Rozdział 3

594 41 3
                                    

Miała wielką nadzieję, że ta tajemnicza postać jej nie zobaczyła. Bo jeżeli tak, to było po niej, była pewna iż to śmierciożerca. Szła powolutku i dyskretnie. To było dosyć trudne, gdyż komoletnie nic nie widziała, ale może jej pech chociaż chwilowo ją opuścił i da jej szanse na wyjście cało. Zrobiła jeszcze kilka kroków, gdy wyczuła jak jej się wydawało znajomą ramę obrazu. W pewnym momencie musiała zaczepić łokciem o jedną z tych przeklętych figur... Teraz wydarzyło się kilka rzeczy naraz. Rzeźba się zachwiała i przewróciła z głośnym, hukiem, "no to po mnie" pomyślała. Zaczęła biec ile sił miała w nogach. Gdy była już prawie tam gdzie pojawiło się przejście, Stella jak ostatnia ofiara losy przewróciła się o coś czego nie zdążyła zidentyfikować. Chciała się jak najszybciej podnieść i ratować, zaczęła szybko szukać różdzki, przecież musiała się bronić w jaki kolwiek sposób. Gdy podniosła głowę o mal nie krzyknęła.
Spojrzała prosto w pewną parę znanych jej czarnych oczu. ... "To niemożliwe, czy ja umarłam?" zastanwiała się, głos uwiązł jej w gardle. Zerwała się na równe nogi, ale przecież zgubiła różdżkę. Nie pozstało jej nic innego jak granie. Grała twardziela. Dumnie uniosła głowę i jeszcze raz przyjrzała się oczom tej osoby. Zdębiała...
To był on, to był jej profesor. Severus Snape we własnej osobie. Chwila moment. Przecież nauczyciel nie paraduje w szatach śmierciożercy. Nie było dane jej się dłużej zasatanawiać nad gustem oraz kreacjami jej nauczyczyciela, ponieważ omal nie ogłuchła...
- Reedarly! Co ty tu robisz?! Czy ty zamieniłaś się mózgiem z gumochłonem?? Jak tu weszłaś?! Idziemy do dyrektora. Natychmiast! - warknął. Wyjął swoją różdżkę i rozświetlił całą komnatę. Była przepiękna a jednocześnie taka tajemnicza. Porównała ją do Zakazanego Lasu, pomyślała, że gdyby tu posprzątać byłaby najpiękniejszym miejscem w zamku...
- Ja przepraszam panie profesorze .. - po raz pierwszy w życiu cieszyła się, że ktoś na nią krzyczy. Tak się bała, że coś jej się stanie. Gdyby to nie był Snape to napewno już by uwieszała mu się na szyi i dziękowała. Zaraz, zaraz... Przecież ona nadal nie miała różdżki! Zatrzymała się i miała ochotę się wrócić, ale jeszcze raz sprawdziła kieszonki...
- Tego szukasz? - zapytał z kpiącym uśmieszkiem niby bawiąc się podłużnym kawałkiem drewna. - Tak łatwo tego nie odzyskasz. Napierw przejdziemy się na wycieczkę do gabinetu dyrektora, gdzie wyjaśnisz co tu robiłaś i jak się tu dostalaś. Tym bardziej o tej porze.  - wysyczał, był wściekły - Przestań się trząść i idziemy.
- Dobrze już, już. Ja naprawdę nie chciałam. To przejście samo się otworzyło... - odparła Stella.
- Jak to? Przecież żeby przejście się otworzyło trzeba być ... Nie, to niemożliwe - burknął pod nosem tak, żeby tego nie usłyszała.
- Słucham? Może Pan powtórzyć? Nie zrozumiałam co Pan powiedział - poprosiła dziewczyna.

- Jak to się stało, że się tam znalazłaś? Nie próbuj kłamać, jestem mistrzem w leglimencji i oklumencji. Całkowicie zignorował jej pytanie.
- Znaczyy... Bo ja... Tego... No y ... - zaczęła się ślamazarnie tłumaczyć. - Ja oparłam się o ścianę tylko i dalej to... - nie dokończyła bo dotarli na miejsce. A tam już ktoś stał...

To chyba Ci gryfoni, przed którymi ostrzegał ją Draco. Harry i Ron rozmawiali ze sobą i nagle chimera, która strzegła gabinetu odskoczyła na bok. Weszli do śrdka. Stella z nauczycielem podeszła w to miejsce gdzie przed chwilą zniknęli chłpcy.
- Cytrusowe gryzki - mruknął Snape, krzywiąć się przy tym jakby dopiero co zjadł kilogram cytryn. Bez słowa przywitania podszedł do dyrektora i szepnął mu coś na ucho. Dumbledore spojrzał na Harrego i Rona. Severus wprostował się i powiedział zanim Albus zdążył otworzyć usta:

- Potter, Weasley wynocha. Reedarly ty zostajesz.

- Nie ma mowy, dyrektor miał do nas sprawę - odwarknął Harry nie kryjąc uśmiechu, który mu wstąpił na twarz gdy bezkarnie sprzeciwiał się największemu postrachowi hogwartu. Chciał coś jeszcze dodać, ale dyrektor uciszył go unisieniem ręki.

- Severusie wystarczy. Harry, Ronaldzie bardzo Was przepraszam, ale chyba będziemy zmuszeni jutro dokończyć rozmowę. Panno Reedarly, pani też niech jutro przyjdzie razem z kolegami. A teraz jest już późno i muszę porozmawiać z Severusem. Jutro po zajęciach chciałbym się z Wami zobaczyć. Harry nie miał zamieru się sprzeciwiać dyrektorowi i wstał.

- Oczywiście. Dobranoc profesorze. Harry wyszedł, a za nim podążył Ron i Stella. Snape bez żadnych ceregieli walnął prosto z mostu:
...

* rodział 3 w końcu jest. Po wielu próbach udało mi się go wstawić. Czekam na komentarze. Już jutro kolejna część .

-

W świecie magii nie ma rzeczy niemożliwychOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz