Rozdział 15

580 40 15
                                    

Raziye

Komnata, w której przebywałam była niewielka, lecz każdy jej kąt był dokładnie urządzony. Naprzeciwko drewnianych drzwi stało łoże okryte karmelową narzutą. Przy oknie znajdowało się puste biurko. Po prawej stronie miejsce zajmowała długa ottomana. Ale to co mnie urzekło to zdobienia na ścianie. Przyglądałam się w zdumieniu różnobarwnym wzorom. To na co inni mogli nawet nie spojrzeć, ja zwracałam na to dużą uwagę.

Planowałam odpocząć, ale nie mogłam usiedzieć w miejscu. Wyszłam na maleńki taras, który nie mógł równać się wielkością z moim tarasem w Amasyi. Przyglądałam się odległym widokom miasta, tętniącego życiem. Pogoda była tak piękna, że aż trudno było uwierzyć, że to jesień, po której przyjdzie zima. Na bezchmurnym niebie mieniło się słońce, które ogrzewało Edirne. A w powietrzu unosił się zapach wrzosów.
-Piękna pogoda. - odrzekłam sama do siebie, zamykając oczy i ciesząc się rażącym słońcem.

-Prawda? Szkoda go zmarnować. - słysząc znajomy głos, uśmięchnełam się w duchu.

Spoglądnęłam w tył i spostrzegłam Yusufa, który patrzył w bliżej nieokreślony kierunek.

-Yusuf? Ty tutaj? - zapytałam ze zdziwieniem, lecz tak naprawdę ani trochę nie byłam zaskoczona.

-Pomyślałem, że może pójdziemy na spacer. Pokażę ci okolicę Edirne.

-Czemu nie. Dobry pomysł. - powiedziałam, unosząc kąciki ust do góry.

Ruszyliśmy w stronę wyjścia. Nim się obejrzeliśmy znaleźliśmy się za bramą posiadłości. Szliśmy w stronę targu przed, którym znajdowała się niewielka wioska. Szliśmy w niezręcznej ciszy bo oboje nie wiedzieliśmy co powiedzieć. Lecz sama jego obecność była dla mnie ukojeniem. Cały czas myślałam co dokładnie mogłabym mu powiedzieć. Wiedziałam, że to dobry moment, który może się już nie powtórzyć. Gdy dotarliśmy na targ i przechadzaliśmy się między straganami przekupków, Yusuf przemówił:

-Szczerze mówiąc nigdy nie spodziewałbym się, że tu przyjedziesz. - gdy nie usłyszał mojej odpowiedzi kontynuował. - Myślałem, że po tym co mi powiedziałaś w Amasyi już nigdy się nie zobaczymy. Sądziłem, że tak będzie lepiej.

-Widocznie los chciał inaczej.

Yusuf nagle zatrzymał się, stanął twarzą w twarz ze mną, wpatrując mi się głęboko w oczy.

-Nie wiem czego chcę los. Wiem tylko, źe ja chcę ciebie.

Słowa Yusufa bardzo mnie poruszyły. Poczułam motylki w brzuchu. Moje serce zabiło szybciej. Cieszyłam się, że Yusuf mi to wyznał. Znaczyło to, że nadal mu nie jestem obojętna.

-Przepraszam. Nie powinienem ci tego mówić. Wybacz. - odrzekł zakłopotany. I nawet nie spoglądając na mnie ruszył dalej.

-Yusufie, poczekaj! To ja nie powinnam ci tego mówić. - odrzekłam doganiając mężczyznę.

Yusuf znów zatrzymał się.

-Co masz na myśli Raziye?

Byliśmy już na obrzeżach targu, gdzie nikt nas nie mógł dostrzec. Odetchnęłam głęboko i pomyślałam ,,teraz albo nigdy". Wiedziałam, że to ten moment, kiedy moje uczucia nie będą już tajemnicą, którą tylko ja znam.

-Kłamstwo nigdy nie popłaca. Przekonałam się o tym. Nie powinnam kłamać, mówiąc że cię nie kocham.

Yusuf był tak zaskoczony moimi słowami, że aż otworzył usta z wrażenia. Zaniemówił. Dopiero po chwili otrząsnął się i odpowiedział:

-Raziye...nie spodziewałem się. Ale nie rozumiem. Czemu kłamałaś?

-Myślałam, że tak będzie lepiej. Sądziłam, że narażę cię na niebezpieczeństwo przez nasze uczucie. Nie chciałam byś cierpiał przeze mnie. Sam wiesz, że nasza miłość jest zakazana. Ale...nie umiem żyć bez ciebie. Nawet nie wiesz jak bardzo cierpię, gdy nie ma cię przy mnie. I nie wiem, czy ty czujesz to samo, ale... - nie dokończyłam.

Sułtanka RaziyeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz