Rozdział III

4.5K 250 12
                                    

Do pokoju wpadł zdyszany chłopak. Na oko był on w wieku Hermiony. Miał brązowe włosy i błękitne oczy. Spojrzał na Riddle'ów z widocznym oburzeniem.
-No wiecie co? Jak mogliście mi nic nie powiedzieć??- Zapytał z wyrzutem. Voldemort spojrzał na niego z rozbawieniem a Julia z jawnym oburzeniem.
-Lucas, ile razy mam ci powtarzać aby nie wpadać do gabinetu ojca bez pukania??- Chłopak tylko uśmiechnął się uroczo robiąc mine niewiniątka. Hermiona spojrzała na najpierw na chłopaka a później na rodziców. Wychodzi na to że ma brata. Słodko.
-A wy czemu mi nic nie powiedzieliście że mam brata?- tym razem Tom nie zdołał ukryć swojego rozbawienia tylko roześmiał się w głos. Przewidywał że jego dzieci będą siać małe spustoszenie gdzie się pojawią.
-Wybacz córeczko ale nie zdążyliśmy ci jeszcze tego powiedzieć, bo twój młodszy brat nam przeszkodził.- odezwał się w końcu pan domu kiedy opanował śmiech. Rodzeństwo spojrzało na siebie a następnie na rodziców.
-On nie uczy się w Hogwarcie. Znam tam każdego ale jego jeszcze tam nie widziałam.- Odezwała się pewnie dziewczyna patrząc wzywająco ojcu w oczy. Jej brat spojrzał na nią z zainteresowaniem kiedy wypowiedziała nazwe szkoły.
-Opowiesz mi o szkole? Od zawsze marzyłem aby tam się uczyć.- Zapytał z prośbą w głosie chłopak. Ona tylko posłała mu uroczy uśmiech.
-Oczywiście. Opowiem ci o tym jak z Harrym przeżywaliśmy nowe przygody. Jak z Malfoya wyciagaliśmy potrzebne nam wiadomości odnośnie dziedzica Slytherina. W sumie mam ci do opowiedzenia całe 5 lat nauki w tej szkole.- Powiedziała z uśmiechem obejmując go ramieniem i nie zwracając uwagi na zaskoczone miny rodziców.-Ach, ten pojedynek ze śmierciożercami dwa miesiące temu. To były piękne czasy.
-Jakim cudem ty tam byłaś?! Miało cie tam nie być!- krzyknął oburzony Tom patrząc na nią z przerażeniem w oczach. Ta akcja miała na celu zdobycie odpowiednich informacji dotyczących przeszłości które były niezbędne aby pokonać Dumbledora.
-Oj nie denerwuj się tak. Lucjusz nawet nam nic nie zrobił. Ale temperament Bellatriks trzeba troszkę ochłodzić. Nie powinna tak się odnosić do Harrego.- Mrukneła z uroczym uśmiechem dziewczyna. Państwo Riddle byli przerażeni ale ich syn był bardzo zainteresowany tym co mówiła dziecznyna.
-Dobrze. Lucas od września pójdziesz do Hogwartu ale na Merlina proszę cię nie parkuj się w kłopoty bo nie wiadomo czy damy radę cię z nich wyciągnąć.-Powiedział zrezygnowanym głosem Tom siadając na na fotelu. Kiedy chłopak usłyszał zdanie które wypowiedział jego ojciec zaczął skakać z radości. W końcu spełnia się jego marzenie.
-Skoro tak to jutro z rana biore Lucasa i idziemy na Pokątną. Trzeba zrobić odpowiednie zakupy i przygotować się na ten rok bo będziemy mieć dużo pracy.- Powiedziała dziewczyna z szerokim uśmiechem. Ale widząc mine ojca i matki od razu dodała.- Spokojnie. Malfoy z Zabinim niech pójdą z nami w postaci takiej ochrony.
-Ona jest tak samo uparta jak ty, Julio.- Stwierdził po chwili cicho Riddle patrząc na swoje dzieci z lekkim uśmiechem.- Zgoda.
-No to świetnie. Ojcze jutro będzie niezapomniany dzień. I nawet nie pytaj dlaczego tak mówię. Ja to po prostu wiem. A teraz wybacz ale ja wraz z moim bratem musimy przygotować się do balu który ma się odbyć za 3 godziny.- Stwierdziła radośnie dziewczyna. Nie patrząc na zaskoczone miny rodziców złapała brata za rękę i wyciągnęła go z gabinetu.
-Jesteś tytaj od niedawna a ojciec ma już ciebie dosyć.- Zaśmiał się Lucas idąc obok niej i patrząc na nią z podziwem.
-Spokojnie. Dopiero jutro bedzie miał mnie dość. Zobaczysz. Mogę mówić do Ciebie Lu? Bo twoje imię jakoś dziwnie mi się wymawia.- Kiedy skinął głową uśmiechnęła się i w podskokach wbiegła na górę i stanęła koło swojego pokoju. Posłała bratu jescze jeden uśmiech i wkroczyła do swojego pokoju. Pierwszym co zrobiła to wygrzebanie z tej ogromniej garderoby jakaś odpowiednią suknie na ten bal. Jej wzrok przyciągneła czerwona suknia do ziemi. Góra była wykonana z miekkiego materialu na który naszyto koronke. Plecy miała wyciete w trójkąt sięgający jej połowy pleców. Dół natomiast składał się z kilku warst materiału. Z uśmiechem znalazła jeszcze buty na obcasie.
Po paru minutach szukania jeszcze odpowiednich dodatków udała się do łazienki aby się odświeżyć. Pół godziny później była na nowo w pokoju i zakładała już przygotowane ubranie. Kiedy zostały zostały jej do upięcia jeszcze tylko włosy ktoś zapukał do drzwi.
-Prosze!!- Krzyknęła rozczesując włosy. Do pokoju weszła cimnowłosa dziewczyna.
-Hej, nie przeszkadzam?- Zapytała cicho patrząc na panne Riddle z małym lękiem w oczach.
-Jasne że nie. Co cie do mnie sprowadza?- Zapytała z uśmiechem brunetka. Ciekawiło ją zachowanie ślizganki. Nie miała do nien urazu za dawne czasy. Wiedziała że była zmuszana to takiego zachowania.
-Chciałabym cię przeprosić za moje zachowanie.- Powiedziała już pewniej patrząc jej w oczy. Hermiona uśmiechnęła się tylko i machneła ręką.
-To już przeszłość. Przed nami tylko przyszłość i nie należy chować urazy za dawne czasy skoro nadchodzą nowe.- Wszystko mówiła z uśmiechem co zaskoczyło ślizgonke. - Pansy nie byłam nigdy na Ciebie zła. Wiem że kazano tak ci się zachowywać. Tego wymagano od Ciebie. Nie pytaj skąd to wiem. W końcu jestem Panna-Wiem-To-Wszystko, prawda?
-Prawda.- Dziewczyny zaśmiały się i zaczęły rozmawiać. Gryfonka dowiedziała się że co roku Pansy, Malfoy i Blaise spędzają tutaj całe wakacje ze względu na jej brata który czuł się tutaj samotnie. Okazało się że ta niby wredna i pusta dziewczyna potrafiła opanować każdą sytuacje w której jej przyjaciele pakowali się w kłopoty. Dlatego zawsze z nimi chodzi. Panna Parkinson zawsze miała dużo więcej rozumu od swoich przyjaciół.
Kiedy do balu zostało jeszcze 10 minut obie wyszły z pokoju i skierowały się do sali balowej gdzie miała zostać przedstawiona Hermiona.

Hermiona Riddle-inna historiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz