- Dobrze, więc teraz do tablicy podejdzie... Emily Payn.- Emily, obudź się. - ze snu wybudziło mnie szturchnięcie i cichy szept Amandy.
- Co jest? - zapytałam ziewając, a ta skinęła głową w stronę nauczycielki od matematyki. Dziś byłam na wpół przytomna, ponieważ moje wczorajsze oglądanie się trochę przedłużyło. Mówiąc 'trochę' mam na myśli 'do trzeciej w nocy'.
- Emily, czekamy na Ciebie. - nauczycielka nie była w dobrym humorze. Ba, ona nigdy nie miała dobrego humoru. Była starą, zrzędliwą staruszką.
Podeszłam do tablicy z kompletną pustką w głowie. Przykład jaki musiałam zrobić był jak z kosmosu. Nie miałam zielonego pojęcia od czego zacząć.
- Mogłabyś się pospieszyć? - ugh, jak ja nienawidzę tej baby.
- Ależ pani Morgan, niech się pani na nią nie złości. To nie jej wina, że jest takim matołem. - Nagle cała klasa zaczęła głupkowato chichotać. Zmierzyłam Styles'a wściekłym spojrzeniem, wystawiając w jego stronę środkowy palec.
- Dobrze Harry. Skoro jesteś takim geniuszem z matematyki, to podejdź do tablicy, a ty usiądź Emily i uważaj na moich lekcjach. - przytaknęłam i usiadłam na swoim miejscu.
- Ale proszę pani ja..
- Nie ma żadnego 'ale' - powiedziała do bruneta ostrym tonem. Wstał i podszedł do tablicy wolnym krokiem. Wziął do ręki kredę po czym zaczął drapać się po karku.
- Ymm.. Ja..
- Skoro wyśmiewałeś koleżankę, to z pewnością rozwiążesz ten przykład bez problemu. - nauczycielka usiadła przy biurku bacznie obserwując Harrego. Chłopak zaczął przeczesywać rękoma swoje włosy po czym odłożył krede na miejsce.
- Nie potrafię pani Morgan..
- Czyli mamy więcej matołów w tej klasie? - po tych słowach wszyscy wybuchli śmiechem.
- Siadaj Styles. - brunet skinął głową i ruszył do swojej ławki.
- Ten przykład zrobicie w domu. - po kilku chwilach rozległ się dzwonek oznaczający przerwę.
*
- Co bierzemy? - zapytała Amanda, kiedy stałyśmy w kolejce po lunch.
- Makaron z warzywami? - zaproponowałam, ponieważ nie było nic lepszego. Po nałożeniu jedzenia, skierowałyśmy się z resztą do naszego stałego stolika. Podchodząc bliżej zauważyłam, że jest zajęty.
- Czego tu szukacie? To nasz stolik. - powiedziałam ostrym tonem w kierunku lokowatego i jego paczki.
- Sory, teraz my tu siedzimy. - odezwał się nie kto inny jak jebany Styles, który na kolanach trzymał jakąś wytapetowaną blondynkę. No chyba go kurwa pojebało.
- Zejdźcie z naszych miejsc albo..
- Albo co? - spytał brunet z chytrym uśmieszkiem na ustach.
- Chcesz się przekonać? - podałam Simonowi moją tacke z jedzeniem, z której wzięłam tylko pojemnik z makaronem. Wzięłam garść i rzuciłam prosto w tą jego idealną buźkę.
- Pojebało Cię?! - zerwał się na równe nogi, spychając tym samym dziewczynę ze swoich kolan. Wziął ze stolika ketchup po czym prysnął nim w moją nową bluzkę. No nie kurwa tego już było za wiele. I tak zaczęła się bitwa. Wszyscy zaczęli rzucać się jedzeniem.
- Dość! - akcję przerwał dyrektor szkoły.
- Kto zaczął tą idiotyczną bitwe?! - wszystkie oczy skierowały się na mnie i tego pieprzniętego dupka.
CZYTASZ
New Life |H.S| ✔
Fanfiction- "..Uważaj jak chodzisz sieroto.." - "..To ty uważaj jak chodzisz dupku.." - odgryzam się i wymijam nieznajomego.. Początek nowej znajomości, czy koniec spokojnego życia? Czy kara jaką dostaną od nauczyciela połączy ich, czy wręcz przeciwnie? Prze...