Rozdział 4

1K 54 2
                                    

- Zamieniam się w słuch. - oznajmiłam gdy wsiadłyśmy z powrotem do samochodu. Napisałam do Anwara, że czekam na parkingu.
- To dość długa historia. - odpowiedziała wymijająco.
- Mamy czas. - naciskałam.
- No dobrze. - powiedziała w końcu. - To Michael Harper. Znam go chyba od przedszkola, mieszkaliśmy obok siebie, nasze rodziny się przyjaźniły. Do czasu, aż poszliśmy do podstawówki. Jego rodzice mieli wypadek, nie przeżyli. Michael bardzo się zmienił. Przeprowadził się do swojej ciotki i zamieszkał w bogatej dzielnicy. Przepisał się do innej klasy, zaczął mnie totalnie olewać. Aż do szkoły średniej. Chciał się ze mną znowu przyjaźnić, ale ja go odrzuciłam. Nie mogłam zapomnieć o tym jak mnie potraktował. Koleżanka ze szkoły zrobiła wielką imprezę na zakończenie pierwszej klasy. Michael zapytał, czy pójdę z nim, a ja się zgodziłam. Od tego czasu pozostajemy w koleżeńskich stosunkach.
- Czy on jest wilkołakiem? - spytałam.
- Nic mi o tym nie wiadomo. - odparła. - A poczułaś coś?
- Nie jestem pewna, dlatego pytam.
- Mam plan. - oznajmiła Violet. - Spotkam się z nim i sprawdzę.
- Dobrze. - zgodziłam się. - Zobacz, Anwar już idzie.
Chłopak wsiadł do samochodu.
- Hej, jak się czujesz? - zapytałam.
W odpowiedzi jego oczy zaświeciły żółtym blaskiem.
- Jak widać, całkiem nieźle. - odparł.
- Chciałabym ci przedstawić Violet. Ona także jest w moim stadzie.
Dziewczyna obrzuciła go wzrokiem. Jej mina nie wyrażała sympatii, lecz podała mu rękę.
- Bardzo miło mi cię poznać. - wycedziła sarkastycznie.
Posłałam jej spojrzenie z typu "zachowuj się bo oberwiesz".
- Coś ci się nie podoba? - spytałam.
- No... spójrz na niego. Takie dziecko.
- Zachowaj swoje opinie dla siebie i bądź miła. Musicie się zgrać. - rzekłam zdecydowanie.
- Jasne. - wymamrotała Violet.
Odwróciłam się do Anwara.
- Ona pomoże mi nauczyć cię kontroli nad przemianami, więc lepiej się dogadajcie.
- Kiedy zaczniemy naukę? - zapytał chłopak. Całe szczęście, że nie przejął się docinkami Violet.
- Myślę, że jutro. - odpowiedziałam i na tym zakończyliśmy rozmowę.
Najpierw odstawiłam do domu Anwara, bo z Violet chciałam zamienić jeszcze słowo.
- Musisz mi pomóc, ty naukę kontroli masz już za sobą. - powiedziałam.
- Ty też.
- Ale uczyć się samemu, a uczyć kogoś to ogromna różnica.
- To niech twój chłopak ci pomoże. - przewróciła oczami.
- Masz jakiś problem? - zapytałam chłodno.
- Nie, nie skądże. - odparła. - Ale on ma więcej doświadczenia, niż ja...
- Ale ja proszę ciebie, nie jego.
- Dobrze, niech ci będzie. - uległa w końcu.
- Powiedz mi teraz kiedy zamierzasz spotkać się z Michaelem.
- Może uda mi się jutro?
- A dasz radę jeszcze dziś?
-Hmm z tego co wiem, on trenuje lacrosse. Kiedy są treningi?
- Nie wiem, ale mogę się zaraz dowiedzieć. - rzekłam po czym wybrałam numer Scotta.
- Nie odbiera, ale jest jeszcze jedna osoba, która może nam pomóc. Zadzwonię do Stilesa.
Po kilku sygnałach odebrał.
- Cześć Stiles. Mam sprawę. - odezwałam się.
- Jaką? - zapytał.
- Dzwonię aby zapytać o której odbywają się treningi lacrosse.
- O piętnastej. - odpowiedział zaskoczonym głosem. - A co, chcesz dołączyć?
- Bardzo śmieszne. Nie, nie w tym rzecz.
- Ok, więc o co chodzi? - dopytywał.
- Nie interesuj się tak. Chciałam tylko wiedzieć. - ucięłam.
- Ok, to cieszę się, że mogłem pomóc.
- Ja też dziękuję - odpowiedziałam. - Pa. - rozłączyłam się.
- Trening jest o piętnastej. - zwróciłam się do Violet.
-Dobrze, wobec tego pójdziemy razem.
-Ok. - zgodziłam się. - Wobec tego chodźmy do szkoły.
Poszłyśmy usiąść na trybunach aby mieć dobry widok na wszystkich graczy. Generalnie nie znam się na tym sporcie, w mojej starej szkole grano zazwyczaj w koszykówkę. Skupiłam więc swój wzrok na Michaelu. Myślę, że wiele można się o nim dowiedzieć z samego treningu.
- Na pewno jest wilkołakiem. - szepnęłam do mojej towarzyszki, która także podążała wzrokiem za swoim kolegą.
- Tak myślisz? Mimo wszystko się z nim spotkam.
- Oczywiście, przecież ci nie zabraniam.
Po skończonym treningu podeszli do nas Stiles i Scott.
- Co tutaj robicie? - odezwał się Scott.
- Gdybyś odebrał telefon, wiedziałbyś wszystko. - powiedziałam.
Opowiedziałam mu o Anwarze oraz streściłam wydarzenia z dzisiaj.
- To prawda. Jest wilkołakiem. - rzekł Scott.
- Faktycznie, nieźle gra. - potwierdził Stiles.
- To ja idę z nim pogadać. - oznajmiła Violet i skierowała się w stronę chłopaka.

Perspektywa Violet

Podeszłam niepewnie do Michaela. Stał z kolegami, jednego z nich kojarzyłam, to Marshall Turner. Nie przepadam za nim.
- Hej. Możemy porozmawiać? - zapytałam.
Michael obrzucił mnie wzrokiem, a na jego twarzy zagościł szeroki uśmiech.
- Hej Violet! Oczywiście. - powiedział i dał do zrozumienia swoim kumplom, że mają odejść.
- Co robisz w Beacon Hills? - zagadnęłam.
- Przeprowadziłem się tu dosłownie kilka dni temu. Lepiej powiedz co ty tu robisz. Wszyscy nadal cię szukają.
- To dość skomplikowane. - odparłam. - Przyjechałeś z Marshallem?
- Tak, on też chciał się wyrwać. Poza tym jakbym sobie poradził bez mojego najlepszego ziomka!
Najwyraźniej Marshall usłyszał to, bo wystawił mu w odpowiedzi środkowy palec. Michael odwdzięczył mu się tym samym i zaśmiał się.
- Tęskniłem za tobą. - rzekł. - Nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić, gdy zniknęłaś.
- Ja też tęskniłam, ale cóż mogłam poradzić. Tak wyszło.
Nie powiedziałam Karolinie całej prawdy. Po imprezie zaczęliśmy ze sobą chodzić, co było spełnieniem moich marzeń. Michael podobał mi się od początku szkoły średniej.
Michael pochylił się nade mną i próbował pocałować, ale się uchyliłam.
- Coś nie tak? - zapytał.
- Jeszcze nie teraz. - odpowiedziałam. - Teraz muszę już iść, ale obiecuję, że wkrótce się spotkamy.
- Dobrze. Do zobaczenia. - posłał mi ostatnie spojrzenie i odszedł do kolegów. Ja wróciłam do Karoliny i całej reszty wpatrującej się we mnie.
- I co się dowiedziałaś? - odezwała się Karolina.
- Niedawno się tu przeprowadził razem z kumplem. - wskazałam na Marshalla.
- I co? - dopytywała.
- Nic. Tyle. - ucięłam dyskusję.
- Ok. - odparła, ale w jej głosie słychać było niedowierzanie. - Pamiętaj, że jutro masz mi pomóc przy nauce Anwara. Odwieźć kogoś z was?
- Ja mógłbym się zabrać z tobą? - usłyszeliśmy głos Dereka. Stanął za Karoliną i objął ją w pasie.
- Co ty tu robisz? – zapytała zaskoczona, ale było widać, że widok Dereka ją uszczęśliwił. – Zresztą, nieważne. Chodźmy już.
Pożegnała się z nami i odeszła do samochodu ze swoim chłopakiem.
- To ja jadę do Oliwii. - oznajmił Stiles.
- Dobrze, wobec tego my też się zbieramy. - powiedział Scott.
- Opowiedz mi o tym Michaelu. - poprosił gdy wracaliśmy do domu.
Streściłam mu w kilku zdaniach całą historię, jednak nie powiedziałam nic więcej niż Karolinie.
Gdy tylko przyjechaliśmy do domu położyłam się i zaczęłam rozmyślać. Dawne uczucia znowu powróciły. Cieszę się, że spotkałam Michaela, ale na razie nie mogę tego zbytnio okazywać bo mam inne plany.

I'm no good without you | Derek Hale (2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz