Rozdział 12

683 46 21
                                    

-Pani, Yahia Bey chce się z tobą widzieć. - usłyszałam głos Sinan, podczas gdy czytałam książkę, którą kiedyś pożyczyłam od Mustafy.

-Naprawdę? Ciekawe o co chodzi. No dobrze już idę.

Zdziwiła mnie chęć nagłego spotkania Yahi. Mam wrażenie, że chodzi o coś poważnego. Od dwóch dni wszyscy żyjemy w stresie, przez list, który otrzymał Mustafa. Oczywiście matka i Mihrunnisa o niczym nie wiedzą. Mustafa nie chciał je martwić. Matka wiedząc o wszystkim, na pewno nie pozwoliłaby Mustafie wyjechać. Natomiast Mihrunnisa nosi pod swoim sercem dziecko i nie powinna się zamartwiać. Mustafa powiedział im tylko tyle, że musi wyjechać do stolicy, ale sam nie wie dlaczego, co oczywiście jest kłamstwem.

Kilka chwil później znalazłam się w komnacie Yahi. Przyjaciel mojego brata stał tyłem, wpatrując się w widok za oknem.

-Yahia, chciałeś mnie widzieć.

Mężczyzna o czarnych włosach i lekkim zaroście odwrócił się, a jego mina była bardzo poważna. Lekko uchylił głowę, nadal wpatrując się we mnie.

-Pani, dobrze, że jesteś.

-Coś się stało?

-Napewno wiesz, że za kilka dni Książę wyjeżdża do stolicy. Nie ma wątpliwości, że Sułtan jest zły i będzie chciał ukarać Księcia. Pytanie brzmi tylko jak. Nikt tego nie wie. Musimy być gotowi na wszystko. Pomyślałem, że powinnaś jechać z nami do Konstantynopola.

Propozycja Yahi bardzo mnie zaskoczyła. Nie miałam pojęcia, czemu wpadł na ten pomysł.

-O czym ty mówisz? Czemu miałabym jechać do Konstantynopola?

-Jeśli pojedziesz z nami, będziesz mogła wstawić się u Sułtana za Księciem.

-Yahia czy ty wiesz co mówisz? Dla Sułtana się nie liczę. Moje zdanie dla niego jest niczym.

Nie rozumiałam zamiarów Yahi. Sułtan nigdy się ze mną nie liczył. Zawsze byłam w cieniu mojej starszej siostry Mihrimah. Ojciec nie zwracał na mnie uwagi. Nie traktował mnie jak córkę, lecz jak obcą osobę. Gdy byłam młodsza zawsze zastanawiałam się co złego zrobiłam. Czemu nie zasługiwałam na uwagę i czas Sułtana. Nigdy tego nie rozumiałam. Ale nie użalałam się nad sobą. Dziękowałam Bogu za to co mam, czyli ukochaną matkę i wspaniałego brata.

-Pani, jak wiesz w stolicy mamy samych wrogów. Sułtanka Hurrem i wielki wezyr Rustem Pasza zrobią wszystko, by przekonać Sułtana o winie Księcia. Twoja obecność nam się przyda. Otwarcie staniesz po stronie brata. Na pewno nie będzie to bez znaczenia dla Sułtana. Nie zapominaj, że jesteś córką samego Padyszacha.

Nie wiedziałam co odpowiedzieć Yahi. Jego pomysł kompletnie mnie zaskoczył. Sama myśl o wizycie w Konstantynopolu sprawiała, że miałam ciarki na ciele. Moje dzieciństwo spędzone w pałacu Topkapi było dla mnie prawdziwą udręką. Wspominam to jako czas pełen intryg, niesprawiedliwości, smutku i śmierci. Do dziś pamiętam, ile łez moja matka wylała przez Sułtana i Sułtankę Hurrem. Ale jeszcze gorsze wydawało mi się to, że mogłam pozostać bezczynna, podczas gdy mój brat musiał spotkać się z gniewem Sułtana. Nie byłam pewna czy pomogę, ale zawsze warto spróbować. Jeśli chodzi o mojego brata jestem gotowa na wszystko.

-No dobrze. Zgadzam się. Spróbuję namówić brata by pozwolił mi ze sobą jechać.

Moje słowa przyniosły ulgę Yahi. Widziałam, że bardzo przejmuje się tym, co może się stać. Wcale się mu nie dziwiłam, również bardzo martwiłam się o brata.

Następnie z Yahią udaliśmy się do komnaty Mustafy. Gdy strażnicy wpuścili nas, zauważyliśmy Księcia rozmawiającego z Jastrzębiem. Najprawdopodobniej planowali wyjazd do stolicy. Oboje widząc nas przerwali swoją rozmowę i odwrócili się w naszą stronę.

Sułtanka RaziyeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz