Delikatnie i powoli otwieram oczy. Na początku, wszystko wokół jest rozmazane. Nie mam pojęcia co się dzieje. Kiedy obraz się wyostrza dostrzegam przed sobą rozbite szkło i ogromne drzewo. Ruszam głową ale od razu odczuwam przeogromny ból z tyłu. Syczę z bólu i zerkam w stronę kierowcy. Widzę Leóna opartego o kierownicę. Zaczynam panikować i od razu zakładam że nie żyje. Wyciągam rękę i potrząsam chłopakiem.
- León. - szepczę. - León! - podnoszę głos i zaczynam ciągnąć chłopaka za kurtkę.
Czy on żyje? Mam łzy w oczach, które chcą się wydostać na zewnątrz. Powtarzam imię chłopaka jeszcze parę razy, ale nie reaguje.
- León! - szlocham.
- Czego. Kurwa. Chcesz? - chłopak podnosi głowę i opiera się o siedzenie z zażenowaniem na twarzy.
Nie wygląda na kogoś kto doznał urazu czy jakiegokolwiek wypadku. Nie widzę nigdzie jego krwi, ani ran na głowie. Patrzę na niego zszokowana i nie mogę jeszcze zrozumieć co się dzieje.
- Nic Ci nie jest? - pytam z niedowierzaniem.
- Kurwa rozjebałem samochód! - wykrzykuje, na co się wzdrygam.
- Możesz na mnie nie krzyczeć?! - od razu reaguję na jego agresję.
- Zobacz co się kurwa przez ciebie dzieje! Nie widzisz, że z tobą wydarzają się same pierdolone złe rzeczy?
Auć.
To prawda, nie powinnam była otwierać drzwi auta podczas jazdy ale z wściekłości na chłopaka nie zwracałam uwagi na to co robię. Ale to nie daje mu prawa do ciągłego krytykowania mnie. Sam nie jest święty, powiedziałabym, że jest gorszy od niejednego przestępcy. Otwieram drzwi i chcę wysiąść jak najszybciej. Chłopak robi dokładnie to samo i od razu ogląda zniszczenia. Maska auta jest wgnieciona, a przednia szyba nadpęknięta. León zemści pod nosem i kopie kamienie. Wyjmuje telefon i do kogoś dzwoni, ale oddala się więc nie słyszę z kim rozmawia. Kiedy wraca oznajmia mi, że przyjedzie Maxi i zabierze mnie do akademika.
- A ty? - pytam zdziwiona. Nie ma zamiaru wracać, a samochodu zostawić dla pomocy drogowej?
- Nie twój interes. - prawie warczy i przymruża oczy.
- No oczywiście. - wywracam oczami i opieram się tyłem do chłopaka o auto.
Po około trzydziestu minutach podjeżdża do nas granatowe auto, z którego wysiada nie za wysoki brunet. Wita się z Leónem kiwnięciem głowy, a ze mną przybija żółwika.
- Co się stało? - pyta zdziwiony.
- Jakbyś kurwa nie wiedział. - odzywa się León. Kiwa tylko głową i zaśmiewam się pod nosem z zażenowania.
- Bawi Cię coś?
- Twoje zachowanie. - odpowiadam oschle. Maxi przygląda nam się uważnie i chyba nie wie co powiedzieć.
- Zabierz ją stąd, bo kurwa nie wytrzymam zaraz. - chłopak odwraca się tyłem do nas i kopie w oponę. Zerkam na Maxiego, który jest pewnie przyzwyczajony do takiego zachowania chłopaka.
- Chodźmy. - zwraca się do mnie z lekkim uśmiechem, za co mu dziękuję, bo od razu zrobiło mi się lepiej.
Kieruję się w stronę samochodu odwracając się jeszcze raz do Leóna, który stoi nadal tyłem i patrzy na samochód. Chłopak otwiera mi drzwi i czeka, aż wsiądę. Zamyka za mną drzwi i siada za kierownicę. Zakręca i wyjeżdża na autostradę, a ja ostatni raz zerkam na Leóna, który akurat odwrócił się w naszą stronę i bardzo uważnie mi się przyglądał. Jedziemy jakiś czas w ciszy. Czułam jak Maxi na mnie co jakąś chwilę zerkał ale udawałam, że tego nie zauważam. Przyglądam się widokowi za oknem. Mijamy pięknie ozdobione śniegiem wysokie drzewa i ludzi spieszących się do domu aby tylko zdążyć zrobić śniadanie i zjeść je w gronie najbliższych.
CZYTASZ
Dangerous Love | ZAMKNIĘTE
FanfictionVioletta to osiemnastoletnia dziewczyna ze spokojnym życiem: zamknięta w sobie, przyjazna, pilna uczennica. Uwielbia śpiewać, tańczyć i grać na instrumentach. Wyjeżdża z Madrytu do Argentyny na uczelnię. Poznaje tam nowe osoby. Zdobywa kilka przyjaź...