rozdział 7

69 10 3
                                    

Dzień 7. ( dla klimatu możecie włączyć muzykę~ od autorki)

Obserwuję lecące po niebie żurawie. Chciałabym być tak wolna jak one. Czuję się jak więzień, jak skazaniec. Nie jestem sobą.

Wybiła 23:59.. Dokładnie tydzień temu ten koszmar się zaczą wszystko co przeżyłam.

Poraz kolejny blizna na moim nadgarstku zaczęła świecić poraz kolejny poczułam się słabo.

Padłam martwa na ziemi. Poczułam się bardzo lekko i patrząc z góry widziałam ciało tego człowieka było nie żywe.

3 sekundy tylko tyle go widziałam.
Potem była tylko ciemność.
Żal mi było tego człowieka przecież on nie zasłużył, ani on ani jego rodzina wszystko przepadło. Przepraszam!!! To nie on powinien zginąć tylko.......

Nie przeszło mi to przez gardło nie dałam rady nic powiedzieć.
Przez moją moc umarł niewinny człowiek jak ja miałam teraz z tym żyć.
__________________________________

Perspektywa żony tego człowieka.

Mąż mnie i dzieci pożucił. Czułam, że to nadejdzie, ale niewiedziałam, że tak szybko.
Wszystko zaczęło się tydzień temu.

Jak codzień budziłam go do pracy.
On zaś lekko się uśmiechnął i udawał, że nadal śpi(jak dzieci).
Postanowiłam, że zrobie śniadanie zamykając drzwi zauważyłam, że się trzęsie. Podeszłam do niego uśmiechnęłam się. On wstał jak oparzony spojrzał w lustro i zaczą krzyczeć. Po chwili spojrzał się na mnie i uciekł do garderoby.
Nic nie powiedział. Zaniemówiłam prosiłam, żeby wyszedł. Lecz jedyne co usłyszałam to płacz jakby był pietnastoletnią dziewczyną, a nie głową rodziny. Byłam wściekła już ja bym mu przemówiła do rozsątku gdyby nie fakt, że musiałam odwieść dzieci do szkoły.

Wróciłam zrobiłam zakupy kupiłam farbę do salonu i troche żywności. Zaczęłam go szukać krzyczeć i nic, nigdzie go nie było. Tylko cisza. Pomyślałam, że może gdzieś pojechał i wróci wieczorem. Niestety nie wrócił niedość, że Mike (najstarszy syn Jenny) co noc wymyka się z domu to jeszcze to.
Mam tego dość zaczęłam płakać starałam się, żeby nasza rodzinna była idealna niechciałam popełniać błędów swojej matki.

Tydzień mija, wieści o moim mężu zaginęły. Niebyłam pewna czy umarł? Czy wyrzekł się swojej rodziny?

Postanowiłam się przejść była ciemna noc wszyscy spali tylko ja musiałam się przejść, żeby dalej wierzyć w to, że on wróci.

Nagle idąc niedaleko parku poczułam że ktoś tu jest, w odali widac było czlowieka. To on to mój mąż niemogłam w to uwierzyć. Lecz moja radość trwała tylko chwile. Jako pielegniarka zobaczyłam że nie oddycha. Zadzwoniłam po karetkę niestety było zapuźno.
☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆ dziękuję za uwagę jeśli ci się spodobało nie zapomnij o gwiazdce i kom. Przepraszam za wszelkie błędy.☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆
Przepraszam, za to że odcinki nie są wstawiane regularnie takie wstawianie potrwa do 15 czerwca potem będę wstawiać o 16:00

Kim Jestem ?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz