Rozdział 18

689 41 27
                                    

Następnego dnia

Był czwartkowy poranek. Jadłam śniadanie w towarzystwie Sułtanki Sah i jej córki Esmahan. Mustafa nie mógł do nas dołączyć bo już z samego rana wezwał go do siebie Sułtan. Relacje między nimi były napięte. Mój ojciec wciąż nie wydał decyzji w sprawie Mustafy. Książę niecierpliwie na nią czekał. Im dłużej tym bardziej był zdenerwowany. Starałam się go uspokoić, ale sama nie byłam spokojna. Bałam się, że moja rozmowa z Sułtanem nic nie dała, a co gorsza bardziej zaszkodziła mojemu bratu.

-Raziye czy ty w ogóle mnie słuchasz? - spytała Sułtanka Sah.

-Tak, tak. Wybaczcie, zamyśliłam się. - odpowiedziałam, wyrywając się z rozmyślań.

-Pytałam czy może masz ochotę odwiedzić mnie dziś w moim pałacu? Chętnie pokażę ci jak mieszkam wraz z moim mężem i córką.

-Może kiedy indziej. Nie chcę opuszczać brata, póki Sułtan nie podejmie decyzji.

-Rozumiem, jednak nie martw się tak o niego. Jestem pewna, że mój brat nie zrobi mu krzywdy.

-Obyś miała rację, Pani.

Nagle usłyszałyśmy pukanie. Do komnaty weszła Sinan, która wraz ze mną przybyła do stolicy. Ukłoniła się i porozumiewawczo spojrzała na mnie. Wiedząc o co chodzi, w pośpiechu opuściłam komnatę, zostawiając moją ciotkę i kuzynkę same.

-Pani, książę już opuścił komnatę Sułtana. - powiedziała Sinan, gdy wyszłyśmy na korytarz.

Nie zastanawiając się długo ruszyłam do komnaty mojego brata. Wiedziałam, że prawdopodobnie Sułtan zdecydował już o jego losie. W oka mgnieniu przeszłam haremowe korytarze, nie zwracając uwagi na kłaniające mi się niewolnice i służącę. Od razu weszłam do komnaty brata, nie czekając na pozwolenie wartownika. Wchodząc do środka dostrzegłam Mustafe, rozmawiającego z Yahią i Jastrzębiem. Widząc mnie przerwali rozmowę. Mustafa uśmiechnął się i odrzekł:

-Dobre wieści, Raziye. Sułtan okazał wobec mnie swoją litość.

-Co to oznacza? - zapytałam

-Uniknąłem kary. Sułtan powiedział, że postąpiłem źle, jednak nie zamierza mnie karać za to, że znalazłem miłość i spokój. Jednak przestrzegł mnie, że następnym razem nie będzie taki pobłażliwy.

Rzuciłam się bratu na szyję. Tak bardzo się ucieszyłam. Martwiłam się o niego. Teraz poczułam wielką ulgę. Gdy oderwałam się z uścisku Mustafy odrzekłam:

-Tak bardzo się cieszę. Chyba nic nie opiszę mojej radości.

-Wciąż nie mogę w to uwierzyć. Jeszcze wczoraj Sułtan zapewniał mnie, że nie uniknę kary, a dziś powiedział mi to. Jestem ciekawy co skłoniło go do zmiany decyzji.

Domyśliłam się, że to prawdopodobnie za sprawą moich słów Mustafa uniknął kary. Bardzo się ucieszyłam, że zdołałam pomóc bratu. Tak wiele mu zawdzięczam, teraz choć trochę mogłam mu się odpłacić. Naprawdę zdziwiły mnie słowa mojego ojca. Niespodziewałam się, że tak łatwo daruje Mustafie. To nie było do niego podobne. Władca trzech kontynentów rzadko kiedy okazywał litość, którą powszechnie uważano za słabość. Jednak ja uważałam, że litość to nie słabość, lecz wręcz przeciwnie to wielki gest, na którego nie każdego stać.

xxx

Po południu Sułtan zaprosił wszystkich na wspólne spożycie wieczerzy w ogrodzie. Mimo, że miałam inne plany, a mianowicie chciałam wybrać się na przejażdżkę konną po Konstantynopolu, chętnie zgodziłam się na pomysł z wieczerzą. Lubię chwilę, gdy wszyscy jesteśmy razem. Wtedy choć na chwilę wszystkie spory gasną. Nawet jeśli uprzejmość i miłe słowa są udawane, to nic tak nie przypomina nam o sile naszej dynasti jak wspólnie i mile spędzony czas.

Sułtanka RaziyeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz