Tak dla uprzedzenia, historia ta będzie głównie z punktu widzenia Lauren, a jeśli będzie z innego to informacja o tym się pojawi.
-------
Wraz z Chrisem i Taylor byłam w domu. Oglądaliśmy film i siedzieliśmy na kanapie czekając aż mama wraz z tatą wrócą. Mieli dla nas jakąś niespodziankę. Jednak był już wieczór i to późny, a oni jeszcze nie wrócili. Denerwowałam się o nich, bo zawsze byli na czas a mieli być godzinę temu w domu. Przez moje myśli przechodziło wiele złych myśli, których nie chciałam mieć w umyśle. W pewnym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi. Wstałam z kanapy i udałam się do nich by je otworzyć. Kiedy już to zrobiłam przed nimi stało dwóch funkcjonariuszy z grobowymi minami.
- Dobry wieczór, czy to dom państwa Jauregui? - zapytał jeden z nich bacznie mi się przyglądając
- Dobry wieczór. Owszem - odpowiedziałam odwracając się za siebie gdy jeden z nich patrzył na coś za mną
- To jest moje rodzeństwo. Coś się stało? - zapytałam bojąc się odpowiedzi i przytulając do swojego boku Taylor, która już miała swoje ramiona wokół mojej talii. To nigdy nie wróży czegoś dobrego. Tak było też tym razem.
- Niestety mamy przykrą wiadomość. Wasi rodzice mieli wypadek samochodowy w którym wasz ojciec zginął na miejscu, a mama została przewieziona do szpitala i walczy o życie...
*****
Znów ten sam sen. Po usłyszeniu tej wiadomości od razu pojechałam z rodzeństwem do szpitala by być przy boku mamy. Niestety kilka godzin później już jej z nami nie było. Pogrzeb odbył się pod koniec czerwca, w którym pomogła nam babcia. Moja osiemnastka była zapomniana nawet przeze mnie, a pół roku później przeprowadziłam się z rodzeństwem do Kalifornii, gdzie zamieszkaliśmy u mojej przyjaciółki - Normani.
Za kilka dni druga rocznica śmierci naszej mamy i naszego taty - dokładnie piętnasty czerwca, więc sny a bardziej wspomnienia pojawiają się coraz częściej, podobnie jak w zeszłym roku. Również w tym roku jedziemy z powrotem do Miami na kilka dni by odwiedzić grób rodziców a zarazem odwiedzić babcię z którą staramy się utrzymać kontakt jak najwięcej.
Mimo udawania przed innymi tej silnej, to jak tylko wracam do domu, zamykam się w pokoju i płaczę dopóki nie jestem zmęczona. Zdarza się że wraz z Normani i jej znajomymi, teraz już też moimi - Ally, Dinah, Tyler, Ian, Lucy oraz paroma innymi wychodziłam na jakieś imprezy, gdzie zawsze prawie kończę pijana, ale gdy tylko wracam do swojego miejsca, tak by rodzeństwo mnie nie widziało, zamykam się znów w pokoju. Przeważnie do tego udaje się do łazienki, wyciągam żyletki i robię kolejne cięcia. Tak jest już od dłuższego czasu.
Udawanie, płacz, smutek, zamykanie się w sobie. To byłam ja - Lauren Jauregui, dziewietnastolatka która chce jedynie móc w końcu opuścić ten świat.
---------------------------------------
Witajcie w kolejnej mojej historii. Jest to mały wstęp do dalszego czytania, które powinno być dłuższe, a także mogą pojawić się same wiadomości.
Ps. Jak długa będzie ta historia to sama nie wiem, zależy na ile będę miała weny, chociaż coś czuje że szybko mi się nie skończy :)
See you soon x
CZYTASZ
Internet Friends
FanfictionW pewnym momencie w życiu przychodzi taki czas kiedy nic się dla Ciebie nie liczy i jedynie o czym marzysz to zniknięcie z świata, ale gdzieś w głębi duszy jednak wiesz, że nie możesz tego zrobić, bo jest osoba a nawet osoby, które nie wyobrażają so...