż... W jego przypadku... Bardziej prawdopodobne że odgryzie.
Podsumowując Harian pewnie teraz coś omawia, za to Chrystian znając życie już się pieprzy, a ja w najlepsze szlajam się po lesie.
Najlepsi strażnicy na świecie.
No cóż Sasha... Coś ci nie wyszło...
Leniwym ruchem usiadłam na śniegu, po czym wzięłam go w garści. Jego chłód zaczął mnie przenikać.
~ Jak dobrze...- usłyszałamcichy głos, należący do mojej wilczycy.
Jednak leki nie dawały rady jej do końca wyciszyć. Tylko dość poważnie osłabiły.
Powoli położyłam się na śniegu. Mróz przyjemnie otulał moje ciało, czułam jego pocałunki na policzkach, delikatne niczym najdroższego kochanka.
Cytując moje drugie wcielenie... Jak dobrze w końcu być w samotności, wśród wszechobecnych drzew.
Prawie jak w domu. Chciałabym już tam wrócić. Nie ma mnie dopiero kilka dni, a już tęsknię za Syberią. Nawet za Alexandrem który mnie tu wysłał...
~ Uciekaj - znowu cichy głos
~ Co się dzieje? - wsłuchałam się wgłąb siebie
~ Szybko, uciekaj... idą... po... nas - głos się urwał
~ Dobrze, odpoczywaj kochana.
Skoczyłam na równe nogi i od razu zaczęłam biec, już po chwili usłyszałam koroki połączone z uderzeniami ciężkich łap.
Wilki, to przed nimi chciała mnie ostrzec.
Przyśpieszyłam kroki. Powoli przestawałam słyszeć jakiekolwiek dźwięki, pochodzące od wilkokrwistych.
Zaczęłam zwalniać by po chwili przejść do spokojnego spaceru. Nie znałam miejsca w którym się znalazłam i nawet w najmniejszym stopniu nie byłam z tego zadowolona.
Po niedługim czasie dotarłam do końca mojej drogi.
Przede mną znajdowała się półka skalna, wznosząca się na kilkanaście metrów w górę. Byłam otoczona przez obcy zapach. W trakcie ucieczki musiałam wbiec na cudze terytorium. Lepiej żybym jak najszybciej stąd znikła. Obróciłam się na pięcie, aby kontynuować ucieczkę.
-Nie tak szybko przybłędo.
Powiedział młody mężczyzna powoli do mnie podchodząc. Pomimo długiej pogoni nie miał nawet zadyszki. Swoim wyglądem przypomniał mi betę.
Dlaczego? Czyżbyś myślał że możesz mi tego zabronić?
-Ja? Nie, ale oni już tak - stwierdził wskazując na wzniesienie za moimi plecami.
Podążyłam wzrokiem za jego ręką.
Stało tam kilka osób z wycelowanymi we mnie strzelbami myśliwskimi.
-Sądzisz że to mnie zatrzyma?- posłałam mu pogardliwy uśmiech, a raczej chciałam to zrobić.
Mój ruch przerwało nagłe szarpnięcie za szyję. Próbowałam wydostać się z jego rąk, ale poskutkowało to tylko zaciśnięciem się uścisku.
'Teraz sobie pośpisz.
Ostatnie co pamiętam to strzykawka z błękitnym płynem.
***
Mam wrażenie że odkopuje zbyt oklepany motyw, ale nie miałam innego pomysłu jak połączyć to z tym co ma być dalej

CZYTASZ
Lodowa Księżniczka
WerewolfCo byś zrobił gdybyś był wilkołakiem i nie mógł się zmienić? Gdyby duchy przychodziły do Ciebie po pomoc? Przyszłaby do Ciebie niechciana i niebezpieczna miłość? A twój starszy brat byłby najwyższy w hierarchi? Z tym wszystkim mierzę się ja, Cassand...