Prolog

282 23 24
                                    

- Pośpiesz się.

Czas. Gdyby nie istniał, miałbyś go na wszystko. Sekundy zamieniają się w minuty, minuty w godziny. Słońce wyłania się zza horyzontu gęstych drzew, oświetlając jasnymi promieniami cały las. Rośliny budzą się do życia, zrzucając z liści kropelki ciepłej rosy. Zwierzęta wychodzą z ukrycia, nie zważając na naszą obecność. Wszystko ożywa, tylko ja stoję na zielonej, letniej trawie, muskana w policzek kropelkami wody z pobliskiego wodospadu. Zegar tyka coraz głośniej, odliczając znikające chwile i przysparzając mnie o silny ból głowy. Chciałabym, żeby to była jego wina.

- No chodź już, mamy mało czasu.

Każdy ma go mało. Jedni mniej, drudzy więcej. Ale w tej chwili, chociaż to ja najbardziej go potrzebuje, kompletnie się dla mnie nie liczy. Gdyby nie przeszywający ból tylnej części czaszki, informujący mnie o niebezpieczeństwie grożącym jego życiu, może mogłabym się ruszyć i posłuchać jego rady.

- Co się z tobą dzieje?!

Nie mam bladego pojęcia i wcale nie chce tego wiedzieć. Obawiam się że wiedza, będzie gorsza od niewiedzy.

Słońce wschodzi, przybliżając nas do swojego zachodu. Ból obezwładnia całe moje ciało, paraliżując wszystkie moje zmysły. Nie mogę nic zrobić. Nie mogę zapobiec jego śmierci.

W jednej chwili moje oczy zamykają się, poddając się mocy słońca, odbierającego mi wszystkie pozostałe siły. Ostatnią rzeczą, jaką widzę zanim ciemność włamuje się do mojego umysłu, jest jego twarz.

- Chloe!


Escape before SunriseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz