12.

60 8 3
                                    

-Aleshia ! - głos mojej mamy słychać było w całym domu -zejdz do kuchni !
-no - przeciągnęłam ostatnią literkę ze znudzeniem
- o wrócił Ci humor - stwierdziła na wejściu.
- najwidoczniej - nie uśmiechało mi się rozmowa z nią.
- pojawiły się inne moce ?- tak myślałam, że o to chodzi.
-nie - rzuciłam bez entuzjazmu
-jak zobaczysz coś nowego daj znać, możesz przez to czuć się osłabiona - na prawdę dobrze szło jej patrzenie na mnie ze współczuciem.
Nie odpowiedziałam, tylko wróciłam do pokoju, w którym był Jose.
- OH, znowu ty - przysiadłam obok niego
-mieliśmy pogadać - uśmiechnął się i chyba weszło mu w nawyk przytulanie mnie.
-tak - zaczął się śmiać
- ty to potrafisz utrzymać rozmowę - stwierdził, poruszając palcem po moich plecach.
-to opowiedz mi o tej rozmowie z Setem - schowałam twarz pomiędzy jego szyją, a barkiem, w tym zagłębieniu.
-po tym jak tu u ciebie byłem, wróciłem do lasu i powiedziałem im, że nie wracasz. Wtedy oczywiście Set musiał wyskoczyć z tekstem, że ciebie .. Pomińmy to stwierdzenie.
- zgadzam się z tym, nie mów tego.
-zaczął mnie wkurzać, wiec go uderzyłem, nadomiar złego poczułem wszystko co ty w danym momencie czułaś i jeszcze trochę go poturbowałem.
Oczywiście, chciał mi oddać, ale nie dał rady, byłem zbyt poirytowany. Chciałem wrócić do ciebie i zobaczyć czemu tak się czułaś. A wtedy stwierdził, że jeśli wrócę to za szybko się przyzwyczaisz. I z tym akurat miał rację, ja muszę siłą się powstrzymywać, aby nie być przy tobie dzień w dzień. To wejdzie ci w krew, tak samo jak mi.
Nie zbyt w to uwierzyłam że wejdzie mi takie coś w krew, ale nie skomentowałam tego.
-myślisz, że to nie prawda ? To dlaczego przez te cztery dni chodziłaś zła, podenerwowana, z ochotą mordu ? To nie były Twoje uczucia, tylko moje ! To ja chciałem wszystkich roznieść, bo Set powiedział, że mam dać ci spokój na kilka dni. Ale ty do tego dorzuciłaś swoją irytację, zmęczenie i smutek. Byłem w stanie wybuchnąć z nadmiaru tego wszystkiego.

Teraz wydawało się to prawdziwe. Czułam uczucia i swoje, i Jose na raz. Ale smutek ?
-nie byłam smutna - poczułam jak się uśmiecha, przy moim ramieniu
-byłaś, czułem to - przytulił mnie mocniej
-nie, nie byłam ! Chodziłam po domu rozdrażniona, nie mogłam spać, wiec czułam zmęczenie, ale na pewno nie byłam smutna. - zarzekałam się, bo taka była racja. Raczej bym wiedziała, że jestem smutna, nie ?
-ale brakowało Ci czegoś - pogłaskał mi plecy.
Brakowało ? Niby czego ?
- nie, wszystko było ..
-mnie nie było - westchnął jakby był zmęczony.
- pomyśl Aleisha, dlaczego byłaś markotna przez cały czas dopóki mnie nie zobaczyłaś ? Dopóki nie zaczęliśmy rozmawiać ..
-no w sumie trochę w tym racji - zaczął się śmiać
-jesteś niemożliwa ! Trochę ? Maleńka, to czysta prawda. Dzięki mnie czujesz się lepiej, a beze mnie źle. Z tym nie da się walczyć.
-nie bądź taki pewny siebie, Jose - warknełam na niego. Odsunął mnie lekko i pocałował w czoło.
-taka natura. -uśmiechnął się-Późno już, będę się zbierał.
Już chciał wstać, lecz ja po prostu mocniej go przytuliłam i wyszeptałam mu do ucha
-masz tu zostać do czasu, aż zasnę - jeszcze szerzej się uśmiechnął
-a jak zasnę szybciej ?
-to będziesz tu spał.
Wtuliłam się w leżącego chłopaka i po jakimś czasie zasnełam.

Hej łosiątka ! ❤
Rozdziały powoli się tworzą 👌 Z góry przepraszam za moją dwu miesięczną przerwę ! 😢
Ale całe szczęście, wena twórcza wróciła 😁
Liczę na wasze głosy i komentarze !
Buziaki 😘

Uwaga, to pomyłkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz