Rozdział 7

260 18 3
                                    

- Harry, to był naprawdę miły wieczór... W sumie chyba bardziej noc, ale nie o tym mowa - powiedziałam stojąc przed swoim domem. Spojrzałam w jego oczy i uśmiechnęłam się, co odwzajemnił. Miał piękny uśmiech. Zresztą nie tylko uśmiech.- Naprawdę ci dziękuję. Teraz czuję się o niebo lepiej niż cały zeszły tydzień.
- To była tylko przyjemność. I tak siedzę sam cały czas... Tak, to była bardzo miła odmiana. - Cały czas szeroko się uśmiechał. Ma przeurocze dołeczki. O mój Boże... Gdyby Zayn tylko wiedział o czym myślę.... Nie. Stop. Jego to już nie interesuje. Jego już nie interesuje nic co ma jakikolwiek związek ze mną. O nie. Już o tym nie mogę myśleć bo się rozkleję.
Nagle poczułam delikatnie stukanie w ramię. Szybko odgoniłam natrętne myśli z głowy i spojrzałam na Harry'ego.
- HALO ! Ziemia do Pezz! Zaciełaś się.
- Przepraszam. Zamyśliłam się.
- A co zaprząta twoje myśli? - zapytał zaciekawiony.
- Twój uśmiech.- Palnęłam bez namysłu. O mój Boże. Co jest dzisiaj ze mną nie tak? Założę się, że moja twarz w tym momencie wygląda jak burak.
Harry tylko się zaśmiał.
- Ty też masz bardzo ładny uśmiech.- Odpowiedział po chwili.
- Wcale nie powiedziałam, że masz ładny uśmiech. Powiedziałam, że myślę o nim, a nie, że mi się podoba. To znaczna różnica.
- No dobra niech ci będzie. Ale i tak wiem swoje. Tysiące dziewczyn chciałoby go zobaczyć.
- Dobra tu masz rację. - Zachichotałam.- Myślę, że już na mnie czas. Jeszcze raz dziękuję.- Już miałam zamiar odejść, ale poczułam, że Styles chwyta mój nadgarstek. Spojrzałam na niego z zaciekawieniem.
- No wiesz... bo myślałem, że może wymienilibyśmy się numerami? W razie gdybyś chciała na przykład znowu pójść do studia lub wygadać się lub coś. Wiem, że nie jesteś gotowa na randkowanie i w ogóle...
- Harry, stop. Spokojnie. Z chęcią dam ci mój numer.- Spojrzał na mnie z ulgą. Po chwili już miałam w telefonie zapisany jego numer, a on mój.
- To na razie Pezz.- powiedział i mnie lekko objął na pożegnanie. Odwzajemniłam uścisk.
- Na razie Hazz.- zachichotał i odszedł w stronę samochodu.

***

Mój spokojny sen przerwał dzwonek telefonu. Nie. Nie chce mi się wstawać. Proszę. Jednak mój telefon nie dawał za wygraną. Szybko podniosłam się z cudu zwanego również łóżkiem. Spojrzałam na wyświetlacz i zobaczyłam numer Jesy. Przejechałam palcem po ekranie i odebrałam połączenie.
- Perrie Louise Edwards! Miałaś zadzwonić rano! Czy masz chociażby najmniejsze pojęcie jak bardzo się martwiłam?! Już myślałam, że Styles cię porwał i zgwałcił. - O mój Boże. Moja głowa. Na co się tak drzeć?
- Jestem w domu i jestem cała i zdrowa. I nie krzycz tak, głowa mi pęka. Tak w ogóle która jest godzina?- wyszłam z pokoju i zeszłam na dół do kuchni.
- Jest już grubo po 16. - odpowiedziała dalej na mnie zła sądząc po głosie.
- Za jakąś godzinę do ciebie wpadnę bo mam wam coś do pokazania. Tylko musisz dać znać Jade i Leigh-Anne.-powiedziałam i w międzyczasie zaczęłam robić kawę.
- No dobra, ale tak się będziesz tłumaczyć z tego całego spotkania ze Styles'em. To do zobaczenia za godzinę.- zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć rozłączyła się. Super. Muszę się jakoś ogarnąć. Dopiłam resztę kawy i zajrzałam do apteczki, która znajdowała się na górnej półce. Gdzie jest ta cholerna aspiryna?!

***

- Więc co takiego chciałaś nam pokazać? - od razu zapytała Jade gdy przekroczyłam próg domu Jesy. Pokręciłam z rozbawieniem głową i po ściągnięciu butów, powoli wkroczyłam do pokoju w którym się znajdowały dziewczyny. A mianowicie siedziały w kuchni, siedząc przy stole i jedząc pizzę.
- No Perrie dawaj! Nie po to tłukłam się przez pół Londynu, żeby siedzieć tu i jeść jakąś durną pizzę.- powiedziała Leigh. Ktoś tu ma zły humor.
- Odszczekaj to! Pizza nie jest durna!- nachmurzyła się Jade I chwyciła kolejny kawałek. Parsknęłam śmiechem i w końcu postanowiłam im powiedzieć o co chodzi.
- Więc... mam już mniej więcej jedną piosenkę na nasz nowy album.
- Nowy album? Dopiero co wydałyśmy Get Weird.- zdziwiła się Jade.
- Wiem, ale wczoraj razem z Harry'm pojechałam do studia i wtedy napisałam coś nowego.- Mówiąc to wyciągnęłam żwirek papieru z kieszeni moich jeansów i rozwinęłam go-  Harry uważa, że jest to trochę mocny kawałek pod względem słów. Nie wiem... może wam go po prostu zaśpiewam?
    Po usłyszeniu piosenki dziewczyny były trochę pod wrażeniem, ale spodobała im się. Jednak Jesy nie dała za wygraną i musiała poruszyć pewien temat.
- A co z Harry'm?- po tym pytaniu trzy pary oczu zwróciły się na mnie.
- Po prostu spotkałam go przy barze i zaczęliśmy rozmawiać. Potem...- Nie skończyłam ponieważ przerwał mi dźwięk wiadomości. Szybko wyciągnęłam telefon i po odblokowaniu go zobaczyłam SMS'a od Harry'ego.

Od Harry:) : Jak się czujesz po wczorajszej imprezie? Mam nadzieję, że dobrze xxx H.

-Co się tak szczerzysz do telefonu? Od kogo dostałaś wiadomość?- Nawet nie zauważyłam kiedy na moją twarz wpłynął uśmiech. To miło z jego strony.- O mój Boże! To on, prawda?! - Tak to była Jade.
- Tak, to był Harry. To nic takiego, po prostu zapytał jak się czuję.
- Dobra mniejsza z tym. Nie wiem czy pamiętacie, ale już za tydzień obchodzimy 4-lecie. Mamy pracowity tydzień moje panie.- Jesy uratowała mnie od zbędnych pytań. Popatrzyłam na nią z wdzięcznością w oczach. Wracając do 4-tej rocznicy Little Mix, nie mogę w to uwierzyć, że to już cztery lata. Niesamowite jest mieć świadomość, że obok ciebie masz trzy tak samo świrnięte jak ty wariatki, które mimo wszystko podtrzymają cię na duchu i pomogą. I nasi fani. Na dobre i na złe. Zawsze z nami






Nawet nie będę się tłumaczyć. Łapcie rozdział i mam nadzieję, że nie ma w nim aż tak dużo błędów. Na razie są to takie przejściowe rozdziały. Myślę, że w następnym będzie się sporo działo. Xxxx

S/He's Mine Z.M.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz