Rozdział I

6.4K 257 21
                                    

Wiecie jakie to uczucie, kiedy po 16 latach dowiadujesz się że twoi "rodzice" okłamywali cię przez całe życie? Niektórzy wiedzą ale inni nie. Po tylu latach nasza bohaterka dowiedziała się że została adoptowana. Ciekawie to brzmi, prawda? Szkoda jej było siły i energii aby rzucić na swoich "rodziców" jakaś paskudną klątwę.
-Nawet nie powiedzieli mi kim są moi biologiczni rodzice. Wiem tylko tyle że nikt nie miał prawa nazwać mnie szlamą.- mruczała pod nosem dziewczyna pakując się do swojego kufra. Za tydzień wraca do szkoły a dziś wypadają jej 16-ste urodziny. Uroczo. Dziś ma poznać swoich rodziców. Tego roczne urodziny są bardzo specyficzne. Dziewczyna dowiedziała się że jest adoptowana, że pochodzi z pełni magicznej rodziny, normalnie rewelacja. Szkoda tylko że na jej przyjaciela poluje Lord Voldemort i chce go zabić. Trzeba przyznać że życie jest do bani.
Z takimi i jeszcze innymi myślami pakowała się już szesnastoletnia Hermiona jeszcze Granger. To że była zła to mało powiedziane, ona była wściekła. Jednego dnia jej życie wywróciło się do góry nogami i nawet nie zapowiadało się że ma powrócić do normalności.
Po zapakowaniu wszystkiego, zabrała kufer do salonu gdzie przebywali jej prawni opiekunowie. Jej "matka" miała łzy w oczach a "ojciec" nawet na nią nie spojrzał. Trzeba przyznać, atmosfera była napięta i nawet nie próbowali jej rozluźnić. Siedzieli w ciszy jakieś pół godziny kiedy rozległ się dzwonek do drzwi. Pani Granger wstała i poszła wpuścić ich gościa. Kiedy wróciła do salonu po jej policzkach płynęły łzy. Za nią do środka wszedł mężczyzna którego dziewczyna nie miała ochoty nigdy oglądać.
-Hermionko, ten tutaj człowiek 16 lat temu przyniósł cię do nas i poprosił abyśmy się Tobą zaopiekowali do twoich szesnastych urodzin.- powiedziała przez łzy jej "matka". Hermiona spojrzała na mężczyznę ze złością. Jego blond włosy były zwiazane wstążka i oczywiście towarzyszyła mu jego czarna laska w której miał ukrytą rożdzke.
-Na nas chyba pora panie Malfoy- stwierdziła dziewczyna podchodząc do niego z pokerową miną. Lucjusz Malfoy skinął głową i podał jej ramię które ujęła i oboje teleportowali się. Wylądowali przez ogromnym domem. Idać przez podjazd dziewczyna przygladała się rośliną rosnącym w ogrodzie. Trzeba było przyznać że właściciele mieli naprawdę dobry gust jeśli chodzi o wystrój. Po chwili dotarli do drzwi i jak na arystokrate przystało, Malfoy Senior przepuścił ją w drzwiach pozwalając jej podziwiać wnętrze. Ściany były pomalowane na beżowy kolor a meble były w odcieniu ciemnego brązu. Na suficie wisiał przepiękny kryształowy żyrandol a podłoga oraz schody były wykonane z marmuru.
-Panienko, skrzat zaprowadzi cię do pokoju a jeśli będziesz gotowa zabiorę cię do rodziców.- Kiedy kiwneła głową wezwał ku zdziwieniu dziewczyny Zgredka który ucieszył się na widok znajomej osoby i z radością zaprowadził ją do pokoju. Znajdował się on na pierwszym piętrze. Hermiona podziękowała z uśmiechem Zgredkowi i weszła do środka. Ściany były w kolorach Slytherinu ale nie zbyt się tym przejęła. Bardziej interesowało ją wnętrze. Pod ścianą stało ogromne łóżko na którym zmieściłyby się aż trzy osoby. Na przeciwko niego znajdował się duży kominek a obok niego regał z książkami. Zobaczyła dwie pary drzwi. Otworzyła jedne z nich i zobaczyła ogromną łazienkę. Z wrodzoną ciekawością podeszła do drugich drzwi i znalazła się w wielkiej garderobie, gdzie wszystkie półki były zapełnione. Zdziwiło ją to trochę ale nic nie powiedziała na ten temat. Podeszła do okna i wyjrzała na ogród. Był przepiękny. Przy ogrodzeniu dostrzegła rozstawionych w równych odstępach śmierciożerców. Wnioski same przyszły jej do głowy ale postanowiła nic nie stwierdzać póki nie pozna prawdy. Stała i przygladała się ogrodowi, kiedy rozległo się pukanie do drzwi. Z ciekawością podeszła i otworzyła je. Z automatu przekleństwa ciągnęły jej się na jezyk kiedy zobaczyła kto przyszedł....

Hermiona Riddle-inna historiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz