9. Spotkanie rodzinne

1.2K 71 2
                                    

Portal mostu ziemnego otworzył się na pustynnej drodze daleko od miasta i wyjechały z niego trzy pojazdy. Czerwony Dodge Challenger z 1997 z charakterystycznymi rogami na przodzie maski rwał się na przód konwoju, prowadząc go. Za nim podążała żółta Urbana 500 z czarnymi paskami na masce w towarzystwie granatowego motoru nieznanej marki. Kierowali się na współrzędne miejsca zrobienia zdjęcia pozaziemskiemu motocyklowi.

Pustynia ciągnęła się aż za linię horyzontu. Gdzieniegdzie stały osobliwe skalne kolumny albo wysuszone krzaki i drzew. Piach na drodze wpadał do grilli samochodów i między części motocyklu.

- Niech to rdza. - mruknął niezadowolony Cliffjumper. - Jakby nie mogła znaleźć sobie innego miejsca. Czy to zawsze musi być pustynia?

- Ale my przecież mieszkamy na pustyni. - wtrąciła się chichocząca Arcee. - Z piachem masz do czynienia na co dzień. 

- Tak. I to mi wystarczy. Dodatkowego piachu nie potrzebuję. - femme roześmiała się na słowa partnera. Nawet Bee wydał z siebie rozbawione dźwięki.

Nie przejechali nawet pięciu kilometrów, kiedy w ich komunikatorach odezwał się głos Ratchet'a. Od razu cała kawalkada zatrzymała się z piskiem opon.

- Niedaleko waszej pozycji zlokalizowałem spore złoża Energon, aktualnie będące zabierane przez oddziały Deceptikonów. Macie jechać je zbadać i przechwycić surowiec. Natychmiast.

- Ależ doktorku. - zajęczał Cliff. - Stardust może przejechać nam przed optyką, jak porzucimy misję. Najpierw ją znajdziemy i razem zaatakujemy te Cony.

- Cliffjumper. - Optimus przejął inicjatywę. - Rozumiem, że chcesz jak najszybciej spotkać ze swoją siostrą. Jednakże bez Energonu, którego już nam brakuje, ona jak i my zginiemy.Czerwony mech musiał to na szybko przemyśleć. Prime jak zwykle miał rację. Jeśli nie zdobędą zapasów, nikt z nich za długo nie pożyje. W dodatku Star może okazać się ranna albo mieć niedobór paliwa. Wtedy będzie miał ją na sumieniu drugi raz. W końcu westchnął zrezygnowany i trochę rozdrażniony.

- Dobrze, zgoda. Już się za to zabieramy. - rzucił w komunikator i czym prędzej odpalił silnik, kierując się na współrzędne, które przesłał im medyk. Pozostałe dwa pojazdy ruszyły za nim po piaszczystym terenie. Arcee zrównała się z gnającym przed siebie Cliffjumper'em.

- Jak tylko przechwycimy ten Energon, od razu wrócimy do poszukiwań Stardust. Obiecuję ci.

- Dzięki. Chociaż jakoś teraz mnie to zbytnio nie pociesza. - mruknął.

- Czemu? Aż tak się obawiasz o jej przeżycie na tej planecie?

- Żebyś wiedziała! - ożywił się. - Już raz słyszałem historię, że zgasła na polu walki. Kiedy mnie przy niej nie było. Jeśli teraz stanie się to naprawdę, i to jeszcze w okolicznościach, kiedy mogłem przy niej być, zacznę kwestionować osądy Optimusa.

- Spokojnie, Cliff. - femme starała się jakoś rozluźnić partnera. - Skoro Stardust dotarła aż na Ziemię, domniemane zgaszenie jej nie zatrzymało. Więc wątpię, żeby jakiś przypadkowy oddział Deceptikonów czy nawet ludzie mogliby zrobić jej jakąś krzywdę.

Przez chwilę panowała cisza, aż w końcu mech się poddał.

- Może masz rację... Ale jeśli nie, bardzo się obrażę. - dodał poważnie. Arcee przewróciła w Iskrze optyką.

- Już się boję.

Całej konwersacji przysłuchiwał się milczący Bumblebee. Nie pamiętał, żeby Cliffjumper wspominał coś o rodzinie. A tym bardziej o siostrze. Młodego zwiadowcę zastanawiało to, jak mogła wyglądać owa femme. Kiedy spotykał rodzeństwo Transformerów, zazwyczaj byli tej samej płci i byli niemal identyczni. Jak na przykład Skyquake i Dreadwing czy też Joltrunner i Joltsprinter*. Na pewno w jakimś stopniu będzie przypominać Cliff'a, ale w jak dużym?

Wyobrażał sobie, że będzie smuklejsza od brata, ale będzie dzielić z nim charakterystyczne rogi. A może się myli i okaże się postawną Botką, która będzie nad nim górować wzrostem? To by było upokarzające. Został więc przy swojej wersji. Zastanawiał się, czy nie lepiej spytać Cliffjumper'a o jego siostrę. Ale z drugiej strony nieznane wzbudzało w zwiadowcy uczucie ekscytacji. Musiał się otrząsnąć z fantazjowania kiedy spostrzegł, że jego towarzysze się oddalają. Dodał do pieca, żeby ich dogonić.

Nie rozmawiali ze sobą. Wszyscy trzej byli skupieni na misji. Cliff myślał tylko o szybkim wykonaniu zadania, żeby powrócić do szukania Stardust. W końcu nie widział jej całe eony i chciał wiedzieć, gdzie przez cały czas się podziewała, jak przeżyła obronę na Archiwum Iakońskie i czemu powiedzieli mu, że zgasła. Arcee miała pewne obawy. Po ostatniej akcji z Wheeljack'iem nieufnie podchodziła do nowo przybyłych Botów. Mógł to być podstęp. Femme bała się, co poczuje Cliff, jeśli wszystko okaże się zwykłym oszustwem. Jego Iskra by tego nie przeżyła.

Jechali z dobre pół godziny w głąb kontynentu, aby w końcu dotrzeć do celu ich podróży, którym okazała się niewielka kotlina, głęboka na jakieś pięćset metrów i szeroka na jakieś półtora kilometra. Autoboty zmieniły swoje formy niedaleko krawędzi kotliny, aby mieć lepszy widok na całą sytuację. Przy samej krawędzi kucnęli i spojrzeli we wnętrze kotliny. W dole i na ścieżkach wyżłobionych w ścianach zagłębienia chodzili vehicońscy górnicy i żołnierze. Pracowali jak w ukropie, zbierając cenne kryształy Energonu. Arcee przeskanowała obszar, wyłapując dobre pozycje do ukrycia się, skąd mogliby przypuścić atak. Dając znak towarzyszom, zeskoczyli w dół i zaczęli zsuwać się po lekko stromym zboczu kotliny. Przy dole doskoczyli do wielkiego kamienia. Cliffjumper przystawił dwa place do audioreceptora i włączył komunikator, kontaktując się z bazą.

- Ratchet. Dotarliśmy na miejsce. - szepnął, opisując sytuację. - Pełno tu trepów. I jeszcze więcej Energonu. Starczy do samego końca świata.

- Potrzebujecie wsparcia? - dało się wyczuć, że medyk przewracał optykami na komentarze czerwonego mecha.

- Nie. Damy radę. - uśmiechnął się. Do jego odbiorników słuchu dotarł dźwięk latających pojazdów, odgłosy transformacji i głuche uderzenie o ziemię. Bot wychylił się zza kryjówki. - Wiesz co? Jednak sytuacja troszeczkę się skomplikowała. - skrzywił się Cliff.

- Wyjaśnij. - ponaglał medyk, przestępując z jednej nogi na drugą.

- Cony dostały wsparcie. Szwadron Vehiconów. - spojrzał na swoich towarzyszy broni. Bee wystawił kciuki w górę na znak, że sobie poradzą. Arcee kiwnęła tylko potwierdzająco głową. Czerwony wrócił do rozmowy z medykiem. - Ustal nasze położenie i czekaj. Życz nam szczęścia. - rozłączył się, wyglądając zza skały.

- To jaki mamy plan?

***

Stardust śledziła szwadron od dłuższego czasu. Kiedy klucz lotników gwałtownie zniżył lot, femme doszła do wniosku, że dotarła do celu. Transformowała się jeszcze podczas jazdy. Wyhamowała na ugiętych nogach i pobiegła w stronę krawędzi zagłębienia w ziemi. Położyła się na brzuchu i przyjrzała się sytuacji na dole, przybliżając obraz przez parę obrotów soczewkami.Na samym dole kotliny wylądowało dziewięciu vehicońskich lotników, transformujących się jeszcze w powietrzu. Przewodzący szwadronem ruszył na spotkanie innego Deceptikona, najprawdopodobniej nadzorcy całej operacji wydobycia Energonu.

- CINE? - szepnęła Autobotka, a projekcja Inteligencji pojawiła się obok niej. - Czy możesz coś zrobić, żebym mogła ich lepiej słyszeć?

- Oczywiście. Momencik. - hologram zniknął. Stardust usłyszała w receptorach słuchu wysoki pisk, potem szumy, aż w końcu usłyszała krystalicznie jasno słowa rozmawiających Deceptikonów.

- Jak minęła podróż? Były jakieś komplikacje? - zaczął nadzorca, witając się z lotnikami drobnym salutem.

- Nic się nie wydarzyło. Sam piach i jakieś uschłe krzaki. Nie rozumiem, co ludzie widzą w tej przebrzydłej planecie. - rzucił dowódca od niechcenia, strzepując z ramienia kurz. - Czy Enegron jest gotowy do transportu? Lord Megatron zaczyna się niecierpliwić.

- Już prawie kończymy, zostało nam tylko...

- Prawie mnie nie satysfakcjonuje. Za wasze każde opóźnienie, to ja obrywam najbardziej. Sprężcie siłowniki i działajcie szybciej. - prawie splunął słowami na nadzorcę. Vehicon tylko machnął na odchodzącego lotnika ręką i wrócił do swoich obowiązków w nadzorowaniu górników i swoich podwładnych żołnierzy.

Autobotka leżąca przy krawędzi musiała zacząć ustalać plan. Chciała poczekać tu na Autoboty, ale nie wiadomo było, ile czasu zajmie im podróż i czy w ogóle się pojawią. Musiała zadziałać już teraz, jeśli nie chce się zanudzić. Nie wyskoczy na nich z bojowym okrzykiem, bo było ich za dużo, nawet jak na nią. Granatami też za bardzo się nie pobawi, bo w płomieniach zginą nie tylko Vehicony, ale i drogocenny Energon. Ostatnią opcją, na którą udało jej się wpaść naprędce, było ciche zabijanie. Nie była w tym najlepsza, ale znała swoje wyposażenie i wiedziała, że tym razem topór będzie musiał zejść na drugi plan, ustępując sceny jej szponom ukrytym w przedramionach. Podniosła się z leżenia i skoczyła w dół, zjeżdżając po ścianie kotliny. Pod nią szedł właśnie jeden z Vehiconów, pełniących straż na drodze wyżłobionej w ścianie. Odbiła się od powierzchni ściany, wywołując dwa szpikulcowate ostrza z przedramion i skoczyła na barki strażnika, powalając go na ziemię. Sprawnym ruchem wbiła pierwszy zestaw ostrzy w jego głowę, wyrządzając poważne ograżenia procesora, a drugim zamachnęła się w komorę Iskier. Pierwszy cel z głowy. Podniosła się z wygasłego ciała i skoczyła niżej, na sam dół kotliny, gdzie schowała się za składem pudeł z kostkami Energonu. Nic dziwnego, że Vehicony się spóźniały ze zleceniem, skoro marnowały czas na zmienianie kryształów w kostki. Aż szkoda robiło się tych przygłupich jednostek.

Wciąż uzbrojona w ostrza, wypatrzyła swoją kolejną ofiarę. Był nią jeden z lotników, który najwyraźniej odłączył się od stada z nudów. Przechodził właśnie obok kryjówki Stardust, dzięki czemu femme wykorzystała okazję. Złapała mecha dłonią za twarz i pociągnęła w tył, nadziewając go na szpony drugiej ręki. Położyła bezwiedne ciało na ziemi, za składem kostek. Po szpikulcach spływały strumyczki Energonu. W przykucniętej pozycji, Stardust przemieściła się do kolejnej kryjówki, tuż za wyłączonym wiertłem. Vehicoński górnik właśnie skończył i zabierał się za zebranie wykopanych kryształów Energonu. Kiedy się pochylał nad kryształem, od dołu nadciągnęły ostrza, odcinając mu głowę, która spadła na ziemię i potoczyła się pod wiertło. Femme zaciągnęła zwłoki pod jedną z gąsienic wielkiego urządzenie i ruszyła dalej, z zamiarem okrążenia całej kotliny i powolnym wykończeniu wroga.

***

Wystarczyło kilka słów, by ustalić plan. Trójka Autobotów miała się rozdzielić i zaatakować na wydany przez Arcee sygnał. Cliffjumper ruszył po cichu na wschodnią flankę, a Bumblebee zajął swoje miejsce po przeciwnej stronie. Autobotka została natomiast została na miejscu. Wychyliła się, dobywając blaster i oczekując na odpowiednią chwilę, kiedy jej towarzysze zajmną swoje pozycje i również będą gotowi.

Chwilę później jej pobratymcy naleźli się na swoich pozycjach. Cliff natralił na niewielką przeszkodę w postaci ciekawskiego trepa, jednak mech rozprawił się z nim bez problemu, mażdżąc mu głowę między swoimi pięściami. Arcee przeliczyła zebranych żołnierzy Deceptikonów i zaczęła dzielić ich między towarzyszy. Zdziwił ją brak paru jednostek. Z lotników zostało się tylko sześciu, a i miejscowych żołnierzy ubyło. Femme zmarszczyła brwi. Przewidziało jej się czy to przez stres? Wtem między stosami pudeł z Energonem spostrzegła czerwoną smugę. Na niedługą chwilę, ale była przekonana, że oprócz Conów jest tu ktoś jeszcze. Wychyliła się jeszcze bardziej zza skały, jednak pod wpływem jej ciężaru, który opierała na skale, luźna część została odłupana i spadła na ziemię. Przechodzący obok Vehicon usłyszał hałas i ruszył w stronę kryjówki Arcee. Botka przylgnęła do skały. Przeklinała się w myślach, że popełniła taki głupi błąd. Nagrzewając swój blaster, była gotowa strzelać, jednak wtem usłyszała większy hałas. Jakby przewracane metalowe skrzynie.

***

Zamyślony Vehicon nie patrzył pod nogi, kiedy Stardust pociągnęła za leżący na ziemi kabel zasilający ręczne wiertło. Deceptikon potknął się, wpadając w stos skrzyń z Energonem. Zrobił taki hałas, że od razu zaalarmował wszystkich znajdujących się w okolicy Conów. Mechy zebrały się wokół rozwalonych przedmiotów, a nadzorca zaczął krzyczeć na Vehicona odpowiedzialnego za cały bałagan. I to była idealna okazja.

Po przeciwnej stronie kotliny granatowa Autobotka dała towarzyszom sygnał i jak jeden mąż wyskoczyli zza swoich kryjówek, zaczynając atak. Deceptikony nie spodziewały się walki, zaskoczone obrotem spraw. Górnicy zaczęli uciekać, a lotnicy i żołnierze dobyli broni. Rozbiegli się po całym terenie. Zaczęła się strzelanina.

Zdziwiona Stardust wyciągała właśnie ostrza z komory Iskier jakiegoś żołnierza, kiedy zaczęły padać pierwsze strzały. "Stardust - usłyszała swoje imię w audioreceptorze. - Wykryłam trzy źródła energii, które posiadają odmienną charakteryzację, niż Deceptikony", zakończyła CINE. Femme uśmiechnęła się szeroko. Autoboty się zjawiły. Miała rację, że przyjdą. Jak mogłyby odpuścić? Ten dzień zaczynał się robić coraz lepszy. A kiedy walka rozkręciła się na dobre, nie musiała już dłużej się ukrywać. Schowała ostrza i transformowała ręce w blastery. Wyskoczyła zza kryjówki i ruszyła do ataku, oddając celne strzały. Jej drobna forma była ciężka do trafienia, przez co była trudnym celem dla vehicońskich trepów. Przez to całe zamieszanie, piach i kurz z dołu kotliny zaczął unosić się w górę, utrudniając widoczność.

Jeden z górników odbiegł na bok i przyłożył szpon trójpalczastej dłoni do audioreceptora, z zamiarem wezwania posiłków.

- Nasze wykopalisko zostało zaatakowane! Prosimy o wspa... argh! - jednak nie dokończył swojej prośby, gdyż na jego klatce piersiowej pojawiła się ziejąca pustką dziura. Stardust tylko uśmiechnęła się prześmiewczo.

- Nie ma oszukiwania. - rzuciła i powróciła do strzelania.

Autoboty walczyły dzielnie, nieprzerwanie kasując kolejne karoserie Vehiconów. Arcee zabijała przy użyciu swoich ostrzy i zabójczej akrobatyki. Bumblebee popisywał się swoimi ciosami i strzałami z blasterów, a Cliffjumper stosował najprostszą technikę walki, jaką znał - wyjechanie z pięści w hełm wroga. Przez całe zamieszanie z pyłem, Boty nie widziały siebie nawzajem, a co do tego biegającą tu i ówdzie Stardust, której nawiasem mówiąc znudziło się strzelanie i wróciła do swojego wiernego topora, siekając Deceptikony i odcinając ich kończyny razem z głowami.

Walka może i dobiegała ku końcowi, jednak przysłano posiłki. Dodatkowy szwadron deceptikońskich lotników. Żołnierze wykorzystali sytuację i przegrupowali się tuż przy swoich zebranych złożach Energonu. To była idealna okazja i Stardust nie miała zamiaru jej przepuścić. Wykańczając ostatniego Vehicona, sięgnęła do pasa z granatami. Wzięła jednego i zębami pozbawiła go zatyczki. Rzuciła nim najmocniej jak umiała. Lecąc przedmiot nie umknął uwadze Bumblebee, który od razu ostrzegł swoich towarzyszy przez komunikator.

Granat wylądował między kryształami Energonu a spakowanymi w metalowe pudła kostkami paliwa. Trzy, dwa, jeden... Czerwona lampeczka na granacie zamigotała szybko. A potem nastąpił wybuch. Granat eksplodował, a Energon razem z nim, wyrzucając Vehicony z powietrze i przy okazji zabijając. Niebieski obłok oparów i ognia wzniósł się w górę, potęgując przy tym stężenie kurzu w powietrzu.

Trzy Autoboty wychyliły się zza znalezionych naprędce osłon. Niebieskie płomienie po eksplozji błyszczały gdzieniegdzie, odznaczając się w tumanach kurzu. Energon z Deceptikonów plamił ziemię, skały i wszystko wokół. Za cudownie to nie wyglądało, kiedy tyle zgasłych ciał leżało przy miejscu eksplozji.

Jakiemuś Vehiconowi udało się przeżyć wybuchu. Starał się odczołgać jak najdalej, ale zmiażdżone nogi utrugniały mu poruszanie, tak samo jak przeszywający ból. Całe ciało naznaczone miał ranami, a duże obszary karoserii były przypalone. Femme z czerwonym lakierem stanęła nad nim jak kat. W ręce trzymała topór, ociekający Energonem. Mech przewrócił się na plecy, żeby lepiej przyjrzeć się swojemu oprawcy. Autobotka uniosła topór nad głowę, a jej usta wykrzywiły się w zwycięski uśmiech.

- Znajdź spokój we Wszechiskrze. - i zamachnęła się toporem, rozcinając głowę trepa na pół. Podparła stopę na jego klatce piersiowej i wyrwała broń, zarzucając ją na ramię.

Słowa Stardust nie uszły uwadze Cliffjumper'a. Najpierw Bota przeszedł zimny dreszcz, ale potem już tylko czuł ciepłą radość promieniującą z jego Iskry na wszystkie systemy i części. To naprawdę była ona. Tutaj. Nie mógł w to uwierzyć. Cuda jednak jeszcze się zdarzają. Mech opuścił swoją kryjówkę, kierując się do wyłaniającej się z kurzu sylwetki drobnej femme. Arcee wyskoczyła za nim, łapiąc za rękę i zmuszając do zatrzymania się.

- Co ty robisz? - szepnęła gniewnie. Cliff tylko na nią spojrzał swoimi błękitnymi optykami, w których tańczyły ogniki radości. Puścił dłoń granatowej femme i ruszył dalej. Arcee pokręciła głową, a Bee stanął tuż za nią.

- Stardust? Czy to ty? - zapytał na głos czerwony mech. Postać drgnęła. Odwróciła się w jego kierunku. Kurtyna z kurzu opadła, ujawniając szczupłą femme, z krwistoczerwonym lakierem, która stała nad ciałem Deceptikona, a na jej ramieniu zarzucony miała wielki topór bojowy. Widok pewnej siebie Botki oczarował młodego zwiadowcę, kiedy stała tak, a krople Energonu spływały po jej blachach.

Topór upadł na ziemię, wbijając się w grunt ostrzami. W optyce Stardust zamigotały kropelki olejnych łez. Nie mogła uwierzyć, że brat stoi przed nią. W całej swojej okazałości, w jednym kawałku i ze znajomym kochającym uśmiechem.

Cliffjumper tylko rozłożył ramiona, a femme wpadła w nie z impetem. Mech zamknął ją w swoich objęciach, uniósł i zaczął kręcić się razem z nią wokół własnej osi. Sama Star objęła brata, ściskając go tak mocno, jakby bała się, że zaraz zniknie. Oboje zaczęli się śmiać przez łzy. Stardust nie pamiętała już, jak to było się przytulać. Ale na nowo jej się to spodobało. Cliff przestał się kręcić i postawił siostrę na ziemi. Odsunął ją na długość swoich ramion i dokładnie jej się przyjrzał. Wyglądała jak w przeddzień akcji pod Archiwum Iakońskim. No, może z niewielkimi zmianami z pancerzu. Ale to wciąż była ta sama Stardust, którą pamiętał. Nie mógł się powstrzymać i ścisnął siostrę jeszcze raz. Nie miała nic przeciwko. Brakowało jej czułości w pustkach kosmosu.

Moment przerwało ciche chrząknięcie Arcee. Rodzeństwo musiało zaprzestać uścisków. Odsunęli się od siebie. Na twarzy Cliff'a pojawił się jeszcze większy uśmiech.

- Spóźniłaś się. O jakieś kilkadziesiąt cykli stelarnych. - zaśmiał się szczerze.

- Och, wybacz. Straszne korki w tej galaktyce. - femme machnęła ręką, samej uśmiechając się promiennie.

- Tak czy inaczej, cieszę się, że w końcu tu jesteś. Wciąż nie mogę w to uwierzyć.

- Mam cię walnąć, żeby potwierdzić swoją prawdziwość? - spytała zadziornie Stardust, podpierając dłonie na biodrach. Mech ponownie się zaśmiał.

- Chyba podziękuję i uwierzę. Ale gdzie moje maniery! - klasnął w dłonie. - Stardust, chcę ci przedstawić swoich przyjaciół. - gestem wskazał na Arcee i Bumblebee. Granatowa femme założyła ręce na klatce piersiowej i zrobiła niezbyt ufną minę. Wcześniejsze przeżycia wciąż były świeżo wypalone w jej bankach pamięci. Za to żółty Autobot zapatrzony był w Stardust jak w obrazek. Może była niewielkich rozmiarów, ale miała w sobie tak wiele pewności siebie i siły, że zwiadowca czuł się onieśmielony.

- Poznaj Arcee. Najszybsza i najzwinniejsza Autobotka, jaką znam. Trochę gburowata, ale się przyzwyczaisz. - puścił Star oczko, na co Arcee posłała partnerowi spojrzenie, które mogłoby zabić. Dust zachichotała lekko i podeszła do femme, wyciągając do niej rękę.

- Miło cię poznać Arcee. Mam nadzieję, że niańczenie Cliffjumper'a nie przeszkadzało ci w planach. - uśmiechnęła się promiennie. Arcee nie miała pewności, czy Stardust jest prawdziwa, czy jest szpiegiem, ale nie wypadało zachowywać się niegrzecznie. Złapała jej dłoń i ścisnęła lekko. W tym czasie Cliff przeszedł do przedstawienia żółtego mecha.
- A to Bumblebee. Nasz zwiadowca. Na pewno się z nim dogadasz. - klepnął Bota w plecy, przez co ten trochę się zachwiał. Stardust powitała Bee ciepłym uśmiechem i podała mu swoją dłoń.

- Miło mi cię poznać, Bumblebee.

Zwiadowca złapał za drobną dłoń femme i ścisnął w geście powitania.

- Wystarczy samo Bee. - rzucił trochę onieśmielony, puszczając dłoń Botki. Cliffjumper zatarł dłonie.

- Dobra, dzwonię do bazy i zabieramy się stąd. - już miał przyłożyć dwa palce do receptora słuchu i uruchomić komunikator, ale Arcee powstrzymała go gestem dłoni.

- Widzę, że tylko ja tutaj myślę. Bee, Star. Bądźcie tak dobrzy i pozbierajcie pozostały Energon w jedno miejsce. Im więcej paliwa, tym lepiej. A ty Cliff, ze mną. - odwróciła się na pięcie i odeszła kawałek dalej. Czerwony mech spojrzał na siostrę. Ta tylko wzruszyła ramionami i uśmiechnęła się, ponaglając go machnięciem ręki, żeby dołączył do Arcee. Sama ruszyła po swój topór, by następnie zacząć zbierać kryształy. Trochę ją dziwiło zachowanie granatowej Botki, ale mogła się domyślić, że byłaby podejrzliwa. Kto by nie był.

Arcee odwróciła się do nadchodzącego Cliff'a, zakładając ręce na klatce piersiowej. Bot spojrzał na nią pytająco.

- Coś nie tak, partnerko? - zaczął.

- Masz strasznie krótką pamięć, Cliff. Już zapomniałeś, co się stało na spotkaniu z Wheeljack'iem? Jak Makeshift nas podszedł? Co jeśli Stardust jest taka sama? Jeśli jest przebierańcem?

Czerwony mech spojrzał na femme, a potem się zaśmiał.

- Przecież rozpoznałbym bratnią Iskrę na sto hiców (kilometrów). To jest ona. Prawdziwa. Możesz mi wierzyć.

- Ja tobie wierzę, Cliff. - Arcee podparła skroń na jednej z dłoni. - Ale nie wierzę jej. Niech udowodni mi, że jest twoją siostrą. Zapytaj ją o coś. Coś osobistego albo coś, czego nie da się wyczytać z jej akt. - spojrzała na partnera poważnie. Bot trochę się skrzywił, urażony zachowaniem Arcee, ale miała podstawy, żeby nie ufać przybyłej. Westchnął więc i ruszył na środek kotliny, żeby rozwiać niepewności partnerki.

Podczas ich pogawędki, Stardust razem z Bumblebee zajmowali się powierzonym zadaniem. Składowali kryształy i zapakowany Energon do niedużych wózków i przewozili je na jedno mniejsce. Zwiadowca nie odstępował Dust na krok. Gdziekolwiek poszła, poszedł za nią. Oferował pomoc z większymi kryształami i przesuwaniem wagoników. Przyglądał jej się uważnie, lustrując wzrokiem błękitnych optyk jej ruchy. Nie zajęło mu dużo czasu, aby dostrzec niewielkie rozstrojenie w jej lewym przegubie łokciowym. Wydawało się, że Botka ma momentalne problemy z ruszaniem narządu.

Zaprzestali swojej pracy, kiedy Cliffjumper wezwał ich do siebie. Bot uśmiechał się, jednak było widać w nim napięcie, które Star za bardzo nie rozumiała. Spojrzała na Arcee, która stanęła obok partnera ze skrzyżowanymi rękami na klatce piersiowej.

- Mamy tu jednego niedowiarka. - czerwony Autobot rzucił w stronę granatowej femme ukradkowe spojrzenie. - Muszę sprawdzić czy jesteś, że tak powiem, oryginałem, Gwiazdeczko. - wspomniana femme kiwnęła potwierdzająco głową. Czuła jednak w środku igły niepokoju. Co jeśli zapyta ją o coś, o czym zapomniała? Mogłoby się to skończyć źle, jeśli się zawaha.

- Dobrze. - Cliff odchrząknął. - Kiedy dałem ci prezent i co to było? - zapytał powoli. Optyki Stardust rozszerzyły się, a na jej panel twarzowy wypłynął szeroki uśmiech. To akurat pamiętała jakby zdarzyło się wczoraj. Śniła o tym, aby uciec od problemów. Bez wahania zaczęła opowiadać.

- Było to cykl solarny przed piątym etapem walk, który miał zadecydować, czy dostanę się do Elitarnej Gwardii. Siedzieliśmy wtedy na dachu jednego z budynków blisko areny. Podarowałeś mi to. - sięgnęła za blachy karoserii nad komorą Iskier. Wyciągnęła przed siebie oszlifowany kryształek Energonu, zawieszony na srebrnym łańcuszku. - Powiedziałeś, że jest na szczęście.Skończywszy opowiadać, na powrót schowała zawieszkę za blachy. Tyle wystarczyło i Cliffumper'owi, i Arcee. Mech nie umiał się powstrzymać i rzucił partnerce zwycięskie spojrzenie. Mieli już pewność, że Stardust jest oryginałem.

- Czy tyle cię zadowala? - spytał uszczypliwie czerwony, patrząc na Arcee kątem optyki, a na jego ustach gościł szeroki uśmiech. Femme przewróciła optykami, prychając cicho. Mech zaśmiał się. Miał coś powiedzieć, ale w komunikatorach Autobotów odezwał się poddenerwowany głos Ratchet'a.

- Wszystko tam u was w porządku? - spytał.

- Jeszcze jak, doktorku. - odparł rozentuzjazmowany Cliff. - I mamy niespodziankę. - jego uśmiech powiększył się jeszcze bardziej.

- Możesz otworzyć most. Zabezpieczyliśmy Energon. - zakończyła za partnera Arcee, wyłączając komunikator. Chwilę po zakończeniu rozmowy otworzył się portal mostu ziemnego ze swoim charakterystycznym dźwiękiem. Arcee i Bee zaprowadzili wagoniki z Energonem przez portal. Cliffjumper położył rękę na barkach Stardust i przycisnął ją do swojego boku.

- Spodoba ci się w naszej drużynie. Już nie mogę się doczekać ciebie w walce. - weszli do portalu mostu, który zamknął się za nimi.




*Joltrunner i Joltsprinter - wymyślona przeze mnie para bliźniaczych femme (przypis autorki)

Transformers Prime: Ostatni Anioł [Podczas Renowacji]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz