Rozdział 1

1.9K 72 2
                                    

- Teraz jesteś alfą. - powiedział Scott.
W odpowiedzi moje oczy zaświeciły intensywnym, czerwonym blaskiem.
- Zabiłam ją za wcześnie. - rzekłam. - Nie powiedziała mi wszystkiego.
- Jak to? - zdziwił się Derek.
- Powiedziała, że to dopiero początek i że wydarzy się coś jeszcze gorszego. Poza tym nadal nie wiem czym dokładnie jestem. - wyjaśniłam.
- Nie przejmuj się tym. Wszystko wyjaśni się w swoim czasie. - podszedł i przytulił mnie. Tego mi teraz było trzeba.
- Nie chcę wam przerywać tych czułości, ale sądzę, że powinniśmy już wracać. - odezwał się Scott.
- Masz rację. - odparłam odsuwając się od Dereka, chociaż nie chciałam przerywać tej chwili.

- Dobrym pomysłem byłoby teraz jechać do Stilesa? - zapytał Scott gdy siedzieliśmy już w samochodzie.
- Myślę, że tak. - odpowiedziałam. - Może znaleźli już jakąś pracę dla Violet.

Jakiś czas potem przyjechaliśmy do domu Stilesa. Były tam również Oliwia i Violet. Siedzieli pochyleni nad gazetą i sprawiali wrażenie bardzo zmęczonych.
- Macie już coś? - odezwałam się.
- Owszem, jest tu kilka interesujących ogłoszeń, ale szukamy dalej. - odparła Oliwia. - Chciałabym cię o coś zapytać.
- Pytaj.
- Czy masz zamiar wrócić do szkoły?
Spojrzałam na Dereka pytająco. Chciałabym wiedzieć co on uważa na ten temat, ale tylko wzruszył ramionami pozwalając mi samej podjąć decyzję.
- Nie. – orzekłam.
Oliwia pokiwała głową i powiedziała:
- Mam nadzieję, że przez to nie utracimy kontaktu.
- Oczywiście, że nie! - zawołałam. - Nie chcę stracić najlepszej przyjaciółki.
- To dobrze. - uśmiechnęła się Oliwia.
- Mam tu świetną ofertę! - wykrzyknął nagle Stiles. - Słuchajcie: "Poszukiwana osoba do pracy w domu, w zakres obowiązków wchodzi sprzątanie, gotowanie i zajmowanie się dzieckiem w wieku sześciu lat. Chętni proszeni są o kontakt na podany niżej numer telefonu."
- Co o tym myślisz, Violet? - zapytał Scott.
- Brzmi nieźle. - odpowiedziała.
- Dobrze, wobec tego zaraz tam zadzwonimy. Chodź. - zadecydował po czym wyszli z pokoju.

- To znaczy, że łowczyni nie żyje? - ucieszyła się Oliwia gdy zostaliśmy już tylko we czwórkę.
Skinęłam głową.
- I jesteś alfą? - dopytywała.
To także potwierdziłam tym samym gestem.
- Wszystko pięknie, jednak jest jedno ale. - rzekłam.
- Jakie?
- Zanim Katniss umarła powiedziała mi, że będziemy mieć jeszcze więcej problemów niż dotychczas. - wyjaśniłam.
- Jak myślisz, co to może oznaczać? - zapytał Stiles.
- Nie wiem. – odpowiedziałam.
- Zapewne okaże się wkrótce. - dodał Derek.

Do pokoju wrócili Scott i Violet.
- Mam tą robotę. Jutro mój pierwszy dzień. - oznajmiła z wyraźną radością w głosie.
- To wspaniale. - uśmiechnęłam się.
Nagle zadzwonił telefon Scotta, więc zostawił nas na chwilę.
- Muszę jechać po mamę do szpitala. - oznajmił gdy wrócił.
- Coś się stało? - zapytałam.
- Tak... wysiadła elektryczność i dzieją się dziwne rzeczy.
- Co to oznacza?
- Tyle, że nadchodzi coś niedobrego, o resztę zapytaj Dereka, ja muszę lecieć. - powiedział i wyszedł z domu.

- Co to oznacza? - powtórzyłam pytanie.
- Zazwyczaj dzieje się tak gdy jakieś paranormalne stworzenia atakują. - odpowiedział mi Derek.
- Już? - zdziwiłam się. - Dopiero co pokonałam łowczynię, a już przybywa ktoś nowy. Zresztą lepiej zmieńmy temat. - pomyślałam chwilę po czym zwróciłam się do Violet. - Chcesz wrócić do swojego miasta, ale nie masz pieniędzy, więc pewnie pobędziesz tutaj trochę. W związku z tym, czy chciałabyś dołączyć do mojego stada?
Sama nie mogłam uwierzyć, że takie słowa przeszły mi przez gardło. Przecież jeszcze niedawno nie chciałam się w nic angażować, a tu proszę.
- Oczywiście. - odparła bez głębszego namysłu.
Derek spojrzał na mnie, jego mina wyrażała zaskoczenie. Wzruszyłam ramionami.
- Skoro coś się zbliża powinniśmy być przygotowani. - usprawiedliwiłam się.
- Nawet wiem już co. - usłyszeliśmy głos Scotta, który właśnie wszedł do pokoju.
Patrzyliśmy na niego wyczekująco aż zdradzi nam jakieś szczegóły.
- W sumie to nic ważnego. - rzekł z rozbawieniem, chociaż widać było, że raczej nie jest mu do śmiechu.
- Nie pójdziemy stąd dopóki nam nie powiesz. - powiedziałam zdecydowanie.
- A co, nagle zaczęłaś się poczuwać do swoich obowiązków? - zdziwił się.
- Może i tak. - odparłam. - Mów co wiesz.
- No dobrze. To jakieś wilkołaki, prawdopodobnie całe stado. - oznajmił w końcu.
- I co? Tylko tyle? - zdziwił się Stiles.
- Na razie tyle.
- Skoro tak, to my będziemy się zbierać. - rzekł Derek. Pożegnaliśmy się i wyszliśmy.

I'm no good without you | Derek Hale (2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz