Główna bohaterka historii, Aleisha, jest uczennicą liceum. Dziewczyna ma zmartwienia jak każdy inny człowiek i nie zdaje sobie sprawy, że dookoła jest coś nie tak.
Do pewnego czasu!
W szkole pojawia się nowy uczeń, który nie pała ogólną sympatią do...
Kiedy przyjechałysmy na miejsce gdzie byliśmy co roku, nasze dotychczasowe było już zajęte, więc zajeliśmy inne kawałek dalej. Można się domyślić, że ci obok nas to chłopacy, bo wszystko co tam było musiało ważyć z tonę. Mieli już zrobione 'miejsce' na ognisko, namioty roztawione, nawet bale obronne dookoła. Musieli biwakowac bardzo często, skoro tak są przygotowani. -która idzie po drewno ? - pytam bo na pewno żadna o tym nie pomyślała - OH kochanie ty moje- juz wiedziałam co się święci, Fifi bez powodu tak nie zaczyna- pójdziesz po drewno a my rozstawimy wszystko. -wiedziałam ! Jak zawsze ! - irytacja jak co roku .. Na prawdę to jest mało ciekawe zajęcie. I potem drzazgi w dłoniach bolą niemiłośiernie, bo zawsze jakaś się znajdzie. - my jesteśmy te mało utalentowane do tego zajęcia - zaczęły się tłumaczyć -whatever - skierowałam się do lasu, ale nie za daleko. Nie porąbało mnie do takiego stopnia aby się tam pchać sama. -uważaj na siebie !- wrzasneły za mną kiedy zbliżałam się do wejścia w las. -Jak zawsze- powiedziałam na odchodnym nie spoglądając na nie. Weszłam trochę w głąb lasu i zaczęłam zbierać patyki. -nie chcesz pomocy ?- przestraszyłam się i odskoczyłam w bok. To była Fifi. - coś ty dziewczyno brałaś ?! Nie zachodzi się człowieka od tyłu !- krzyknełam z lekkim zająknięciem. -Megi kazała Ci pomóc, bo tam jej tylko przeszkadzałam- poskarżyła się cała w skowronkach -i tak mi nie pomożesz- stwierdziłam rzecz rzeczywistą -ale dotrzymam towarzystwa. Po 15 minutach zbierania zaczeliśmy zawracać. -Megi zachowuje się trochę podejrzanie - zagadałam w drodze powrotnej -może lekko fiśuje ale to normalne w jej przypadku -w jej przypadku ? Co masz na myśli ? - zaczęła spoglądać we wszystkie strony oprócz mojej -nic nic, choćmy bo się zanudzi - klepneła mnie dłonią w ramię i przyspieszyła -Megiii, jak ty to ogarnełaś wszystko w tak krótkim czasie ? - zapytałam zszokowana widokiem przed sobą. Wszystko było gotowe. - miałam małą pomoc- powiedziała lekko się usmiechając. Spojrzałam obok i zobaczyłam całą bandę idiotów. Super. -oni ? - wskazałam palcem - tak i nie analizuj zbyt pochopnie tego, to zwykła pomoc -albo zachętą do spędzenia czasu z nami - przerwał głos, który w pewien sposób mnie drażnił. -Jose ! Nie podrywaj mojej dziewczyny ! - krzyknął chłopak, który biegł na początku z Megi na w-fie. Odwrócił się w jego stronę -Tyler [czyt. Tajler] ona nie jest tu jedyną dziewczyną - i odwrócił się znowu do nas - jest jeszcze Fifi - zamachał ręką jakby zagarniał powietrze -i Aleisha - wtrącił Set z wielkim uśmiechem podchodząc i zarzucając mi rękę na ramiona. Jose spojrzał na chłopaka, jakby coś mu przekazywał w myślach i nagle ten mnie puszcza, lecz zostaje na miejscu obok - zazdrośnik - pomyślałam - co ? Ja ? O kogo niby ? - Jose rzucał jak z armaty -co ? - byłam zdziwiona jego wybuchem, bo o co ? - nie jestem zazdrosny ! - warknął i odszedł - hej ! Ale jak on to usłyszał ?! Ja tego nie powiedziałam ! Chłopacy spojrzeli po sobie i wtedy Set znowu przemówił - powiedziałaś to na głos kotku - i pogłaskał mnie po głowie - Sett ! - wrzasnął chłopak, który już był spory kawał drogi od nas i kierował się w stronę jeziorka -boże co za chłopak ! - westchnął zrezygnowany - nic nie robię ! - odkrzyknął -dajcie spokój - powiedziała Megi- lepiej chodźmy nad to jezioro - dokładnie - powiedzieli razem chłopacy i zaczęli iść w kierunku Jose.
*** - nie powiedziałam tego na głos - odrzucilam włosy w tył, a Jose jak od pięciu minut kolejny raz zaprzecza - powiedziałaś i wcale nie jestem- westchnął wywracając oczami - przynajmniej nie powinieneś, bo nie masz ku temu najmniejszych powodów. - a ten jakby mnie w ogóle nie usłyszał, kontynuował rozmowę z Fifi - i Emet miał wczoraj jakieś problemy za miastem - powiedział jej to cicho i myślał że nie usłyszałam. Chociaż sama się dziwię, bo tak dobrego słuchu nigdy nie miałam. Ona lekko się odchyliła i zamysliła. Mrukneła coś pod nosem. - idę popływać - powiedziała głośniej i wstała - idź z nią - zwróciłam się do Jose - po co ? Mi tu dobrze- nie wykazał się zainteresowaniem - tak z nią rozmawiałeś to trzymaj się dalej niej - możliwe że zabrzmiało to zbyt wrogo - zazdrosna ?- miał kpinę wymalowaną na twarzy. Wstałam i skierowałam się do wody. Nie będę z nim rozmawiać. Było by to zbyt męczące. - nagle zachciało mi się iść popływać - szepnął będąc przy mnie. - a mi jednak się odechciało - już obrałam powrotny kurs kiedy poczułam jak łapie mnie w pasie z taką łatwością i unosi. - nie można tak, powiedziałaś że idziesz to idziemy - lekko zirytowany chłopak wskoczył do jeziora razem ze mną - AAA ! Nie umiem pływać ! - krzyczę w panice - tu masz grunt - stwierdził rzeczowo i odpłynął do swoich kolegów. Jaki dziwak ! No gorszego nie ma ! - o czym rozmawiałaś z Jose ? - dziewczyny mnie dopadły - no o czym ? No o czym ? - ironiczne spojrzenie rzucone przeze mnie było nad zbyt widoczne - czemu nie powiedziałyście, że oni tu będą ? -bo byś nie pojechała- Megi zrobiła się lekko czerwona na policzkach - a to nasza co roczna tradycja - właśnie, tradycja! A oni !- wskazałam na nich wszystkich palcem, wiem że to brzydko z mojej strony, ale już nie myślałam racjonalnie - nie są tradycją ! A ty Fifi to podobno ich nie znałaś ! I wyszłam z jeziora. Muszę się uspokoić. Chciały dobrze, wiem to, ale im nie wyszło. Skierowałam się w las. Byłam mocno podenerwowana, wkurzajacy chłopak, jego koledzy i moje przyjaciółki razem z nimi w ich grupie. Mam nadzieje, że będą się lepiej bawić bez mnie. Chwilę później zobaczyłam górkę, na którą momentalnie chciałam wejść. I przez moment myślałam, że postradałam zmysły. Znalazłam się na górce, bez pomocy moich nóg!
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
A widok był nieziemski. Czy byłam przerażona ? Owszem. Czy mi się to podobało ? Bardzo. Miałam idealne miejsce do obserwacji. Spojrzałam na miejsce, w którym stałam niedawno. I momentalnie się tam pojawiłam. Teleportacja. To właśnie zrobiłam. I nikt po za mną o tym nie wie ! - no chyba, że w liczysz w tą tajemnicę mnie. - co ty tu robisz ? Jose jak długo tu stoisz ?- uśmiechnął się zadziornie - wystarczająco długo aby widzieć twój wybryk. - czemu mnie szpiegujesz ?! Podobno taki z ciebie człowiek towarzyski jak ze mnie modelka, wiec z łaski swojej odejdz ! - byłam zła o wszystko, co słychać - skoro to wiesz, to czemu nie możesz przyjąć do swojej ślicznej główki, że ja po prostu próbuje z tobą rozmawiać ! Staram się przełamać ! I to robię, ale ty to jeszcze bardziej utrudniasz ! - jak nie pasuje to zagaduj inne ! Z Fifi ci idzie doskonale - ostatnie zdanie powiedziałam w myślach .. Bardziej skompromitować bym się nie mogła gdybym powiedziała to na głos. - jesteś niemożliwa - westchnął i odszedł w kierunku obozowisk. WieszżejasięstaramAleisha ? Jesteś inna, taktóratrafiasięnakilkadziesiątlatijestmiprzeznaczona. Ajeślitosłyszysz, jużsięmnieniepozbedziesz. Głos w mojej głowie pojawił się momentalnie i wiedziałam, że zrobił to on. On do mnie przemówił w myślach i co najgorsze, prawdopodobnie czyta mi w nich.