7.

139 15 0
                                    

- chcesz coś zjeść ? A może wypić ?- Megi była skłonna nawet wskoczyć mi na kolana aby tylko coś do niej powiedziałam. Mam złe wieści. Nadal nie mam ochoty z nimi rozmawiać.
Ognisko dopiero się zaczęło, a Jose siedzi obok mnie, co wcale nikogo nie zdziwiło. Nie przyznałam się, że go usłyszałam i wyłączyłam się z myślenia dla pewności. Cały czas na mnie spoglądał, co trochę było krępujące. W pewnym momencie nawet założył mi swoją bluzę widząc, że było mi zimno. Nie oddałam mu jej, tylko jeszcze bardziej się w nią wtuliłam.
- chcesz coś zjeść ?- zapytał Set
- pianki będą okej - powiedziałam cicho, ale tak aby usłyszeli.
- a chcesz pogadac ? - Fifi na mnie spojrzała proszącym wzrokiem
- możemy pośpiewać ? - zapytałam spoglądając na nie. Wiedziały o co chodzi. To był nasz kod. Śpiewałyśmy co nam leży na wątrobie.
- my też !- chórem krzyknęli chlopacy, włącznie z Jose.
- ok - zgodziły się dziewczyny - ja zaczynam !- zgłosiła się Megi.
"Moje wady i zalety masz na dłoni
Nie używaj ich jak broni
Nie przystawiaj mi do skroni
Spróbujmy zagrać w harmonii"

Wiedziałam, że tak będzie. Zwali wszystko na swoje humorki.

-"Koniec to koniec,
zbyt wiele myśli bije się w mojej głowie ,
przeciw tobie." - spojrzała na mnie i wybuchła śmiechem.

- wiedziałam, że to zaśpiewasz ! - usmiechnełam się, bo to był mój typowy repertuar. Wtem Jose zaczął śpiewać.
-" Jeżeli już coś wiesz, to żyj, bo życie to gest,
Lecz nie rozdawaj godzin swych.
Wytrwale idź i patrz, bo życie to luster blask,
Gdzie tylko spojrzysz pędzi czas.
Upojenie minie jak echo,
Jak ograny stary film,
Choć do jutra jeszcze tak daleko,
Ty od dzisiaj naprawdę żyj!"

Na pewno nawiązał do tego co stało się w lesie. Już chciałam coś odpowiedzieć, ale potem zrozumiałam co zrobił, zaśpiewał w mojej głowie. Spojrzałam na Seta, który aktualnie śpiewał coś patrząc na mnie. A ostatnie słowa brzmiały w dźwięk piosenki zakazany owoc
-" ..Zakazany owoc dobrze że go masz nad głową
Zerwiesz go, posmutnieje świat."

Oni wszyscy mi chcą coś przekazać. Przynajmniej tak mi się wydaje.
- mi już wystarczy, idę spać, dobranoc - wstałam, a za mną Jose. Kiedy byłam już przy namiocie odezwał się
- dlaczego nie przyznasz że słyszysz mnie w myślach ?- odwrociłam się do niego
- bo nie słyszę - spokojnie weszłam do namiotu
- właśnie widzę, przed momentem właśnie przemówiłem Ci w myślach Aleisha - odparł zirytowany moim zachowaniem, wparował mi do namiotu.
- jak to zrobiłeś ?- zapytałam, a on z uśmiechem zwycięzcy odpowiedział
- tak jak ty się dziś przemieściłaś
- ale ja nie wiem jak to zrobiłam- nadal głupio się uśmiechał
- za pomocą własnej woli. Chciałaś i tak się stało. - moje spojrzenie musiało być śmieszne, bo chłopak zaczął się chichrać do upadłego
- przestań !- warknełam na niego
- nawet ty budzisz w sobie wilka - przestał się śmiać lecz nadal był szczęśliwy
- co ?
- my wszyscy tu jesteśmy wilkołakami- powiedział jak do dziecka, bojąc się mojej reakcji
- super, a teraz możesz wyjść - nie mogłam się ruszyć, byłam zdziwiona, lekko przestraszona, a co najlepsze wierzyłam mu nawet bez dowodu. Nadal miał coś w sobie, co kazało mi się go bać. Przysunął się bliżej, pocałował mnie w policzek i z uśmiechem ruszył do swojego namiotu.
Nie ma czego się bać, Tobie nic nie zrobię.
I z tymi jego ostatnimi słowami poczułam jak ogarnia mnie spokój, ten którego nikt nie może mi odebrać. Położyłam się i czekałam aż każdy będzie u siebie, najlepiej spać. Leżałam do 2 rano aż w końcu nic nie było słychać, oprócz przyrody wokół nas. Wstałam cała ubrana aby nie zmarznąć. Wieczory tu zawsze były zimniejsze od porannych i popołudniowych godzin. Muszę wrócić do domu zanim się obudzą. Zdecydowanie wolałabym pojechać autem, ale boję się, że usłyszą. A potem zdałam sobie sprawę z tego, co dziś odkryłam.
Przecież ja potrafię się teleportować ! Chcę do domu !

Chwilę później byłam na moim podwórku, i wtedy zobaczyłam moich rodziców przytulonych do siebie w oknie kuchennym.
- wróciłam - podeszłam do nich i od razu chciałam im wykrzyczeć co potrafię i co wiem.
- było aż tak źle, że musiałaś się tu teleportować ?- tata był bardzo spokojny jak zawsze.
- ale skąd wy to.. - przerwała mi mama z uśmiechem. O boże ona serio się usmiechneła !
- Aleisha, jesteś już wystarczająco dużą dziewczynką aby poznać prawdę.
- gdzie Ci bezuczuciowi rodzice ? - byłam lekko zdezorientowana, a oni się usmiechali
- myśleliśmy, że nie jesteś naszą córką..
- co?!- oburzona spojrzałam na nich
- spokojnie, wszystko jest dobrze, to jednak Ty i nikt nam ciebie nie podmienił - coraz bardziej jest to dla mnie śmieszne
- cały czas myśleliście, że nie jestem waszym dzieckiem ?- Jak można żyć z taką świadomością ?! Jaki normalny człowiek tak postępuje ? Na co czekali ?
- tak - powiedzieli zgodnie- ale pojawiła się moc, także niedługo będziesz w pełni ... - nie chciałam tego słuchać. Naprawdę nie chciałam poznać prawdy. Boję się jej.

Uwaga, to pomyłkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz