Gdy tylko wszedłem do domu, już wyczułem, że coś jest nie tak. Nie wiedziałem jeszcze tylko co to takiego. Z pozoru wszystko było ok. Mama siedziała w kuchni, ojciec jak zwykle nawet w weekend poleciał zajmować się tą swoją firmą, Liama gdzieś wywiało, jak w każdą sobotę. Więc dlaczego czuję, że coś jest nie tak? Że coś mi odebrano? Nie, nic nie można mi odebrać. Jestem teraz zbyt silny. Rzuciłem mamie szybkie ,,Cześć" i skierowałem się do pokoju. Oto co było nie tak. Pudełko, które rano ukryłem pod łóżkiem, leżało na biurku. Podbiegłem do niego modląc się, aby moja własność nadal była w środku. Ale niestety zamiast monety, w środku znajdowała się kartka. Malutka, żółta karteczka samoprzylepna. A na niej numer telefonu. Kurwa mać! Powiedzcie mi, że właśnie nie skradziono mojej monety dla okupu! Nie powinienem zostawiać jej w domu. Nie za wiele myśląc, wykręciłem ten numer. Niech no tylko dorwę tego skurwiela. Po kilku sygnałach łaskawie postanowił odebrać.
- Collin Williams? - usłyszałem nieznany mi, męski głos.
- W czym mogę pomóc? Był pan w moim domu i zadał sobie wiele trudu, aby zostawić mi ten numer - powiedziałem przyjaźnie.
Miałem ochotę wykrzyczeć mu co o nim myślę, a potem go powoli zabić, ale mój wewnętrzny głos nakazywał opanowanie.- Jestem Samuel. Wybacz tę nieprzyjazne działanie, ale chciałbym zaproponować umowę.
- Nie masz pojęcia z jaką mocą zadzierasz - zagroziłem, a mój rozmówca roześmiał się.
- Jeśli któryś z nas tego nie wie, to ty. Wiem czym jest moneta i skąd się wzięła, a ty? - powiedział pewnie. Może to jeden z ludzi Gregora, albo jakiś jego kumpel?
- Wiem co może zrobić i jak jej użyć - stwierdziłem pewnie.
- Uwierz mi, że nie. To nie tylko siła, to magia, której ty nie potrafisz używać - nie powiem, zaciekawił mnie. Ale nie zmienia to faktu, że zabrał moją własność.
- Czego chcesz?
- Pomóc ci. Mogę zapewnić ofiary, które zwiększą twoją moc, a moi specjaliści nauczą cię jej używać - odparł. ,,Jego specjaliści". Czyli nie działa solo. No i pozostawało jeszcze jedno pytanie.
- Dlaczego w takim razie nie użyjesz monety na sobie?
- Bo jest jednorazowa. Wszystko ci wytłumaczę i oddam monetę, ale teraz nie mamy na to czasu. W imię naszej przyszłej współpracy, musisz wyświadczyć mi przysługę.
- A jeśli nie chcę współpracować? - rzuciłem.
- Wtedy nie będę miał z monety pożytku i wyląduje na dnie oceanu w losowym miejscu na świecie - Co za chuj! Trudno, muszę jakoś dojść z nim do porozumienia. Moją moc trzeba zwiększyć, właśnie na sytuacje takie jak ta, a więc muszę odzyskać monetę.- Czego chcesz? - spytałem gniewnie, padając na łóżko.
- Wkrótce się z tobą skontaktuję, jednak dzisiaj odwiedzi was moja córka.
- Ta incognito? - upewniłem się. Pewnie wysłał ją tu ze względu na mnie. Z kim ten mój ojciec robi interesy?
- Tak. Gdzie bym jej nie wysłał, jeden z moich zaprzysięgłych wrogów zawsze ją znajduje. Nie mogą się do mnie dorwać, więc chcą ją porwać i wykorzystać przeciwko mnie. Dlatego potrzebuję kogoś na miejscu, nie rzucającego się w oczy, kto zapewni jej bezpieczeństwo. A ze względu na swoją moc, masz siłę by to zrobić.
- Co dasz mi w zamian? - spytałem. Nie dam się szantażować. Chcę czegokolwiek, żeby nie być pokrzywdzonym w tej umowie.
- Jeśli dobrze się spiszesz, opowiem ci skąd wiem o monecie, jak działa i co najważniejsze, jak nie stać się jej niewolnikiem.
- Nie jestem nim - zaprzeczyłem.
- Może jeszcze nie, ale odpowiedz szczerze. Czy zanim ją znalazłeś, pomyślałbyś chociaż o odebraniu komuś życia dla własnej korzyści? - spytał pewny swego.
- Wtedy nie czułem w sobie tej wspaniałej mocy, rosnącej wraz z każdą ofiarą.
- Po prostu się spisz. Skontaktuję się z tobą szybko - zanim zdążyłem spytać kiedy odzyskam moją własność, rozłączył się. Rzuciłem telefonem na biurko i swoją mocą sprawiłem, że nie uderzył z impetem, ale zwolnił. To teraz nie mam wyjścia. Trzeba przygotować się na przybycie naszego nieproszonego gościa.
CZYTASZ
Infernal Coin
ParanormalCollin Williams to niepopularny, żyjący w cieniu starszego brata 15 - latek. Jednak pewnego dna wszystko się zmienia. Razem z grupą poszukiwaczy przygód wyrusza w rejs na odległą wyspę. Po powrocie nie jest już taki sam. Chłopak staje się pewny sieb...