Rozdział VIII

246 12 0
                                    

Levi przetarł oczy po długiej nocy i popatrzył w sufit. Westchnął ciężko. Przed oczami ukazał mu się obraz z wczorajszej wyprawy, kiedy ratował Petrę. Pomyśleć, że najbardziej uśmiechnięta i promienna osoba, zaraz po Hange, mogłaby odejść... 

Wstał z łóżka, udał się na poranną toaletę i założył mundur. Było jeszcze bardzo wcześnie, około piątej/szóstej rano. Levi nie jadł śniadania. Wyruszył więc na miasto i kupił sobie ciepłą bułkę po drodze. Następnie udał się do szpitala, chciał dowiedzieć się co z Petrą. Przekroczył próg szpitala i podszedł do rejestracji.

- W której sali leży Petra Ral? - spytał.

- Petra Ral? Um... - kobieta przejechała palcem po notatce. - Sala 15. - uśmiechnęła się.

- Dzięki. - rzucił obojętnie Levi i skierował się na piętro wyżej. 

Będąc na górze, błądził wzrokiem szukając sali, w której miała leżeć Petra. W końcu znalazł upragniony cel. Nacisnął na klamkę i po cichu wszedł do środka. Mogła jeszcze spać, było przecież wcześnie. Petra leżała na łóżku podpięta do respiratora oraz do kroplówek. Na jej twarzy w niektórych miejscach były poprzylepiane małe plastry. Spała, a przynajmniej tak myślał. Była okryta kołdrą. Jej spodnie, peleryna oraz koszula leżały na krześle starannie poskładane w kostkę, a brązowa kurtka z logiem zwiadowców wisiała na wieszaku.

 Może jednak nie są takimi flejami jak myślałem

Rudowłosa ubrana była w szpitalną koszulę. Ackerman podszedł do łóżka Petry i spojrzał na jej twarz. Miała delikatnie różowe policzki. Wyglądała jak bezbronna mała dziewczynka. Na polu walki była niezwykle silna, a leżąc tutaj była... Taka drobna i... urocza? Jej ojciec pewnie nadal nie wiedział, że tutaj jest. 

- Przepraszam, że nie odnalazłem cię wcześniej... - szepnął i wyciągnął w jej stronę dłoń, jednak po chwili zabrał ją z powrotem. - Obiecuję ci, że ten szmaciarz zgnije w więzieniu albo sam go zabiję. - dodał, myśląc o Andrew'ie, którego wcześniej tak dotkliwie pobił.

Petra wzdrygnęła się.

~***~

Dlaczego nie mogę się odezwać ani nawet na niego spojrzeć?

Jęknęła cicho pod nosem, nie mogąc nic innego z siebie wydusić. Mężczyzna przysiadł na małym krześle obok łóżka i westchnął, spuszczając głowę. Obwiniał się, i to bardzo... Dlaczego wcześniej nie pomyślał, że Petra może mieć kłopoty? Przecież w nią wierzył.. W tym momencie przypomniały mu się słowa zmarłego już Farlana oraz Isabel... 

"Damy radę, uwierz w nas, zaufaj nam!", uśmiechała się Isabel. 

Nagle usłyszał ciche kasłanie. Podniósł głowę i spojrzał na Petrę. Krztusiła się. Czym prędzej uniósł jej ciało i klepnął w plecy. Kaszel ustał. Otwarła delikatnie oczy.

- W porządku, Petra? - usłyszała nagle. Dziewczyna zwróciła wzrok ku Ackermann'owi. 

- Kapral... - szepnęła. Wyciągnęła ręce w jego stronę i objęła go mocno. - Żyjesz, nic ci nie jest - łzy spłynęły jej po policzkach. Levi siedział jak wryty. Był zaskoczony jej zachowaniem. Kompletnie nie wiedział co ma zrobić. 

- P-Petra... - jęknął. Na jego policzkach pojawiły się drobne wypieki.

- Dziękuję. - Wiedziała, że to co robi jest złe i praktycznie niedopuszczalne, ale nie miała innego wyjścia. Nie mogła się powstrzymać. Levi delikatnie objął jej ciało jedną ręką. 

- Ja tylko klepnąłem cię w plecy, głupia... - mruknął. 

- Zginęłabym, gdyby nie ty... - powiedziała cicho. -Wiem, że to dzięki tobie jeszcze tu jestem.

Light in the DarknessOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz