Kolejny dzień. Kolejna nie przespana noc. Kolejne łzy. Kolejne rany. Kolejny ból. Tak jest już kilkanaście miesięcy a mimo tego że jednak Normani oraz Lucy najbardziej chcą mi pomóc, ja nic im nie mowie, a jak mowie to rzeczy mało ważne. Poradzę sobie sama albo w końcu zrobię coś co będzie dla wszystkich przyjemnością i nie będą musieli się mną przejmować.
Leniwie podniosłam się z łóżka i udałam się do łazienki. Na początku ściągnęłam z nadgarstka opatrunek, po czym ubrania i wzięłam szybki prysznic. Zostały trzy tygodnie do ukończenia klasy i rozpoczęcia wakacji, więc musiałam się postarać mimo wszystko by zdać do następnej, chociaż jakiś większych problemów z tym nie mam, ale także pięć dni do powroty do Miami na chociaż dwa dni.
Czując letnią wodę na moim ciele spróbowałam się zrelaksować. Nigdy nie było to łatwe i nigdy się nie udawało, więc moja kąpiel kończyła się w ciągu pięciu minut. Wytarłam się ręcznikiem i ubrałam przyszykowane wcześniej ubrania. Na nadgarstek założyłam bandame tak by nikt nie widział chociaż blizn i ran, mimo że większość na pewno się domyśla co tam się znajduje.
W pełni gotowa z lekko wilgotnymi włosami, udałam się do kuchni by przygotować sobie kawę. Może ona choć trochę mnie rozbudzi. Gdy czekałam aż zagotuje się woda, sprawdziłam mój telefon. Weszłam na instagrama gdzie przejrzałam kilka kont i dałam do niektórych zdjęć like. Po tym zobaczyłam kilka my story na snapchacie, przy okazji dostając kilka wiadomości z grupy na Facebooku, gdzie tylko wyświetliłam i zamknęłam, tak jak robię to często. Na końcu otworzyłam aplikacje Twittera i zreblogowałam niektóre tweety albo dodałam do ulubionych. Mimo że wiedziałam, że powiadomień żadnych nie mam zapewne, to i tak w nie weszłam. Nic nowego więc wyszłam z aplikacji i zalałam w końcu kawę, a gdy już ją zrobiłam w kuchni pojawiła się Normani, która również zrobiła sobie kawę, ale ona ją piła nawet gdy nie była zmęczona.
- Ciężka noc? - zapytała mnie po chwili gdy patrzyła do wnętrza lodówki
- Czemu pytasz? - odpowiedziałam pytaniem, ale znałam już odpowiedz gdy tylko na mnie spojrzała swoim wzrokiem. Ta dziewczyna za bardzo mnie zna i czasem to jest dobre, bo bez zbędnych pytań jednak jest.
- Tak - powiedziałam po krótkiej chwili, gdy wypiłam kolejne kilka łyków kawy - Ale nie chce o tym rozmawiać. To nic nowego. Za dużo myślenia i tyle. - dodałam odstawiając kubek do zlewu, bo zawartość była już w moim organizmie.
- Ale wiesz że zawsze możesz przyjść do mojego pokoju i wygadać się? - zapytała się
- Tak wiem Mani, ale dam radę - odpowiedziałam
- Wiem, że dasz bo mimo ran na swoim ciele i blizn, jesteś tutaj co pokazuje że walczysz - powiedziała będąc przyklejona do mojego boku - I ludzie kochają Cię taką jaką jesteś Laur. Ja zawsze będę bo traktuje Cię jak siostrę - dodała nie puszczając mnie
- Mimo że tak nie uważam, to dziękuję i ja Ciebie też kocham - odpowiedziałam obejmując ją trochę mocniej. Chwilę jeszcze tak postałyśmy, a po tym gdy ona zjadła, a ja spakowałam książki do szkoły, wyszłyśmy z domu i udałyśmy się do szkoły.
Kilkanaście minut później, pojawiłyśmy się w szkole, gdzie dziewczyna mi towarzysząca od razu podbiegła do Dinah, Ally i reszty, a do mnie podeszła Lucy, bo jako jedyna z nią miałam pierwszą wspólną lekcje.
- Cześć Lauren - przywitała się ze mną dziewczyna, która złożyła szybkiego całusa na ustach. Było to przyjacielskie, mimo że czasem mam wrażenie jakby coś mnie do niej ciągnęło bardziej niż zwykła przyjaźń. Zwłaszcza po wyjściach na imprezy gdy wypijemy i dzielimy ze sobą wiele pocałunków. Zawsze to jest później dla mnie mylące.
CZYTASZ
Internet Friends
FanfictionW pewnym momencie w życiu przychodzi taki czas kiedy nic się dla Ciebie nie liczy i jedynie o czym marzysz to zniknięcie z świata, ale gdzieś w głębi duszy jednak wiesz, że nie możesz tego zrobić, bo jest osoba a nawet osoby, które nie wyobrażają so...