Rozdział 1.

180 16 7
                                    

ROZDZIAŁ 1
Siedząc na łóżku trzymałam telefon, przeglądałam facebooka i nagle trafiłam na zdjęcie swoich koleżanek z klasy, o ile tak je można w ogóle nazwać, gdyż rozmawiałam z nimi tylko pare razy w ciągu swojego życia. Widzę to zdjęcie.. Zdjęcie na którym są szczęśliwe. Od razu w mojej głowie pojawiły się myśli, że nigdy nie będę miała kogoś bliskiego, że nikt mnie nie pokocha. Zaczęłam płakać. Babcia słysząc to, zaniepokojona zapukała do drzwi mojego pokoju, lecz od razu sie zerwałam się z łóżka wychodząc z domu bez słowa.
Zaczęłam biec przed siebie, lecz po chwili wyczerpana zwalniałam krok, az przeszłam do marszu, wyciągnęłam sluchawki i płakałam dalej. w tamtej chwili nie obchodziło mnie zdanie ludzi, którzy przechodząc z naprzeciwka patrzyli się jakbym była jakaś inna.. w sumie tak się czułam.

Nagle jadący z naprzeciwka chłopak na rowerze chcąc chyba wyminąć idącą starszą panią skręcił w moją stronę i mocno uderzył we mnie. Upadłam, mówiąc przy tym tylko ciche "ała", ale zabolało mnie bardzo, poczułam ogromny ból w prawym nadgarstku. Chłopak od razu zszedł z roweru, chyba spanikowany tym, że mi coś zrobił, pomógł mi wstać i patrząc na to w jakim jestem staniea od razu zaczął przepraszać.

Był blondynem o pięknych błękitnych oczach, widziałam takie pierwszy raz w życiu. Miał 17lat i na imię Lukas.

Uśmiechnęłam się i dodałam cichutko-Nic się nie stało, na prawdę.
-Powinienem był bardziej uważać.. Boli Cię ręka?-zapytał Lukas widząc, że trzymam się za nadgarstek i wskazał na moją dłoń.
-Troszeczkę-odpowiedziałam.
-Zaraz ci ją zabandażuję-powiedział wyciągając apteczkę z plecaka i dodał-może mi powiesz co taka śliczna dziewczyna robi cała zapłakana w środku dnia, w parku?

Nie odpowiedziałam, skierowałam tylko wzrok w dół, nie chciałam z nikim rozmawiać, tym bardziej z jakimś przypadkowym chłopakiem.
On w tej chwili kończył bandażować jej nadgarstek.

Ciagnął dalej rozmowę-to przez chłopaka? Musi byc totalnym debi..

Nie zdążył dokończyć. Przerwałam mu mówiąc cicho-chciałabym, aby to było spowodowane chlopakiem.
W tym momencie Lukas zamilkł, zauważył że jestem na prawdę smutna, że nie chcę za bardzo o tym rozmawiać, lecz próbował mi pomóc.
-Jak ci pomóc? Jakoś nie mogę patrzeć na te łzy.
Nie odpowiedziałam mu. Nie wiedziałam co, nikt wcześniej mi nie pomagał.
-No dobrze, może byś mi chociaż powiedziała swoje imię?-Uśmiechnął się i dodał-ja jestem Lukas.
-Olivia-odpowiedziałam spoglądając w jego oczy.
Patrzyliśmy na siebie przez dluższą chwilę, skupiłam całą swoją uwagę na nim. Dziwnie na mnie patrzył i nie miałam pojecia dlaczego.

Dlaczego on ze mna rozmawia? Taki moze miec przeciez kazda-pomyslałam.

W tej samej chwili Lukas dodał-może wpisze Ci swój numer?-Zapytał usmiechając się.
Serce zaczęło mi mocniej bić, chociaz to nie było nic niezwykłego, ale poczułam się pierwszy raz ważna dla kogoś, kto nie był moją babcią. Po chwili namysłu dodałam już śmielej-w sumie dlaczego nie.
Podałam mu swój telefon, a on wpisał numer i powiedział-Musze już teraz iść, spieszę się na trening. Zadzwonisz, tak?
-Chyba tak-niezdecydowana odpowiedzialam.
-Obiecaj mi, proszę.
-No dobrze, obiecuję.

Na mojej twarzy widniał uśmiech, ale czułam, że mam opuchnięte oczy. Lukas powiedział "do zobaczenia" i odjechał uśmiechając się do mnie. Chcialam żeby zostal, ale wiedziałam, że ma trening, więc odpowiedziałam "do zobaczenia" i poczekałam aż blondyn zniknie mi z pola widzenia.

Szłam do domu myśląc ciągle:"Co taki świetny chłopak chce ode mnie? Od kogoś kto nie ma przyjaciół?" Moje oczy znowu były wilgotne.
Wrociłam do domu, zdecydowana, że nie zadzwonię do Lukasa. Opowiedziałam wszystko babci, swojej przyjaciółce, a ta rzekła tylko:"Zasługujesz na szczęście, kochanie. Zadzwoń do niego.. Wydaje mi się, że nie pożałujesz."
Po chwili powtórzyła-zasługujesz na szczęście.

Po prostu zostaw mnie zanim się rozpadnę.|L.ROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz