Finałowa walka

1K 56 5
                                    

    Akcja nie dzieje się jeszcze w RiD.
Po pokonaniu Unicrona w ciele Megatrona i "rozmyciu się" Optimusa, Boty (włącznie z Conami) pogodzili się z Predakonami i zlecili Shockwave'owi produkcję kolejnych przedstawicieli ich gatunku.
Wstawał kolejny dzień na Cybertronie. Słońce właśnie wschodziło. Bumblebee siedział na dachu jednego z budynków, obracając w palcach wisiorek z kryształkiem Energonu. Dawno jej nie widział. Zastanawiał się, czy jeszcze o nim pamięta. "A może zapomniała? Nie. Nie zapomniała. Na pewno wróci." Nagle nad głową przeleciał mu statek. Spojrzał na niego. Znał ten model. Zeskoczył z dachu, transformował się i ruszył za statkiem. 'Zadzwonił' do swoich przyjaciół:
- Tu Bumblebee. Namierzyłem statek międzygwiezdny. I prawdopodobnie znamy jego właściciela. A raczej właścicielkę. - Smokescreen nie mógł uwierzyć. "Wróciła"
- Arcee. Włącz most. Muszę się przywitać. - do pomieszczenia, w którym spotykały się Boty, wszedł Knock Out.
- A co ty taki radosny, młody? - zapytał, odkładając pojemnik z Energonem, który przyniósł ze sobą.
- Dustie wróciła! - wykrzyknął 'młody' i wbiegł do portalu. "Wróciła". Doktorek pobiegł za nim.
- Co oni są w nią tak zapatrzeni? - Arcee nie mogła uwierzyć w powodzenie przyjaciółki.
- Chyba nie jesteś zazdrosna, co, Cee? - zagadał Bulk.
- Ale bez przesady. Że aż trzech... Czekaj. Co?
- Hehe. Nic. Cliff się odzywał?
- Tak. Powiedział, że są w układzie 45 i że mają na pokładzie kilka Botów. Dotrą za kilka megacykli.
- Nie mogę się doczekać. W końcu nie będziemy samotni.
Tymczasem Smoke i Knock dołączyli do Bee. Podążali za statkiem, który znalazłszy się nad lądowiskiem, wylądował. Trzy Boty transformowały się. Klapa statku otworzyła się i wyszła z niego dobrze znana im fembotka. Postawiwszy pierwszy krok na odbudowanym Cybertronie, spojrzała prosto w optykę 'wybranego'.
- Bee... - szepnęła
- Star... - Botka pobiegła do niego. On rozłożył ręce, a ona wpadła w jego ramiona. Siła z jaką to zrobiła sprawiła, że upadli na ziemię. Popatrzyli sobie w optykę i się roześmiali.
- Tęskniłam. - Star wtuliła twarz w pierś Bota.
- Ja za tobą też.
- No co ja słyszę. Ktoś tu odzyskał głos.
- To długa historia.
- Mam czas. Opowiadaj. Ze szczegółami. - i znowu się uśmiechnęła. Knock Out nie mógł zdzierżyć tego 'migdalenia się'. Ostentacyjnie odchrząknął. Dustie podniosła głowę.
- A kogo ja tu widzę... - podniosła się ze zwiadowcy. - Czyżbyś zmienił frakcję? - nie odpowiedział. Tylko podszedł do niej, złapał w pasie, przysunął do siebie i pocałował.
- Nic się nie zmieniłaś. - uśmiechnęli się. Smokescreen pomógł Bee wstać. Ze Stardust tylko się uścisnął.
- Więc... Opowiadaj, jak twoja misja poszukiwawcza? Znalazłaś naszych? - zagaił Bee, kiedy szli w stronę (jak na razie) głównego budynku zwanego bazą. Star odwróciła się do statku, dała znak ręką i klapa się zamknęła. Z dzioby wystrzeliła wiązka światła do Iskry Botki.
- Tak. Kilka Botów założyło bazę na planecie Hunak 182. I nie uwierzycie - żyją w zgodzie z Deceptikonami! Jak im się udało przekonać te uparte byki, to nie wiem. Bez urazy, Knock Out. - doktor tylko się lekko uśmiechnął. - No. A co u was?
Smoke przejął inicjatywę. Opowiedział jej wszystko.
- Hej! Czemu się tak wleczemy? Lepiej jechać! - Star puściła się biegiem i transformowała się. Trzy roboty poszły w jej ślady. Tumany kurzu znaczyły szlak, jakim jechały Transformery.
***
Weszli do głównego pomieszczenia Bazy. Zobaczywszy Arcee, Star pobiegła się przywitać. A potem z Bulk'iem. Nawet Wheeljack zgrał się w czasie z powitaniami.
Dach jednego z budynków. Późne popołudnie. Bee i Star siedzieli sobie i machali nogami, trzymając się za ręce.
- Nigdy nie myślałam, że kiedyś znowu zobaczę to miejsce. - wtuliła się w ramię zwiadowcy. - Dom. Nareszcie. Lśniący i żywy. Szkoda, że nie wszyscy mogą go teraz zobaczyć. - Twarz Botki posmutniała. Bee to zauważył. Złapał ją pod brodę i "zmusił", żeby na niego popatrzyła.
- Nie martw się, skarbie. Kiedy dokończymy budowę, wszystko będzie jak przed wojną. Może nawet zaroi się od małych Autobotów. - to ostatnie wymruczał. Stardust zachichotała.
- Czy to była jakaś sugestia?
- A musi nią być? - zbliżył usta do jej czoła i pocałował. Była trochę zawiedziona, więc wzięła sprawy w swoje ręce i go pocałowała, tym razem w usta. Trwali tak przez chwilę, a potem dalej oglądali zachodzące słońce.
Następnego dnia, nasza parka, została obudzona i przywołana do głównej sali w Bazie. Arcee, Ultra Magnus i Ratchet omawiali coś przy "okrągłym stole". Była to rozległa konsola, na której widniał trójwymiarowy model Cybertronu. Wszyscy wydawali się zdenerwowani. Para Botów przekroczyła próg.
- Co się dzieje? - spytała Star. Ultra Magnus odwrócił się do niej. Nie poznał jej. Za co była bardzo wdzięczna.
- Na granicy z Morzem Rdzy wykryliśmy sygnał Mrocznego Energonu. I ciągle rośnie.
- To niemożliwe. Przecież pokonaliśmy Unicrona. Zamknęliśmy go w pojemniku. Czyżby się wydostał? - spytał Bee.
- Nie. Iskra Niszczyciela jest schowana w tajnym archiwum. - Ratchet wyświetlił obraz z kamery umieszczonej w tymże miejscu. Pojemnik stał nieruszony. Star zamyśliła się. Nagle ją olśniło. Dostała flashback: " W innej części pomieszczenia leżały pojemniki z fioletową zawartością".
- Arkturus... - powiedziała cicho. Wszyscy na nią popatrzyli.
- Jesteś pewna? - spytała Arcee - Przecież strop jaskini spadł mu na łeb. To nie możliwe, żeby to przeżył.
- Nie. Stardust ma rację. Już nie raz udawało mu się przeżyć sytuacje, które mogłyby zabić inne Boty.
- Więc czas na polowanie na jaszczura. - do dyskusji dołączył sie Smoke i strzelił przekładniami w dłoniach.
- Nie tak szybko. Najpierw musimy się upewnić, że to prawda. Lepiej się zastanówmy, jak mógł się tu dostać, żeby odciąć... - zaczął Magnus, ale Star mu przerwała.
- Nie obchodzi mnie to, jak się tu znalazł. Idę go szukać i zgładzić. - skopiowała dane z "okrągłego stołu" i wyszła. W korytarzu zatrzymał ją zwiadowca. Złapał Botkę za ramiona i powiedział:
- Co ty robisz?
- Chcę, żeby ten drań zapłacił za to, co mi zrobił. - wyrwała się i poszła dalej. Bee przez chwilę się zastanawiał i poszedł za nią.
- Skoro mam zginąć, to lepiej w zaufanym towarzystwie. - uśmiechnął się. Odwzajemniła uśmiech. Wyszli z Bazy, transformowali się i ruszyli w stronę, z której dobiegał sygnał Mrocznego Energonu. Wjechali na wzniesienie. Transformacja. Star spuściła gogle. Zeskanowała otoczenie.
- Sygnał dochodzi ...
- ... stamtąd. - dokończył Bee. Star nie mogła uwierzyć w to, co zobaczyła. Na końcu Morza Rdzy szła mała armia. Składała się ze zmutowanych zombie, które przypominały... każdego Bota z załogi Prime'a. Star zdziwiła się, że nie było kopii jej samej. Na czele armii stał właśnie ON. Największy jej koszmar. Pełzł w stronę naszej pary. Był teraz inny. Zatarł znak Deceptikonów, jego optyka nie była już czerwona, ale fioletowa. Wręcz promieniała swoim blaskiem. Śmiał się. Zauważył Stardust i Bumblebee na szczycie wzniesienia. Wycelował w nich dłonią, z której poszła fioletowa błyskawica. Star w porę zadziałała i rzuciła się na zwiadowcę, ochraniając, żeby nie oberwał. Upadli na ziemię. Podnieśli się i pobiegli do Bazy. Arkturus się zaśmiał.
- Uciekajcie! Zanieście swoim kompanom wieść, że ja - Arkturus Potężny - zawładnę dzisiaj Cybertronem! Hahaha! Cieszcie się wolnością przez trzy dni!- i wypuścił w powietrze z dłoni fioletowe błyskawice, wciąż się śmiejąc.
Star już poinformowała innych o odkryciu. Umówili się w laboratorium Shockwave'a, gdzie obmyślali strategię.
- Dlaczego by nie poszczuć go Predakonami? Rozwaliły by go w kilka milicykli. - Smoke
- Byłoby to nie logiczne, zważając na fakt, że Predakony nie są jeszcze zdolne do walki - Shockwave
- No a co z tymi, które już tu są? - Arcee
- Wątpię, czy się zgodzą - Knock Out
- No a Vehicony? Przecież są wojownikami. - Bee
- Najwyżej moglibyśmy je wykorzystać jako mięso armatnie, a potem uciekać, gdzie Energon kwitnie - Wheeljack.
Star stała pod ścianą. Zastanawiała się, co robić. Wywołała na dłoń protoformę. CINE pojawiła się z promienistym uśmiechem.
- W czym mogę pomóc? - spytała. Dust opowiedziała wszystko i zakończyła pytaniem: "I co mamy robić?". Inteligencja przez chwilę się zastanowiła. Pstryknęła palcami.
- Trzeba przekonać Predakony.
- Ale słyszałaś Knock Out'a. Nie zgodzą się. Wtedy się zgodziły, ale teraz... Sama nie wiem.
- Ale chyba warto spróbować, co nie? - CINE się uśmiechnęła. Star zacisnęła pięść. Złapała Bumblebee za przedramię i wyciągnęła z sali.
- Hej! Gdzie mnie zabierasz?
- Zabierz mnie do Predakonów. - odpowiedziała, nie zatrzymując się. Szarpnął nią, by się zatrzymała.
- Woah! Mówisz na serio? - Star spojrzała mu w optykę. - Tak. Mówisz na serio. - i poszli dalej. Kiedy już wyszli na zewnątrz, transformowali się i ruszyli.
- Predakony rezydują aktualnie w starej Dark Mount.
Przyjechali na miejsce. Zaczęli się wspinać po spiralnych schodach do sali tronowej. To co zobaczyli, zszokowało ich. Predaking siedział "rozwalony" na fotelu i bębnił pazurami o podłokietnik. Dwa pozostałe Predakony - Darksteel i Skylynx - siłowały się ze sobą. Za tronem leżała ręka Starscream'a w plamie Energonu. Dust się wzdrygnęła. Na Bee nie zrobiło to wrażenia, ale wywołało uśmiech.
- Co ty się tak cieszysz? - szepnęła Dustie.
- Przypomniało mi się jak Smokescreen siedział na tronie i udawał Megatrona. - Botka prychnęła. Postąpiła kroku. Zauważyły ją Predakony. Transformowały się w bestie i zaczęły się do niej zbliżać. Nic sobie z tego nie zrobiła. Szła dalej z podniesioną głową. Stanęła przed Królem i uklękła na kolano.
- Mój panie...
Predaking z zainteresowaniem popatrzył na Botkę. Zszedł z tronu i stanął przed nią.
- Czego chcesz?
- Przybyłam, aby prosić Cię o pomoc. - podniosła wzrok. Predakon pochylił się i powąchał Star. Powstrzymywała się od wyciągnięcia topora i odcięcia bestii głowy.
- Hmm... Jesteś inna niż reszta. Masz... dziwny zapach. - wyprostował się. - Niech będzie. Pomogę Ci. Ale musisz powiedzieć więcej. - Star podniosła się. Podszedł do niej Bee. Powiedzieli Królowi o Arkturusie i jego planie. Predaking słuchał cierpliwie. W końcu podjął decyzję:
- Niech będzie. Jeśli dojdzie do walki, nie lękaj się nas wezwać. A teraz odejdźcie.
- Dziękujemy. - Star skłoniła się i razem z Bumblebee pobiegli do labo Shockwave'a. Podczas podróży Stardust obmyśliła plan. Mieli trzy dni. Na miejscu powiedziała go wszystkim zebranym. Plan wyglądał następująco: Ultra Magnus i wreckerzy eskortowali Vehicony do schronu, Ratchet miał wysłać wiadomość w eter, a reszta miała się przygotować. Trwało to trzy dni, które dał im Arkturus.
Nasza bohaterka siedziała na dachu. Martwiła się czy dadzą radę. "Bitwa niedługo się zacznie". Zakryła twarz w dłoniach. Na kolanach pojawiła się CINE.
- Coś nie tak? - spytała zmartwiona.
- Tak. Wszystko jest nie tak. Arkturusa powinno nie być! - krzyknęła Botka. CINE umilkła. Nagle powiedziała:
- A może to twój test?
- Co...?
- No test na Angel'a. Prime mówił, że prawdziwa moc pokaże się wtedy, gdy Cybertron będzie zagrożony. Może to właśnie to zagrożenie. - Star się zamyśliła. Wstała, transformowała się i pojechała w stronę swojego statku. Wyciągnęła z "bagażnika" skrzynię, w której była zamknięta energia Angeli. Poprosiła o most ziemny. Kiedy weszła do Bazy, wszyscy na nią patrzyli. Odłożyła skrzynkę do składu. Potem poszła do jednego z pokoi odpoczynkowych i położyła się na plecach na jednym z łóżek. Zasnęła.
Nad ranem obudził ją Bee.
- Wstawaj Dustie. Arkturus się zbliża. - Botka wstała. Poszła do składu i popatrzyła na skrzynkę. Wzięła ją. Na zewnątrz czekali już wojownicy. Ratchet został w Bazie, żeby w razie wypadku, był w pogotowiu. Botka położyła skrzynkę obok jednej z metalowych kolumn. Popatrzyła przed siebie. Artkurus wraz ze swoimi "pupilkami" pełzł w ich kierunku. Stardust stanęła na czele kompani. Odczekała chwilę i krzyknęła: "Do ataku". Boty pobiegły na spotkanie z Nemesisami. Każdemu z Botów przypadł jego własny klon. Może i były to zombie, ale miały w sobie cząstkę pierwowzorów. Stardust przypadł Arkturus. Wymieniali się ciosami. Kiedy Star zobaczyła, że Boty opadają z sił, zarządziła odwrót. Zaczęli uciekać. Nagle usłyszała ryk. "Pewnie Predakony" Odwróciła głowę. Zza oddziału Arkturusa wyleciał złoty smok z jej snu. Zatrzymał się w powietrzu i zionął ogniem, zapalając całą połać powierzchni za Botami, żeby dać im trochę więcej czasu na ucieczkę. Zakręcił koło i wylądował przed Stardust. Bestia popatrzyła Botce w optykę i... pokłoniła się. Star odwzajemniła pokłon. Odważyła się położyć dłoń na głowie Złotego Smoka. Bestia przesłała jej telepatyczną wiadomość:
-" Witaj, Stardust. Nazywam się Koral. Jestem wojowniczką Predakonów. Przybyłam, by Ci służyć. A teraz musimy napełnić twoją Iskrę mocą Archanioła" - smok położył się, a Star wspięła się na jego grzbiet. Złapała za uzdę. Bee chciał się temu sprzeciwić:
- Kocham szalone pomysły, ale ten wykracza poza skalę. Dosiadanie Predakona jest niebezpieczne. - Koral warknęła, urażona tymi słowami. Star poklepała ją po szyi i uspokoiła ukochanego.
- Nic mi nie będzie. Obiecuję. - a potem powiedziała do reszty. - Arkturus zaraz przekroczy zasłonę ognia. Jedźcie do Bazy. - smok wzbił się w powietrze, a Autoboty ruszyły za nim. Koral wylądowała przy metalowej kolumnie, pod którą leżała skrzynka. Star zsiadła z wierzchowca. Podeszła do skrzynki i przykucnęła. Zwróciła się do Bumblebee:
- Masz go?
Zwiadowca pokiwał głową. Wyjął zza karoserii wisiorek i wręczył go Botce. Wzięła oddech. Włożyła kryształek do otworu i przekręciła. Wieko syknęło i zaczęło się powoli otwierać. Dustie odsunęła się. Nagle promień światła wystrzelił w górę i spadł na nią. Uniosła się 2 metry nad ziemie i zaczęła zmieniać. Stała się teraz większa, prawie taka sama jak Optimus, nabrała złotych odcieni, a na plecach wyrosły jej... ogromne skrzydła. Również były złote. Promień zmniejszył się, a Stardust opadła lekko na ziemię. Wszyscy patrzyli z podziwem. Otworzyła optykę.
-"Stałaś się Archaniołem, Stardust" - powiedziała Koral w jej głowie. Chwyciła topór, skupiła się i uwolniła energię. Broń zmienił się w szeroki długi miecz.
- Dziś stajemy przed wielkim wyzwaniem: musimy znowu dobyć broni i walczyć o nasz Dom. Nie wiem, czy uda nam się pokonać to zło, ale zaszczytem było służyć z wami, przyjaciele. Zakończmy to tu i teraz. - podniosła w górę miecz. - ZA CYBERTRON! -krzyknęła.
- Za Cybertron! - odkrzyknęli jej. Botka uśmiechnęła się. Dosiadła smoka i razem wznieśli się w powietrze. Armia Arkturusa przebiła się przez zasłonę ognia. Zombie z wrzaskami ruszyły na spotkanie Botom. Star przygotowała się do skoku. Rozłożyła skrzydła i zapikowała w dół. Koral zaatakowała jednego z klonów. Dustie spadła z wycelowanym ostrzem w Arkturusa. Zaczął się pojedynek. Po kilku zgrabnych dźgnięciach, najeźdźca był zdenerwowany. Nie mógł dać się pokonać.
- Powinienem był cię zabić, kiedy miałem ku temu okazję! - wrzasnął. Odparował cios od Archanioła i rozwinął swoje skrzydła. Wyglądały jak błoniaste skrzydła nietoperza. Wzniósł się w powietrze. Botka warknęła i poleciała za nim. Zaczęli się siłować w powietrzu. Walka na dole szła topornie. Ani z jednej, ani z drugiej strony nikt się nie poddawał. Star nacierała i zadawała ciosy. Arkturus też walczył z taką samą zawziętością jak Archanioł. Nagle od wschodu nadleciały Predakony z Predakingiem na czele. "Przybyła kawaleria" - Star uśmiechnęła się w duchu. Arkturus wykonał dziwny manewr. Poderwał się w górę, rozłożył ręce i strzelił w Botkę błyskawicą. Porażona, z impetem spadła w dół, zostawiając ślad.
-Star! Nie! - krzyknął Bumblebee. Ostatkiem sił spojrzała w górę, na śmiejącego się przeciwnika i zemdlała.
Była teraz w innym miejscu. Było tam jasno i ciepło. Wiatr przemykał się przez płytki w skrzydłach. Zrobiła kilka kroków. Usłyszała łagodny głos:
- Witaj, Stardust. Oczekiwaliśmy ciebie. - zaczęła się rozglądać.
- Kim jesteście?
- Jesteśmy Angelami, twoimi przodkami. Obserwowaliśmy cię od samego początku. - przed Botką ukazał się obraz, na którym stała oparta o topór ze swoim bratem. - Jesteś bardzo wyjątkowa. Potrafisz zjednoczyć sobie każdego, nawet wroga. - pokazał się obraz z nią i Knock Out'em, śmiejących się po "wizycie" Starscream'a. A potem jeszcze rozmowę z Predakingiem. -Dlatego wybraliśmy cię na Obrońcę.
- A co z wojną o Cybertron? Przecież wtedy już walczyłam. Czemu wtedy się nie pokazaliście? Mogłabym uratować planetę!
- To co się wydarzyło, nie można cofnąć. Ukryta w tobie moc jest napędzana przez dobre wspomnienia. - znowu pokazały się obrazy. Tym razem urywek z rozmowy ze Smokescreen'em, granie na gitarze z Miko w formie ludzkiej. A na końcu romantyczny pocałunek z Bumblebee. Star mimowolnie się uśmiechnęła. Nawet nie zauważyła, że zaczęła świecić i się unosić.
- Więc oto stoisz przed nami. Kim jesteś, Autobocie Stardust? - Fembotka przez chwilę milczała. Głosy ponowiły pytanie:
- Kim jesteś, Autobocie Stardust?
- Ja jestem... - zawahała się. - Archaniołem. Obrońcą życia i dobra. - coraz bardziej zaczęła świecić. - I przyrzekam, że...
Wróciła do swojego ciała i wymamrotała:
-... zabiję Arkturusa. - Iskra pod złotą karoserią zaczęła świecić. W głowie usłyszała głos: "Pamiętaj kim jesteś". Botka dosłownie zapłonęła światłem, tak samo jak jej optyka. Doładowana energią wzbiła się w niebo. Arkturus nie mógł uwierzyć. Zresztą jak pozostali.
-"Odkryła swój potencjał" - pomyślała Koral z zachwytem. Star rozłożyła skrzydła i powiedziała władczym głosem:
- Arkturusie, panie śmierci i zniszczenia. Twoja obecność na tej planecie, naraża na śmierć tysiące Transformerów, które jeszcze je dotarły na Cybertron. Dlatego zostaniesz unicestwiony. - na czubku skrzydeł Archanioła zaczęły rosnąć kule energii. Arkturus próbował się bronić i zaatakował ją błyskawicą. Ta jednak odbiła się od tarczy, którą stworzyła CINE. Stardust skupiła się i wystrzeliła energią w stronę Arkturusa. Zaczął krzyczeć i skomleć jak nieboskie stworzenie. Jego pancerz zaczął topić się, aż rozmył się w powietrzu. Bez przywódcy, mroczno-energonowe klony były słabe. Star ponownie skupiła energię i wystrzeliła nią w klony. Rozpadły się na pył. Wszyscy zaczęli wiwatować. Star opuściła energia i delikatnie sfrunęła na ziemię. Koral skłoniła się jej głową, a reszta ukłoniła się przed nią.
- No dajcie spokój. - powiedziała z uśmiechem. Koral podeszła do niej i telepatycznie powiedziała:
-"Wiem, jak możesz spożytkować moc Archanioła. Wskakuj." - smok pochylił szyję. Botka posłusznie wsiadła na smoka, który zawiózł ją do SkyCity (miejsce wymyślone przeze mnie). Bohaterka zeszła ze smoka.
-"Teraz musisz oddać moc do tego obelisku" - Koral wskazała łbem na wielką kolumnę w kształcie wojowniczki Autobotów. Już miała dotknąć posągu, ale powstrzymał ją głos zwiadowcy:
- Nie rób tego. A co jeśli coś, co czai się w ciemnych zakamarkach galaktyki będzie chciała nas zaatakować?
- Spokojnie. - uśmiechnęła się. - Gdziekolwiek pojawi się zło, pojawię się i ja, by je pokonać. Nie bój żaby. - i puściła mu oko. Zbliżyła się do posągu i położyła na nim obie dłonie. Energia Archanioła wpłynęła w strukturę obelisku, który zaczął błyszczeć. Czubek posągu rozchylił się i wystrzeliła z niego moc, która utworzyła tarczę wokół planety. Star robiła się coraz mniejsza i wracała do swojej postaci sprzed "złotej zbroi". Ale jeden szczegół pozostał. Skrzydła. Wyczerpana osunęła się. W porę złapał ją zwiadowca.
- To nareszcie koniec. - wyszeptała
- Tak. W znacznej mierze, dzięki tobie. - pogłaskał ją po policzku. Powoli wstała.
- Nowa era się rozpoczęła.

*****************

Yup. To już koniec. Mam nadzieję, że się podobało ;) Do zobaczenia w innych uniwersach, robaczki. Pozdro. Huntress

Transformers Prime: Ostatni Anioł [Podczas Renowacji]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz