Zaspana przewróciłam się na drugi bok. Po czym dokładniej otuliłam się miękką pościelą.
Zaraz... Co?!
Szybko otwarłam oczy i gwałtownie usiadłam, widząc nieznajomy pokój.
Tylko nie panikuj, to i tak nie miałoby sensu.Dopiero po chwili oprzytomniałam, przypominając sobie wydarzenia z poprzedniego dnia.
Kłótnia z bratem, wyjazd, długa droga, dyskusja i sen.
Na myśl o kłótni kąciki moich ust mimowolnie się uniosły.
Uwielbiam prowokować ludzi, a wilki jeszcze bardziej. Reakcje wilkołaków są zazwyczaj bardziej instynktowne, przez co są także bardziej gwałtowne. Oddające charakter samych wilków.
Zaczęłam spowalniać oddech, po czym już spokojna rozejrzałam się po wnętrzu mojego nowego pokoju.
Zimno błękitne, prawie że stalowe ściany. Duże, i z tego co zauważyłam wygodne łóżko z wysokim, ciemnym zagłówkiem. Nad którym widać fototapetę przedstawiającą las w zimie.Z łatwością rozpoznałam to miejsce.
Klif, zamarznięty wodospad i gęsta ciemna tajga. Przypomniałam sobie jak po ciężkim dniu zawsze tam przesiadywałam, przyglądając się zwisającym soplom lodu, lśniącym w blasku Syberyjskiego księżyca.
Kocham to miejsce, mogłam tam myśleć, wypocząć. Bez zbędnych spojrzeń watahy, czy komentarzy nieprzychylnych mi wilków. Według nich byłam dziwna, zbyt zimna, blada. Jak trup.
Zachciało mi się śmiać na to porównanie. Rzeczywiście, przemykając korytarzami pałacu często je słyszałam.
Z lekkim uśmiechem spojrzałam na dalszą część pomieszczenia.
Jasna drewniana podłoga, stojące przy ścianie po mojej lewej stronie biurko, z dołączoną obok sporą biblioteczką. Za to po drugiej stronie pokoju były tylko trzy pary drzwi i obity pluszem fotel z podnóżkiem oraz stolikiem do kawy. Tak, kawa. Na samą myśl o niej napływa mi ślinka do ust. Ciemna, słodka kawa bez mleka. Mogłabym za nią zabić. Dosłownie, kto jak kto, ale ja dałabym radę.
Już nie raz skazywałam wilki na sądach, na śmierć, bez uczuć. Bo jak traktować morderców czy innych zwyrodnialców? Tak samo jak oni swoje ofiary, którymi się stawali wprowadzani na salę. Jako sędzia sprawdzałam się idealnie. Mogłam porozmawiać z duchem ofiary, a błagania czy groźby winnego nie robiły na mnie żadnego wrażenia. W końcu co można zrobić medium? Ze śmiercią spotykam się na co dzień, więc już nie taka straszna. Ból można wyciszyć, wystarczy mieć praktykę. A ten, kto by się na to odważył na taki zamach, miałby dość spory problem. Nie tylko cała wataha z Alexem i moimi kuzynami na czele, ale i duchy, obróciłyby się przeciwko niemu.
Jednak, najbardziej z całego pomieszczenia zainteresowała mnie ściana, znajdująca się przede mną, naprzeciwko łóżka. Jeśli możną ją tak nazwać. Była cała ze szkła. Stawiam na lustro weneckie, wilki bardzo pilnują swojej prywatności.
Ale tylko przed obcymi. No, sarkazm w końcu raczył się obudzić.
Moje oglądanie pokoju, i towarzyszące temu przemyślenia życiowe, przerwał dźwięk otwieranych drzwi. Przynajmniej już wiem które prowadzą do reszty domu.
Automatycznie zmieniłam uśmiech na kamienny spokój. Była to moja maska, nie dało się wyprowadzić mnie z równowagi, to potrafiły tylko duchy. Na moje szczęście, nie było takich wiele.
Właśnie dlatego nazywano mnie Lodową Księżniczką. A także przez chłód i atmosferę smutku oraz bliskości śmierci wywoływanej przez duchy. Wydają się wysysać życie ze swojego otoczenia.
Dlatego wiecznie wywoływały strach wśród ludzi i wilków, a medium mogło cieszyć się powszechnym szacunkiem zmieszanym z lękiem.
Jednak, o ile duchów można się bać, to mnie trochę ciężej. Jestem tylko łącznikiem. Dusze pobierają ze mnie siłę, a ja mogę poprosić je o coś w zamian. Ale to bardzo osłabia i obciąża psychikę, choć już wiele razy uratowało mi życie i zdrowe zmysły. No, może nie do końca zdrowe.
Dobra, koniec tych rozmyślań. Jeszcze wymyślisz coś głupiego, znowu.
Tylko, czy skok z urwiska był głupi? Tak, to przez to tu trafiłaś.
- Cass. - usłyszałam głos Christiana.
- Chris. - skoro tak zaczyna, to dlaczego by się nie podroczyć
Chłopak popatrzył w górę, chyba modląc się o cierpliwość.
Mogę powiedzieć że mu się przyda.
-Przebierz się, na dole czeka śniadanie.
- Gdzie Hadrian? - zapytałam.
- To ci się spodoba. - na te słowa uniosłam lekko brwi, przyznaje zaciekawił mnie - Rozmawia z naszym nowym dyrektorem, i z tego co wiem jutro, po raz pierwszy, będziesz w zwykłej szkole.
Teraz dla odmiany, to ja zaczęłam oglądać sufit. Ładny, biały, bez smug, to chyba dobrze.
- Tak, podoba mi się jak cholera. - gdybym upchnęła w te słowa więcej sarkazmu wyszedłby już bokami.
- Nie marudź, nie będę mówił że ci się tam spodoba, ale przeżyjesz. Zobaczysz jak wygląda normalne życie...
- Czyli moje nie jest normalne?
- Nie. - mówiąc to poczochrał mnie jeszcze po głowie, jakbym wciąż była tą przestraszoną dziesięciolatką. - Widzimy się za chwilę, przy jedzeniu.
Po tych słowach wyszedł, a ja zostałam sama ze swoimi myślami.
- Chyba tak jest najlepiej. - usłyszałam głos, a po chwili odczułam pojawiający się chłód.
- Witaj Darrenie.
***
Macie kolejny. Tak szczerze, myślałam że wstawię go dopiero w środę. Ale jest teraz.
Jak myślicie kim jest Darren? Oprócz tego że duchem. Kolejny rozdział najprawdopodobniej za dwa tygodnie. W tym możecie się jeszcze spodziewać czegoś do Kronik Zemsty, do których zresztą zapraszam.
Do kolejnego!

CZYTASZ
Lodowa Księżniczka
WerewolfCo byś zrobił gdybyś był wilkołakiem i nie mógł się zmienić? Gdyby duchy przychodziły do Ciebie po pomoc? Przyszłaby do Ciebie niechciana i niebezpieczna miłość? A twój starszy brat byłby najwyższy w hierarchi? Z tym wszystkim mierzę się ja, Cassand...