- Wy - Cassandra zeszła po schodach, kiedy ja i Liam oglądaliśmy telewizję.
- My - powtórzyłem tępo, żeby ją wkurzyć.
- Potrzebujesz czegoś? - spytał mój brat uprzejmie. Przecież on nie bywa uprzejmy!
- Tak. Moje walizki, gdzie one są? - spytała zirytowana.
- Nie mam pojęcia, ale inteligentny człowiek poszukałby w miejscu, gdzie je ostatnio zostawił - uśmiechnąłem się na jej reakcję:
- Chyba sobie jaja robicie, że moje walizki stoją na tym deszczu!
- Twój goryl ich nie wniósł? - zdziwił się Liam.
- Obserwują dom z pewnej odległości. Nie ściągamy na mnie żadnej uwagi. A teraz wnieście moje walizki do pokoju chłopcy - poleciła. Liam już się zbierał, ale połorzyłem mu rękę na ramieniu.
- Czekaj. Nie jesteśmy jej cholernymi lokajami, przemyślimy to jak zrobisz się milsza - zaproponowałem. Jak już muszę ją chronić to będę, ale miły nie będę.
- Chłopcy! Bądźcie mili dla Cassandry! - zawołała mama z góry.
- Właśnie chłopcy - powtórzyła Cass z wrednym uśmieszkiem.
- Dobra przybłędo. Weźmiemy twoje śmieci - ustąpiłem. Nie miałem ochoty na awanturę z rodzicami.
- Nie nazywaj mnie tak - zagroziła - Mój ojciec płaci wam krocie za przechowanie mnie.
- Będę. Poskarżysz mojej mamie, czy swojemu tatusiowi?- udałem przerażony ton.
- Żebyś wiedział chłopaczku. I nie szukaj sobie wrogów, bo poznałam wielu ludzi siedząc w ich domach i wszyscy bardzo mnie lubili. Jedno moje słowo i przyjadą tu cię załatwić.
- To chyba nie poznali cię od strony wrednej księżniczki co jej wszystko wolno - wyszliśmy na zewnątrz. Uśmiechnąłem się na widok przemoczonych deszczem walizek.
- Cholera jasna! - zawołała wnerwiona.
- Jak mi przykro - powiedzialem dziecinnym głosem.
- Zamknij się i zanieście to do mojgo pokoju - nakazała. Wziąłem do ręki dwie granatowe walizki, a Liam czerwoną i niebieską. Szybko wtargaliśmy je po schodach.
- Łał, ćwiczysz? - spytał mój brat.
- Co? - nie załapałem o co mu chodzi.
- Kiedyś nie podniósłbyś jednej walizki - stwierdził.
- Oj nie przesadzaj. To wszystko proszę pani? - spytałem z sarkazmem, kiedy postawiliśmy walizki na środku jej pokoju.
- Nie. To łóżko jest za blisko okna, to niebezpieczne. Wiecie, jestem vipem i muszę być bezpieczna - uśmiechnęła się.
- No chyba nie - mruknąłem, a ona uśmiechnęła się jeszcze szerzej.
- Postawcie łóżko pod tą ścianą, a na niej powieście lustro, żebym od rana miała fajne widoki. Szafę postawcie pod ścianą na przeciwko oka, żeby światło oświetlało ciuchy zanim je wyjmę, żebym potem nie musiała od nowa...
- Wiecie co? Przypomniałem sobie, mam teraz randkę, bardzo ważną - rzucił Liam i zanim ktoś zdążył mu coś odpowiedzieć opuścił pokój.
- Teraz w nocy? Hej wracaj, nie zostawiaj mnie z nią! - zawołałem za nim, ale na próżno. Zdrajca!
- Nic nie szkodzi, chodzisz na siłkę, dasz sobie radę - powiedziała Cass.
- Dobra przybłędko, mogę zrobić ci przemeblowanie, ale nie za darmo - zaproponowałem.
- Spoko, mam kasę - serio? Księżniczka taka chojna? Liam pożałuje że się zmył, zawsze był łakomy na łatwą kasę.
- Nie potrzebuję kasy, to mój ojciec ma tu problemy finansowe. Ale w między czasie jak będę ciężko harował, możesz opowiedzieć o swojej rodzinie.
- Dobra - zgodziła się - Zacznij od łóżka. Jak mówiłam, ma stać tam. To co chcesz wiedzieć?
- O twoim ojcu, twojej rodzinie i kłopotach jakie masz - chwyciłem łóżko i z łatwością zacząłem przesuwać je we wskazanym kierunku.
- Ty serio pakujesz, a nie wyglądasz! - zaśmiała się.
- Nie zmieniaj tematu - skarciłem ją.
- Oki. Z mojej najbliższej rodziny mam tylko ojca, którego mam już dość. Przez jego cholerne ciemne interesy zabili moją mamę. Nie mam rodzeństwa, z dalszą rodziną nie utrzymuję kontaktów. Są jak ojciec, myślą tylko o swojej pozycji i kasie. Świetnie, a teraz szafa tam.
- Więc, nie dogadujesz się z ojcem - to się mogło przydać.
- Ogólnie ciężko jest być jego córką, ale ma to swoje pozytywy. Jak moja karta kredytowa, której limitu do dziś nie poznałam - te baby to tylko o jednym - Boli mnie to, że odesłał mnie, choć mógł zapewnić mi bezpieczeństwo w domu, chciał się po prostu pozbyć kłopotu.
- Na pewno się martwił.
- Nie! On po prostu... A czemu ja ci to wogóle opowiadam?
- Bo trochę razem pomieszkamy i ogólnie spędzimy sporo czasu razem, bo twój świetny tatuś wyznaczył mnie twoim osobistym ochroniarzem - ciekawe, czy ja ją wkurzam tak samo mocno jak ona mnie.
- Co? Czemu? Jsteś dzieciakiem! - oburzyła się.
- A ty to jesteś dopiero dorosłą, dojrzałą kobietą - zironizowałem.
- To niedorzeczne, mój ojciec ma dotęp do dziesiątek wyszkolonych zabójców, szpiegów, a miałby przydzielić mi...
- Kogoś nie rzucającego się w oczy, kto pójdzie za tobą wszędzie? Osobę nie wyróżniającą się jak ci dwaj co z tobą przyszli? I skoro mówisz o zabójcach, to kim jesteście? Mafią?
- Czymś w tym rodzaju. I nie wierzę ci, nie pracujesz dla ojca - spierała się.
- Czemu go nie zapytasz Cassie?
- Żebyś wiedział że zapytam. I tak też mnie nie nazywaj, tak mówi do mnie tylko rodzina i przyjaciele.
- Auć. No ale jak wolisz przybłędo. To wszystko? - upewniłem się.
- Z resztą sobie poradzę. Idź już sobie, dzwonię się poskarżyć ojcu - wypchnęła mnie za drzwi i zatrzasnęła je.
***
Czytasz = gwiazdkujesz + komentujesz
CZYTASZ
Infernal Coin
ParanormalCollin Williams to niepopularny, żyjący w cieniu starszego brata 15 - latek. Jednak pewnego dna wszystko się zmienia. Razem z grupą poszukiwaczy przygód wyrusza w rejs na odległą wyspę. Po powrocie nie jest już taki sam. Chłopak staje się pewny sieb...