Rozdział 3 część 5

402 53 3
                                    


Adrian miał dziwne przeczucie, że stało się coś niedobrego. Czuł się tak wprawdzie jeszcze w domu, ale teraz to nasiliło się do tego stopnia, że jego zmysły były napięte go granic niemożliwości. Willu mimo spokoju, też wyczuwał to zagrożenie. Szli obaj, bez słowa obok siebie, oddalając się coraz bardziej od wioski, gdzie ostatni raz, według zapisu byli Ronald i Grell. Obaj przygotowani na niespodziewane. Nagle Adrian dostrzegł coś, co przyciągnęło jego uwagę! Kilka demonów pochylonych nad czymś, co wyglądało jak ludzkie zwłoki. Bez słowa skinął Williamowi, a ten spojrzał we wskazanym kierunku, a potem bezszelestnie wyjął swoją kose i pobiegli w tamtą stronę. Kilka szybkich ruchów i po demonach został tylko wspomnienie. Jednak dusz tych ludzi już nie udało się ocalić.

- Skąd tu takie indywidua? Ktoś musiał nimi kierować?

- Chyba już wiem kto! – stwierdził Crevan.

William skinął głową. Dwaj bogowie śmierci rozumieli się doskonale. Adrian nie schował swej kosy, Willu też nie. Poszli dalej, lecz teraz już wiedzieli czego mają się spodziewać. Adrian był zły. Jeśli ich przypuszczenia okażą się prawdą, kto wie co się stało z Grellem i Ronem? I co tak właściwie się tu przytrafiło tej dwójce! Jeśli to faktycznie sprawka Sebastiana Michaelisa, to Adrian miał najgorsze przeczucia. Kiedy tak szli bez słowa, ostrożnie, wciąż rozglądając się z uwagą, dostrzegli jeszcze jedną postać, która biegła w ich stronę.

- Ronald!

Ron podbiegł do nich. Był w opłakanym stanie, nie miał służbowej marynarki, a jego koszula była splamiona krwią, poszarpana i brudna. Podobnie jak twarz i włosy.

- Adrian! William! Nareszcie! – po czym zdyszany, stał przez chwilę łapiąc oddech.

- Spokojnie! Co ty tu robisz? I co się stało?

Młody bóg śmierci opowiedział im o wszystkim, co się wydarzyło. Obaj shinigami aż zaniemówili z wrażenia.

- Adrianie wybacz mi! Nie widziałem innego wyjścia. Nie chciałem zostawiać Grella, ale nie mogłem mu pomóc! Nie wiem co Michaelis z nim zrobił!

Adrian pochylił się nad Knoxem i podał mu dłoń!

- Nie łam się! Postąpiłeś słusznie! Przynajmniej tobie nic nie jest! Trzeba by się teraz zastanowić, co dalej. Williamie, musimy gdzieś na chwilę usiąść i pogadać. Ron musi odpocząć!

- Masz rację, tylko czy mamy na to czas? Nie wiemy co się dzieje teraz z Sutcliffem i gdzie jest Sebastian Michaelis. Poza tym, z tego co powiedział Ronald, on ma teraz ich kosy śmierci. A to nie wróży za dobrze! Musimy być ostrożni. Ale chwilę na zastanowienie da się poświęcić. Najgorsze, że nie ma czasu, by sprowadzić jakiekolwiek posiłki, nie zdążą! Dla Grella może być już zbyt późno! Ronald? Czy trafisz z powrotem tam gdzie was więziono?

- Chyba tak! Choć to dosyć daleko!

William poprawił okulary, jak zawsze swą kosą.

- W takim razie proponuje, by natychmiast tam wyruszyć. Musimy się spieszyć! Chyba, że macie inny pomysł.

Adrian zastanawiał się jeszcze.

- Ronald w tym stanie i bez kosy na wiele nam się nie przyda. Może wyślemy go jednak do biblioteki, by sprowadził pomoc. Nie wiemy, co zastaniemy tam dokąd zmierzamy, trzeba wszystko wziąć pod uwagę!

- Ale jak bez mojej pomocy trafice na miejsce? – martwił się Knox.

Adrian mimo powagi sytuacji uśmiechnął się. Ronald to jednak jeszcze żółtodziób i dlatego należy go chronić! Odpowiedział więc z całkowitą powagą:

SERCE SHINIGAMIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz