Prosząco spojrzałam prosto w oczy Christiana, którego ręka bezlitośnie oraz dość niefortunnie dla mnie, spoczywała na klamce drzwi klasy, w której powinnam mieć teraz lekcje.
- Wiesz co? - zapytałam słodko przeciągając litery - Nie żeby mi się tutaj nie podobało, ale wracajmy już do domu. - dokończyłam, gdy tylko zauważyłam jego pytający wzrok.
Moje słowa zakończył gardłowy śmiech Chrisa, widocznie bardzo rozbawiła go moja wypowiedź.
- Nie ma tak dobrze Cass, nie wrócimy na Syberię. - I chuj bombki strzelił... - Alexander by nas wypatroszył . - dodał, już niepotrzebnie. Przynajmniej z mojego punktu widzenia.
- Przecież on nie jest taki straszny...
W tym momencie Hadrian już chyba zdążył się zdenerwować naszą , jakże by inaczej, bezsensowną dyskusją, bo przepchnął się między nami i dosyć mocno pchnął drzwi. Czym chyba przerwał nauczycielowi jego bardzo interesujący wykład, którego z pewnością słuchano z zapartym tchem i ciągłym zainteresowaniem.
Nie... Kogo ja próbuję oszukać? Chyba samą siebie.
Uczniowie leżeli na ławkach, ledwie rozumiejąc co się wokół nich dzieje i usiłując złapać choć kilka minut snu. Jeżeli tak wygląda szkoła od środka, to nie wiem po co mnie tu przysłali.
Zresztą znając Alexandra, i tak się tego nie dowiem... A przynajmniej nie szybko oraz z pewnością nie po dobroci...
Trudno, nie ważne po co, muszę tu siedzieć, chyba że coś się stanie...
No cóż... Ta propozycja jest całkiem kusząca.
Tak... Nad tym trzeba będzie się zastanowić, ale jeszcze nie teraz.
- Zdrastwujtie* - przywitałam się obserwując reakcją nauczyciela i przy okazji weszłam do pomieszczenia. Jego zdziwienie zaczęło ustępować zdenerwowaniu, a następnie lekkiemu strachowi. Kiedy Hadrian zaczął zbliżać się do jego biurka tym charakterystycznym dla nas kocim ruchem. Wyglądał jak drapieżnik polujący na swoją ofiarę, a facet mający być nauczycielem widocznie prawidłowo rozpoznał swoją rolę.
Czyli starszy kuzynek już zajmuje się nauczycielkiem, więc swobodnie mogę obserwować jego dalsze zachowanie.
Nie wiem dlaczego, ale lubię oglądać reakcje ludzi na fakty których nie mogą lub nie umieją zmienić.
Kolejna rzecz przez którą byłam Lodową Księżniczką...
Jakby same rozmowy z trupami nie wystarczały...
Wracając do tematu... Dzięki oglądaniu reakcji, mogłam je potem przewidzieć i ułożyć to wszystko na swoją korzyść...
Całkiem przydatna umiejętność w świecie wilków czy jak wolicie lub wilkołaków. Obojętnie jak to nazwać, jest dalej tym samym bezlitosnym miejscem i żadne słowo tego nie zmieni.
Zawsze silniejszy lub bardziej dominujący wygra.
Co widać choćby na przykładzie nauczyciela, którego pewność siebie została zgnieciona przez obecność Hadriana. Jeżeli mój kuzyn tak na niego działał, to przy Sashy, by już chyba klęczał ze wzrokiem wbitym w podłogę.
To jak dziewczyny ciągną do Christiana, choćby na jedną noc. Podświadomie wyczuwając w nim dobre geny i widząc jego pewność siebie, co razem z jego wyglądem oraz podejściem do życia daje istny wabik na kobiety.
Innym przykładem może być szczeniak, którego tak drobna osoba jak ja, złamała rozkazem zawartym w głosie. Co było już czystą dominacją umysłową, silniejszego charakteru alfy i naturalnego poddania bety.
Ach... Czysta kwintesencja hierarchii i dominacji.
Czyli jedna z niewielu rzeczy których nauczyli mnie rodzice.
Dominacja... fizyczna... i psychiczna, którą to opanowałam do perfekcji... niekiedy wymagająca złamania niechcącej się poddać pozornie słabszej jednostki.
Jednak zwykle nie jest to potrzebne...
Zwykle...
Potrząsnęłam głową, aby pozbyć się niewygodnej myśli...
Krzyki, ogólny hałas oraz zamieszanie, razy spadające na słabe ciało... Potem dziki ryk i ciemność.
Dyskretnie wbiłam sobie paznokcie w rękę.
Jednak zawsze trzeba pilnować, aby ofiara była słabsza i nie miała potężnych sprzymierzeńców.
Znam, a raczej znałam osoby które się pomyliły. Nie wyszły na tym dobrze.
Kąciki moich ust mimowolnie się uniosły...
Ach, ci rodzice...
To była piękna zemsta, od której zaczęło się moje nowe życie.
Tym razem nie w roli ofiary, a władcy i kata.
Czerwień na szarych ścianach lochów, która wtedy wyjątkowo nie była już moją krwią... A miałam być słabym dzieckiem... Niezdolnym do odwetu...
- Więc Cassandro, opowiesz na coś o sobie? - moje jakże radosne przemyślenia przerwał nie kto inny jak nauczyciel, który widocznie już skończył rozmowę z Hadrianem.
Powoli znów skierowałam na niego swoje lodowate spojrzenie, wcześniej skupione na panującej za oknami zimie.
- Oczywiście jeśli umiesz angielski - dodał wyraźnie spięty, cóż czego innego się spodziewał?
- Ależ oczywiście - odpowiedziałam chłodno.
***
* dzień dobry po rosyjsku (zapis fonetyczny)
Co sądzicie o naszej Cassandrze?
Poznaliście kolejny fragment jej życia, które nauczyło ją tego chłodu...
Główny, albo i nie... wątek tej książki powinien się zacząć za dwa może trzy rozdziały...
Kolejny będzie najszybciej jak uda mi się napisać, bo tak oto mój zapas poszedł się... w kaszakach z dziką płcią...
Pozdro dla kumatych
![](https://img.wattpad.com/cover/72333956-288-k696662.jpg)
CZYTASZ
Lodowa Księżniczka
Người sóiCo byś zrobił gdybyś był wilkołakiem i nie mógł się zmienić? Gdyby duchy przychodziły do Ciebie po pomoc? Przyszłaby do Ciebie niechciana i niebezpieczna miłość? A twój starszy brat byłby najwyższy w hierarchi? Z tym wszystkim mierzę się ja, Cassand...