Rozdział IX

555 36 7
                                    

Minęła niecała godzina. Trening się nareszcie skończył, więc zwiadowcy przeszli do kolejnego jego etapu. Tym razem doskonalili się w terenie. Polegało to na używaniu sprzętu do trójwymiarowego manewru, a zadaniem opiekunów było stawianie na drodze drewnianych manekinów, na których kadeci musieli ćwiczyć celność w ich tył karku. Niektóre były widziane z daleka, a niektóre zostały stawiane znienacka. Levi (całe szczęście) nie musiał uczestniczyć w tego typu treningach. Miał już najczęściej wtedy wolne do końca dnia. Wykorzystał więc tą chwilę i udał się powtórnie do szpitala, w którym leżała Petra. Wiedział już jak dotrzeć do sali, w której się znajdowała, więc nie było potrzeby tracić czasu na szukanie czy pytanie o to kogoś. Znalazłszy upragnioną salę 15, nacisnął na klamkę i wszedł do środka. Petra smacznie spała. Ackerman odetchnął z ulgą, że nie musiał się jej na razie tłumaczyć dlaczego przyszedł ponownie. Usiadł na krześle obok łóżka i wpatrywał się w jej niewinną i spokojną twarz. Długo nie odrywał od niej wzroku. Można było rzec, że mógłby się na nią tak patrzeć godzinami. Nie nudziło mu się to. Petra spokojnie oddychała, a  kosmyki jej rudych włosów delikatnie opadały jej na twarz. Spała na boku. Ackerman podparł się na ręce i obserwował każdy jej najdrobniejszy ruch. W pewnym momencie zastygł w miejscu. Rudowłosa delikatnie się uśmiechnęła. 

Ciekawe co jej się śni...

 Powstał i poprawił kołdrę Petry, która właśnie lekko się osunęła. Nagle drzwi do sali otworzyły się, a w nich stanął lekarz. Chłopak od razu przypomniał sobie o prośbie Erwina. Wstał z krzesła, podszedł do gościa w białym fartuchu i wyszli na zewnątrz, by nie obudzić śpiącej Petry. 

- Ile będzie musiała jeszcze tutaj leżeć? - spytał Levi zakładając na siebie ręce.

- Około trzech dni. Musi mieć jeszcze przeprowadzonych kilka badań no i musimy ją zostawić na obserwacji, ale potem będzie mogła już wrócić do domu. - uśmiechnął się lekarz. 

- Rozumiem... - odparł Ackermann.

- Jak wszystko dobrze pójdzie to może wrócić nawet jutro. Ale o treningach na razie nie powinna myśleć - dodał mężczyzna. Zapisał coś w aktach i spojrzał na Levi'a. Westchnął cicho, odwrócił się i znów wszedł do sali. Petra już nie spała, tylko... cicho płakała... Zamarł na chwilę. Kompletnie nie wiedział co ma zrobić w takiej sytuacji.

- Petra... - szepnął. - Dziewczyna spojrzała na niego z zapłakanymi oczami i uśmiechnęła się. Po chwili kolejna łza spłynęła po jej policzku. Ackermann podszedł do łóżka i usiadł na krześle obok. Wyciągnął rękę w jej stronę, jednak chwilę później odpuścił i zabrał ją.. Nie wiedział jak się zachować. Czuł się zakłopotany.

- Dlaczego płaczesz? - spytał.

- Wszystko dobrze... Tak tylko rozmyślałam. - niewinny uśmiech ledwo utrzymywał się na jej twarzy. Policzki miała rozpalone od płaczu. 

- O czym, jeśli można wiedzieć? - Levi spojrzał na nią ukradkiem. 

- Bo... Ja.. Pomyślałam jak bardzo musielibyśmy wszyscy cierpieć, gdyby kapral poświęcił się wtedy dla takiego zera jak ja... I... Odszedł z tego świata... - szepnęła. Ackerman w szoku ponownie spojrzał na nią wielkimi oczami. O to płakała? Ktoś w ogóle opłakiwałby jego śmierć? Nigdy nawet nie przyszło mu o tym myśleć, żeby ktokolwiek mógł opłakiwać jego odejście... Był przecież uznawany za bezdusznego i bezuczuciowego człowieka.

- Nie jesteś zerem... - odezwał się. Spojrzała na niego z lekko zaskoczonym wzrokiem. - Masz duży potencjał, jesteś silna, odważna... Jesteś o wiele lepsza od tamtych tępaków.  - dodał i założył ręce na siebie. 

- Naprawdę tak kapral myśli? - Petra zwróciła wzrok ku swoim dłoniom. On zaś skinął głową.

- Wykazałaś się dużą odwagą.. A znajdujesz się tu tylko i wyłącznie przez tego zjeba... - westchnął Levi.

Light in the DarknessOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz