Rozdział I

679 54 11
                                    

- Ej, Levi. - zwrócił się do czarnowłosego Erwin. 

- Czego chcesz? - spytał obojętnym tonem.

- Niedługo będziemy musieli wyruszyć na kolejną wyprawę. Co sądzisz o zabraniu tych nowych?

- Kiedyś muszą zobaczyć tytana. Ten tydzień niech poświęcą na dłuższe i cięższe treningi. I niech opanują manewry do perfekcji. - zadał.

- Tak, masz rację. - odparł i wziął łyka herbaty. - Myślisz, że ta mała da sobie radę? 

- Ta... jak jej tam... Petra? - chrząknął.

- Mhm. Może takie osoby jak ona powinny jeszcze zostać? - Erwin uważnie spojrzał na Levi'a.

- Możliwe. - rzekł. - Mieliśmy traktować ich po równo. Niech i tak będzie. - Po chwili wstał od stołu i ruszył do swojego biura. Po drodze spotkał Hange.

- Powiedz Petrze, by zjawiła się u mnie w biurze za godzinę. - rzucił i trzasnął drzwiami. 

- Geez, co za burak.. - Hange wzruszyła ramionami i szybkim krokiem ruszyła w stronę równo ułożonych domków, gdzie mieszkali zwiadowcy.

***

Petra zakładała właśnie buty. Kiedy upewniła się, że są dobrze zawiązane, zabrała się za zapinanie guzików na białej koszuli. Do pokoju nagle wparowała Hange.

- P-pani Hange! - jęknęła zakłopotana. - zakrywając się dłońmi.

- Uu, ciekawe co byś zrobiła, gdyby wszedł tutaj nagle Erwin czy Levi. - poruszała brwiami. -Seksowny masz ten stanik. - dodała.

- Oni chociaż pukają, a nie wjeżdżają z buta jak ty! - pisnęła zaczerwieniona. - To znaczy pani..

- Oj tam. - machnęła ręką. - Mów mi po imieniu, nie uśmiecha mi się bycie starą panną

- Coś chciałaś, że przyszłaś? - spytała Petra, odwracając się tyłem i zapinając do końca guziki.

- Kapral wzywa cię do swojego biura. Masz być za godzinę. - wyjaśniła. - Btw, fajny tyłek. - pstryknęła palcami.

- K-kapral? A po co? - Petra odwróciła się i spojrzała pytająco na kobietę, ignorując jej późniejszą wypowiedź.

- Nie mam pojęcia, ale lepiej się zjaw. - posłała jej oczko. - Wiesz jaki jest Levi. 

- Tak.. -szepnęła pod nosem. Ubrała swoją brązową kurtkę i podeszła do czajnika z wodą, stojącego w kuchni.

- Chcesz herbaty? - zawołała Petra.

- Nie, ja już się zbieram. - rzuciła. - Tylko nie zapomnij o Levi'u! - dodała wychodząc. Petra westchnęła, wyjęła kubek, wsypała do niego zioła i zalała go wrzątkiem. Przeniosła się na kanapę. Ciekawe po co kapral mnie wzywa, pomyślała. Minęło kilka minut. Kiedy dopiła herbatę, wyszła z domu i ruszyła do budynku, gdzie znajdowało się biuro kaprala. Gdy ujrzała swój cel, weszła po schodach i udała się korytarzem do biura kaprala. Stanęła pod ciemnymi, świerkowymi drzwiami. Wzięła głęboki oddech i zapukała.

- Proszę. - usłyszała i uchyliła drzwi, wchodząc do środka.

- Kapral mnie wzywał, prawda? Coś się stało? - spytała. Stanęła na baczność i zasalutowała cicho.

- Siadaj, nie pajacuj. -mruknął. Stał pod oknem odwrócony do niej tyłem. Obserwował podwórze. Petra posłusznie usiadła na drewnianym krześle.

- Za dwa tygodnie mamy w planach wyruszyć na misję poza mury. - zaczął. - Pytanie zadaję tobie, ponieważ myślę, że ty doskonale wiesz co dla ciebie jest najlepsze. Dasz radę pojechać z nami czy wolisz jeszcze zostać? - spytał. Petra zastanowiła się chwilę.

- Dam radę. - odpowiedziała po chwili. Levi odwrócił się od okna i spojrzał w jej stronę.

- Jesteś pewna? Żeby nie było potem, że stchórzyłaś i zginiesz. - burknął.

- Jestem pewna. To będzie moja pierwsza misja, dam z siebie wszystko. - odparła. 

- Możesz odejść. - rzekł po chwili.

- Tak jest. - wstała z krzesła i podeszła do drzwi. Już miała naciskać na klamkę.

- Petra? - usłyszała nagle. 

- Słucham? - odwróciła się. 

- Boisz się? - spytał obojętnym tonem. Znów patrzał w okno. 

- N-nie. 

- A powinnaś- odwrócił głowę w jej stronę. Petra spuściła wzrok.

- Ja nie... - urwała. Levi uniósł kciukiem jej podbródek. W sekundę, a może nawet w setną sekundę znalazł się naprzeciw niej. Jej bursztynowe oczy zabłysły i wpatrywały się jego, przepełnione zainteresowaniem, jednocześnie ciekawością. Po chwili znalazł się niebezpiecznie blisko nad nią.

- Czy ty aby na pewno się nie boisz? - poczuła jego oddech na ustach.

- Zapewniam. - uśmiechnęła się delikatnie. Levi odgarnął jej włosy za ucho i odsunął się. 

- Zmykaj... - powiedział obojętnie i odwrócił się. Petra wybiegła z biura Levi'a. On zaś westchnął i powrócił do swojej papierkowej roboty. A to od sądu, a to czytanie listów od ludzi.

- Cholerni kretyni... Jakbyście zobaczyli tytana to byście się zesrali obiema stronami. Tylko narzekać potraficie... - warknął pod nosem.

~***~

Petra biegła ulicą. Nagle uderzyła twarzą w coś twardego.

- P-przepraszam. - powiedziała i przyłożyła dłoń do policzka.

- Och, wybacz, Petra, nie widziałem cię. - odrzekł znajomy głos

- Gunther! - uśmiechnęła się promiennie Petra i uściskała przyjaciela. Gunther był na tym samym poziomie hierarchii, co Petra. Razem zaczynali traningi. Jest przyjacielem rodziny. Wysoki, masywny, a włosy były postawione na "szpic", co czasami wyglądało w sumie zabawnie. Często jak przychodził do domu Petry i jej ojca to opowiadał różne ciekawe historie, przeżycia i swoje doświadczenia. 

- Skąd idziesz? - spytał nagle.

- Z biura kaprala. - odparła, natychmiast przypominając sobie o zdarzeniu z Levi'em. Zarumieniła się na samą myśl.

- Po co się wzywał? - dopytał. 

- A nic ważnego, mówił coś o porządkach. Przecież to kapral. - zaśmiała się sztucznie. 

- No w sumie. Dobra, zbieram się. Idę odszukać Eld'a. Do zobaczenia. - pomachał z uśmiechem i wyminął Petrę. Eld był przyjacielem Gunthera. Oboje od dziecka, podobnie jak Petra chcieli zostać zwiadowcami. Mieszkali w tym samym domku. Dziewczyna odetchnęła z ulgą. Pobiegła przed siebie. W końcu dobiegła do domu. Domek drewniany, przytulny. Otworzyła drzwi, zdjęła buty, pobiegła do pokoju i rzuciła się na łóżko. Ciągle miała w głowie spojrzenie kaprala. Te jego kobaltowe oczy.

- O czym ja myślę... Jestem nikim. On kapral - ja durny rudzielec, który nawet jeszcze nie jest zwiadowcą! - Petra potrząsnęła głową. - Aww, jestem beznadziejna... - jęknęła i zakryła twarz poduszką. - Grr... - Dziewczyna położyła się na plecach i popatrzała w sufit. - Może się przejdę? - zastanowiła się chwilę i wstała z łóżka.

*będę zła i zakończę tutaj 1 rozdział :]*

Light in the DarknessOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz