11

6.4K 243 43
                                    

Wściekła schowałam telefon, wstałam z miejsca i biegiem ruszyłam w stronę bruneta. Jednak moja droga nie trwała długo. Nie zauważając wielkiej kałuży z błotem, poślizgnęłam się i wylądowałam na ziemi. Brawo Emily... Właśnie stałaś się największym pośmiewiskiem na boisku..

- Haha, sierota kolejny raz zaliczyła glebe? - Styles stanął nade mną, a na jego ustach po raz kolejny pojawił się  ten cholerny, wredny uśmieszek. Wokół nas zebrała się grupka osób, którzy bez przerwy się śmiali, a wśród nich także Justin. Podniosłam się z ziemi wystawiając w ich stronę środkowy palec. Stanęłam na przeciwko Harry'ego, a nasze klatki piersiowe prawie się stykały.

- Zapłacisz mi za to. - syknęłam przez zaciśnięte zęby.

- Nie licz na to. To był zwykły wypadek. - Odpowiedział wzruszając  ramionami. Wypadek?! On sobie chyba żartuje. Zrobił to specjalnie, a teraz udaje świętego! Nie wytrzymując, już mam zamiar mu przyłożyć, kiedy słyszę głos jakiegoś mężczyzny.

- Co tutaj się dzieje? - Podszedł i stanął  obok naszej dwójki. Na moje oko jest około trzydziestki. Jest wyższy ode mnie o głowę i dobrze zbudowany. Jego włosy są kruczo czarne, a oczy koloru piwnego.

- Um.. Nic trenerze, trochę się posprzeczaliśmy.. Nic wielkiego.
- powiedział lokowaty tłumacząc się. Rzuciłam mu groźne spojrzenie, a ten wyszczerzył się pod nosem. Boże.. Czy jego zawsze wszystko śmieszy?

- Mhm.. - Mężczyzna zmierzył nas wzrokiem i lekko się uśmiechnął. - Dobrze, w takim razie zaczynamy trening. - Ogłosił, a cała reszta zaczęła się rozgrzewać.

Zeszłam z boiska i przywołałam ręką kuzyna.

- Co jest? - zapytał z rozbawieniem.

- Wracam do domu. Muszę się przebrać.. O której to się skończy?

- 17:30

- W takim razie będe po 17:00. - powiedziałam, a chłopak skinął głową i wrócił do reszty. Zeszłam z boiska i skierowałam się w stronę domu. Zawiązałam wokół bioder bluzę, aby choć trochę zakryć plamę na moich getrach.

*

Weszłam do swojego pokoju i rzuciłam telefon na łóżko. Będę musiała zawieźć go jutro do naprawy..
Otworzyłam szafę z ubraniami i wyciągnęłam ciemne rurki oraz czystą koszulkę. W łazience przebrałam się w wybrane ciuchy i związałam włosy w niechlujnego koka. W holu założyłam moje białe Vansy i wyszłam z domu.

*

- Cześć kuzynko "sieroto" - przywitał się ze mną Justin, a ja zmierzyłam go wściekłym spojrzeniem. Przez dłuższą chwilę szliśmy w ciszy. Nagle chłopak zabrał głos.

- Ems, kim jest dla ciebie Harry? - zapytał zerkając w moją stronę.

- Wrogiem - odpowiedziałam od razu.

- Pasujecie do siebie - powiedział, a ja zakrztusiłam się powietrzem. Że co?! Ja i te bezmózgie Yeti?!

- Co?! Oszalałeś?! Ja go nienawidzę!

- No ale wiesz.. Kto się czubi ten się lubi - powiedział poruszając sugestywnie brwiami. Kolejny idiota..

- Przymknij się.. - westchnęłam przymykając oczy. Nie mam siły kłócić się z tym bachorem..

New Life |H.S| ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz