Prolog

965 61 3
                                    

Dwa lata wcześniej...

Petra stanęła przy oknie i spojrzała przed siebie. Deszcz łagodnie padał, a jego krople wydały się się ścigać po szybie. W pewnym momencie do jej pokoju ktoś wszedł. Usłyszała znajomy głos. Był to głos jej ukochanego ojca. Był przy niej zawsze oraz wspierał ją kiedy tylko mógł, ufał jej, a ona jemu. Wierzył w nią jak w nikogo innego.W końcu tylko ona została mu po śmierci żony. W jej głowie rozbrzmiewało słowo, które chwilę temu usłyszała - "wrócili". Otworzyła szerzej oczy i wybiegła z pokoju z uśmiechem na twarzy. Zbiegła na dół po schodach, chwyciła kurtkę i wyleciała z domu, o mało się nie potykając i zamykając za sobą drzwi. Po niedługim czasie znajdowała się już nieopodal Głównej Bramy. Ludzie gwizdali i wiwatowali. Nie mogło się obejść oczywiście bez narzekań i niezadowolenia niektórych osób. Wszyscy wrócili żywi. Petra zawsze wierzyła w ich wspólną siłę. Wiedziała, że są niesamowicie uzdolnieni. Jakże ich odwaga musiała być niesamowita, by walczyć z tymi potworami. W końcu spotykali naszych odwiecznych wrogów...
 Niestety, trafiła na okropne miejsce obserwacji. Była zbyt niska, by cokolwiek zobaczyć. Zdenerwowana rozejrzała się po otoczeniu i w oddali ujrzała drewniane skrzynie, po których natychmiastowo się wspięła. Teraz było idealnie. Ich ciemnozielone peleryny z logiem Korpusu Zwiadowczego - skrzydeł, które oznaczały wolność zawsze wywoływały u niej radość.. Stukot ich silnie wytrenowanych koni przyprawiał ją o dreszcze. Na czele całej załogi jechał oczywiście przedstawiciel i dowódca - Erwin Smith. Wysoki mężczyzna z jasnymi włosami oraz niebieskimi oczami. Za nim jechał kapral Levi Ackerman. Zawsze poważny. Jego wyraz twarzy ukazywał zwykle irytację czy może nawet refleksję. Wiele osób mówiło, że nie posiada uczuć; że już dawno się wypaliły, choć Petra w głębi była pewna, że to nieprawda i każdy je posiada. Gdyby ich nie miał, byłby jak tytani... Prawda?
Ackermann nigdy nie szczycił się wysokim wzrostem. Wręcz przeciwnie - był niewiele wyższy od samej Petry. Ale to w niczym nie przeszkadzało. Był w końcu jednym z najlepszych (jeśli nie najlepszym) Zwiadowcą. Przeczesał swoje kruczoczarne włosy i zbadał wzrokiem otoczenie. Rzucił pogardliwe spojrzenie na oddział "pilnujący" bramy. Oni widząc to, uciekali wzrokiem, drapiąc się z zakłopotaniem po głowie. 

Petra stanęła na baczność i zasalutowała, zamykając oczy i zapełniając usta powietrzem. Erwin spojrzał na nią, a kąciki jego ust uniosły się niemal niezauważalnie. Kiedy odjechali, rudowłosa długo jeszcze podążała wzrokiem za nimi. W końcu zeskoczyła ze skrzynek i pobiegła w stronę swojego domu.

~***~

   Nadszedł dzień, w którym udała się w końcu na rekrutację do Oddziału Zwiadowców. Od zawsze ich podziwiała. Od dziecka chciała zostać Zwiadowcą. Wyjechać poza mury i zobaczyć czym ten świat jest. Całe życie byli zamknięci w murach, niczym w klatce. Maria, Rose oraz Sina - trzy boginie, które niegdyś chroniły ludzkość przed niebezpieczeństwem. Wrogami, którymi byli tytani.

Petra wyszła z domu, żegnając się z ojcem. Wiedziała, że nie będzie jej długi czas. O godzinie dziesiątej miała się zjawić na miejscu.
Kiedy dotarła już na miejsce, weszła przez drewnianą bramę. To tutaj miały odbyć się wybory na Zwiadowców. A raczej tych, którzy będą mieli możliwość się na nich szkolić. Kandydatów było może z siedemdziesiąt, jak nie więcej. Ustawiła się w szeregu, tak, jak nakazali. W oddali ujrzała Kaprala Levi'a oraz Naczelnego Erwina. Popijali herbatę. Jeden ze starszych żołnierzy stał na początku i wykrzykiwał coś, co kompletnie nie było zrozumiałe. Nagle wszyscy zasalutowali. Petra zrobiła to z konkretnym zapałem. Żołnierz podchodził kolejno do osób. Oni odpowiadali, lecz ten nie mógł się powstrzymać od prowokowania. W końcu podszedł i do niej.

- Jak się nazywasz?! - zapytał.

- Petra Ral! - odkrzyknęła.

- Nie słyszę! 

- Petra Ral! - wydarła się na całe gardło.

- Co tutaj robisz?!

- Chcę walczyć za ludzkość! Chcę, by opłakiwanie zmarłych przestało być tradycją! Chcę pozbyć się tytanów raz na zawsze, byśmy przestali żyć w tym cholernym zamknięciu! - wrzasnęła jeszcze głośniej niż wcześniej. Żołnierz zaśmiał się.

- Nawet nie poczują jak smakujesz, kiedy cię dorwą. Bez problemu zostałabyś tytanowi między zębami. Nic by z ciebie nie miał! - rzucił i odszedł do następnej osoby. Petra zmarszczyła brwi, lecz starała się pozostać niewzruszona. Z zaciętym wzrokiem patrzyła przed siebie. Pot spłynął jej z czoła. W końcu było po wszystkim i mogli wracać do tymczasowych domków. 

Następnego dnia znów wszyscy zjawili się na placu. Upał był niemiłosierny. Nadeszła kolej na czytanie wyników. Były one zwykle ustalane przez kaprala oraz naczelnego. W końcu usłyszała swoje imię oraz nazwisko. Została oficjalnie przyjęta na treningi. Łzy szczęścia momentalnie spłynęły jej po policzkach. Jej serce zabiło mocniej; nigdy nie czuła się szczęśliwsza.

- Od jutra czekają was treningi. Nie liczcie na litość. Każdy z was będzie traktowany tak samo. Jeszcze macie czas na rezygnację, później już nie będzie takiej możliwości. - Wszyscy milczeli. - Rozejść się!

Petra szła do wyznaczonego wcześniej domku, w którym od teraz będzie mieszkać. Szła dumnie i prosto, a uśmiech nie schodził z jej twarzy. Nagle ktoś chwycił ją za ramię. Zatrzymała się.

- Będę miał na Ciebie oko, mała. - usłyszała. 

Przeklęty stary pryk, pomyślała i odeszła bez słowa.

 Weszła do domu i usiadła przy biurku. Wyjęła kartkę papieru, z kurtki wyciągnęła pióro, które zaraz zamoczyła w atramencie. Powoli i starannie zaczęła pisać.
Pisała list do swojego ojca. Musiała się z nim podzielić radością. Wiedziała, że będzie z niej dumny. Uśmiechnęła się na samą myśl;

Drogi Ojcze,

Dostałam się na treningi. Jestem naprawdę szczęśliwa. Mam nadzieję, że jak zawsze - podzielasz moją radość. Niedługo wrócę do Ciebie i będę mogła Ci wszystko osobiście opowiedzieć. Przyczynię się do uratowania ludzkości i stanę się silniejsza, będziesz ze mnie dumny, obiecuję!

Mama również.

Całuję i ściskam,
Twoja ukochana Petra

Light in the DarknessOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz