Rozdział 2

277 13 0
                                    

- Perrie mówiłam Ci, że faceci to zło. Zło wcielone. Dlatego jestem wolna. Wolna jak ptak. I.... Dlaczego mój kieliszek jest pusty?!- Leigh-Anne już nieco wstawiona zaczęła szukać butelki z winem chwiejąc się.
- Leigh tobie już wystarczy. Zresztą nam wszystkim. Jutro mamy wywiad.- powiedziała najbardziej trzeźwa Jesy. Tak, nasze party zawsze się tak kończą. Alkohol, słodycze, alkohol i jeszcze więcej słodyczy. Jak dziewczyny dowiedziały się o moim rozstaniu były zszokowane i wściekłe. Na Zayn'a. Powstrzymały mnie przed zadzwonieniem do niego po moim nagłym przypływie odwagi. Pewnie zaczęłabym go błagać by do mnie wrócił.
-Spać mi się chce!!- usłyszałam jak Jade mruczy pod nosem. No właśnie á propos spania. Moje powieki zrobiły się jakieś ciężkie.
***
- Pezz wstawaj!!- Leigh-Anne nie daje mi spokoju. Zakryłam twarz poduszką. Głowa mi pęka, suszy mnie niemiłosiernie. Inaczej mówiąc, kac morderca nie ma serca.-Edwards! Jeśli nie wstaniesz w ciągu 5 sekund, to powitam cie szklanką wody.- zagroziła
- No dobra, już wstaję!! Odejdź kobieto!
***1 godzinę później***
-Więc... za 4 miesiące ruszacie w trasę- bardziej stwierdziła niż zapytała dziennikarka.
-Tak. Wszystkie bilety zostały sprzedane w przeciągu 5 minut. Nasi fani są niesamowici.- mówiła podekscytowana Jade. Nie mam pojęcia skąd ona brała tyle energii, piła praktycznie tyle samo co ja, a po kacu u niej ani śladu. Za to ja czułam się wypruta z emocji i na dodatek moja głowa pękała. Cudownie.
-Tak, ale zmieniając temat co tam u was?- o nie. Zaczyna się.- Perrie jak przygotowania do ślubu? - zapytała wlepiając swój wzrok we mnie. Westchnęłam próbując się nie rozpłakać lub rzucić się na dziennikarkę. Spojrzałam na dziewczyny, które wyglądały na zestresowane moją reakcją.
- Niestety ślubu nie będzie.- powiedziałam, mając nadzieję, że nie będzie drążyć tematu. Niestety.
-Co się stało? Czyżby organizator nie wyrobił się na czas? - zapytała półżartem. Zacisnęłam zęby by po chwili odpowiedzieć.
- Rozstaliśmy się. To znaczy... to ON ze mną zerwał.- nie potrafiłam wypowiedzieć jego imienia. O mój Boże, chyba się rozpłaczę. Stop. Perrie jesteś ponadto.
- Dobrze w takim razie to wszystko. Dziękuję za wywiad. - powiedziała zmieszana spuszczając wzrok na ziemię. Wstałyśmy z dziewczynami z kanapy, żegnając się z dziewczyną, która miała z nami wywiad.
Wychodząc z pomieszczenia ktoś chwycił mnie za rękę. Zdziwiona odwróciłam głowę i ujrzałam blondynkę z którą rozmawiałyśmy.
- Perrie naprawdę mi przykro... nie miałam pojęcia...- zaczęła się jąkać.
- Ej, spokojnie. Nic się nie stało. Nie wiedziałaś.-poklepałam ją pocieszająco po ramieniu. Wyglądała na zmieszaną i zażenowaną.
Wychodząc z pomieszczenia w pośpiechu założyłam ciemne okulary i pożegnałam resztę ekipy. Opuszczając budynek ruszyłam ku czarnemu samochodowi próbując przebić się przez paparazzi i fanów. Siedząc bezpiecznie w pojeździe spotkałam się z spojrzeniem moich przyjaciółek. Po chwili to stało się dziwne bo ukradkiem na siebie zerkały.
- Dobra, okej. O co chodzi?- zapytałam.
- Jak to o co chodzi?- Leigh patrzyła na mnie zszokowana.
- Perrie twoja twarz, gdy ta blondyna zapytała się ciebie o TO w ogóle nie zmieniła wyrazu. Jakim cudem? Jeszcze wczoraj wybuchłabyś płaczem.- Jade wyglądała na sfrustrowaną.
- Po prostu toczyłam wewnątrz siebie walkę o to, by nie zacząć płakać lub nie wydłubać jej oczu.- odpowiedziałam uśmiechając się.
- Moja dzielna dziewczynka!- krzyknęła Jesy i mnie uściskała. Nasz uścisk jednak przerwał mój telefon. Wyciągnęłam go z mojej torebki i spojrzałam na wyświetlacz. Zamarłam na chwilę i odebrałam.
-Zayn?- na jego imię Jade zakrztusiła się wodą, którą piła, a reszta dziewczyn spojrzały na mnie zaniepokojone.
- Tak Perrie, to ja. Jutro około 12 wpadnę po resztę moich rzeczy.- poczułam jak serce skacze mi do gardła, a słone łzy napływają do oczu.
-Okej to w takim razie do zobaczenia.- głos mi drżał niemiłosiernie
- To do zobaczenia. Ko...- nagle zamilkł i się rozłączył. Czy on chciał powiedzieć kocham cię? Wątpię. Perrie ogarnij się psychicznie. Jutro dopiero czeka mnie wyzwanie.
- Czego chciał?- dopytywała Jesy. Przełknęłam głośno ślinę.
- Jutro czeka mnie z nim konfrontacja.




I co?? Od razu przepraszam za długą nieobecność, ale sprawy w moim życiu się trochę pokomplikowały i nie miałam czasu. Postaram dodać się coś w ten weekend bo w następnym jadę do Londynu!! Jaram się!!😁😁😁

S/He's Mine Z.M.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz