30

5.6K 194 43
                                    


- No chodźżesz już..

- Idę, ide.. - powiedziałam w stronę Amandy, która niecierpliwie czekała aż wyjdę z namiotu. - Spokojnie, kiełbasa Ci nie ucieknie. - dziewczyna zaśmiała się w moją stronę i obie ruszyłyśmy w stronę palącego się już ogniska.

Usiadłyśmy na wolnych miejscach między Davidem, a nauczycielką Bons. Na przeciwko nas siedział Styles ślepo wpatrując się w ogień przed sobą i smażąc kiełbasę. Był jakby nieobecny. Zupełnie oderwany od rzeczywistości.

- Trzymaj. - Amdy podała mi kij z nabitą kiełbasą odrywając mnie od moich zamyśleń.

- Dzięki. - odpowiedziałam dziewczynie z uśmiechem i włożyłam kij nad ogień. Zupełnie nie zauważając, niechcący strąciłam komuś kiełbasę z patyka.

- Kurwa. - Harry zaklnął pod nosem widząc swoje upieczone dzieło w środku ogniska.

- Harry! Słownictwo! - Bons upomniała Stylesa karcącym spojrzeniem. Było mi mega głupio. Od naszego 'incydentu' nie rozmawialiśmy ze sobą. Omijanie go nie było wcale łatwe, ale nie miałam pojęcia jak się wobec niego zachowywać.

Spojrzałamam na bruneta, zupełnie nie spodziewając się, że on także na mnie patrzy. Nasze spojrzenia się skrzyżowały i momentalnie poczułam coś co świrowało mi brzuchu jak stado motyli. Chłopak uśmiechnął się w moją stronę i ponownie nabił na kij kiełbasę.

Po kilku minutach moja dzisiejsza kolacja była gotowa. Wyciągnęłam patyk z ognia i jak się okazało zrobiłam to nieostrożnie, ponieważ chłopak z naprzeciwka zrobił to w tym samym momencie i nasze badyle się zderzyły. Obie 'kolacje' paliły się właśnie w ogniu. Popatrzyłam na bruneta, brunet na mnie i po chwili oboje zaczęliśmy się śmiać jak opętani. Zdziwione spojrzenia otaczały nas z każdej strony, ale miałam to gdzieś.

- Chyba daruję sobie wieczorny posiłek - zaśmiałam się w stronę brunetki, która jak się okazało nawet mnie nie słuchała, zajmując się Davidem.

Po kilkunastu minutach wszyscy byli już najedzeni. Oczywiście z wyjątkiem mojego żołądka. Harry pewnie też był głodny bo tak samo jak ja odpuścił sobie to całe smażenie.

- Dobrze moi mili. Myślę, że czas się zbierać do spania. Jutro przed nami ciężki i pracowity dzień. Musicie wypocząć. - rudowłosa kobieta wstała z miejsca zbierając walające się patyki od pieczenia kiełbas.

Wszyscy rozeszli się do swoich namiotów, a przy ognisku zostałam tylko ja i brunet. Nie chciało mi się spać, a tu przynajmniej było ciepło.
Po chwili ciszy i napięcia między nami, zielonooki spojrzał na mnie z naprzeciwka.

- Ems.. Możemy pogadać? - Harry nerwowo drapiąc się po karku zmarszczył brwi. Kiwnęłam głową zgadzając się, po czym Styles przysiadł się obok mnie.

- Chciałem.. no wiesz.. przeprosić. - zaśmiałam się widząc jak bardzo jest spięty. - Nie chciałem tak przy wszystkich.. ale zrozum, to było silniejsze ode mnie. Sam nie wiem co ty ze mną wyprawiasz..

- Ja? - zapytałam nie wiedząc dokładnie o co mu chodzi.

- Coś mnie do Ciebie ciągnie. Nie mam pojęcia kurwa jak, ale tak się dzieje. - chłopak patrzył w ognisko co jakiś czas na mnie spoglądając. - I to, że siedzę tu z tobą i gadam jak jakaś największa ciota jest najlepszym przykładem na to, jak bardzo jest ze mną nietak. - zamyśliłam się w słowach bruneta patrząc na wypalający się ogień. Rzeczywiście to dziwne jak się zachowuje, ale to nadal tem sam Styles.

- Nic nie powiesz? - zielonooki patrzył na mnie oczekując jakiejś odpowiedzi. Miałam za duży mętlik w głowie by cokolwiek powiedzieć.

Nie wiedziałam już co myślę. Niby teraz zachowuje się tak niewinnie, ale gdy spotkamy się w szkole nadal będzie starym ruchaczem Stylesem. Nie wiem czy mogę mu zaufać.

- Harry ja po prostu.. nie wiem. Nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć. - powiedziałam wzdychając i patrząc już w wypaloną dziurę przed sobą. - Jestem zmęczona. Do jutra. - pożegnałam się z chłopakiem kierując swoją drogę do namiotu. Brunet popatrzył na mnie niezrozumiałym wzrokiem rzucając krótkie 'cześć'.

Harry pov

- Harry ja po prostu.. nie wiem. Nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć. - powiedziała wzdychając i patrząc przed siebie. - Jestem zmęczona. Do jutra. - pożegnała się wstając i oddalając się w stronę swojego namiotu.

- Cześć. - odpowiedziałem zmieszany. Tak naprawdę chciałem za nią iść. Chwycić jej rękę odwracając jej twarz w moją stronę i mocno przyciągnąć ją w pocałunku. Nie mogłem. Wiedziałem, że jestem dla niej nieodpowiedni..

*

- Jenyy Louis wyłącz już te pornole.. - z westchnięciem odwróciłem się w stronę przyjaciela mrużąc oczy. - Nie mam zamiaru obudzić się w białej kałuży.

- Spokojny twój nieuczesany. Panuje nad tym. - powiedział nie odrywając wzroku od telefonu. - A co ty taki nadąsany? Czyżby panna Emily dała ci kosza? - w jego głosie wyczułem rozbawienie.

- Spierdalaj Tomlinson. - powiedziałem ostrzej w stronę bruneta.

- Spokojnie Hazzuś, już za nie długo zaparkujesz swojego konia w stajni Kate. - nie zwracając już uwagi na kretyna leżącego obok mnie, przewróciłem się na bok z nadzieją, że zaraz zasnę..

-----------------------------------

A macie jeszcze jeden dzisiaj 👼

New Life |H.S| ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz