Rozdział 13

680 38 21
                                    

-Czy ty oszalałaś? - zapytała znacząco podwyższonym głosem matka.

-Nie matko, nie oszalałam. Co w tym dziwnego, że chcę jechać do Edirne? Cały czas mi powtarzasz, że jestem Sułtanką, córką Padyszacha. Jaka ze mnie Sułtanka, skoro nawet nie mogę udać się w krótką podróż? - odpowiedziałam spokojnie i stanowczo.

-Raziye! Czy ty się słyszysz? Nie możesz tak po prostu wyjechać. Podaj mi chociaż jeden dobry powód, czemu tego chcesz.

-Nie mam powodu. Po prostu cały czas tylko przebywam w pałacu. Teraz, gdy Jastrząb jedzie po Yusufa pomyślałam, że to dobry powód by wreszcie choć na chwilę go opuścić.

-To zły pomysł. Jeszcze ci się coś stanie. Mustafa powiedz coś!

Stojący obok matki, Mustafa z pokorą spojrzał na mnie i odrzekł:

-Matka ma rację. Lepiej żebyś tu została. Poza tym i tak niedługo jedziesz ze mną do Konstantynopola i...

-Słucham?! Jak to jedziesz do Konstantynopola? Nic mi o tym nie mówiliście.

Teraz matka naprawdę była zdenerwowana. Widziałam jak jej oczy gwałtownie rozszerzyły się, a usta zacisnęły się w wąską linie. Obserwowałam matkę, która czekała na wyjaśnienia i zastanawiałam się jak jej to wytłumaczyć. Mustafa nie czekał aż pierwsza zabiorę głos tylko sam zaczął mówić:

-Matko nie denerwuj się! Chciałem ci o tym powiedzieć. Nie bój się, Raziye będzie pod moją opieką.

Rodzicielka westchnęła, a na jej twarzy zauważyłam zawiedzenie. Już spokojniej odrzekła:

-Przecież wiecie, że nie o to chodzi. Jeśli Raziye chce jechać z tobą do stolicy, nic nie stoi na przeszkodzie. Jednak boli mnie to, że o wszystkim dowiaduję się ostatnia. Jestem waszą matką, przecież wiecie, że mi możecie zaufać. Czym sobie, więc zasłużyłam na takie traktowanie?

Słowa matki bardzo mnie poruszyły. Bardzo ją kochałam. Mimo tego, że często się ze sobą nie zgadzałyśmy, zawsze mnie wspierała. Była przy mnie przez całe moje życie. Maska stanowczej i pewnej siebie dziewczyny zniknęła. Została tylko wrażliwa dziewczynka, która ponad wszystko kochała swoją mame.

Podbiegłam do rodzicielki i wtuliłam się w nią. Poczułam ciepło i troskę płynącą z jej uścisku.

-Nie mów tak, proszę. Jesteś wspaniałą mamą. I nigdy w to nie zwątpiłam. - odrzekłam cicho, prawie szepcząc. Nie byłam pewna czy matka to usłyszała, ale to że przytuliła się do mnie jeszcze mocniej, mogło być znakiem, że moje słowa do niej dotarły.

Gdy oderwałam się od matki, Mustafa biorąc ze mnie przykład, przytulił naszą rodzicielkę.

-To nie twoja wina. Mogłem powiedzieć ci wszystko na samym początku. - odrzekł, gdy wszyscy zdążyliśmy ochłonąć.

-O czym mówisz, synku? - spytała łagodnie matka, głaszcząc Mustafę po policzku.

I wtedy mój brat opowiedział wszystko matce, o liście, który otrzymał i o tym, dlaczego chciałam mu towarzyszyć w wizycie, w stolicy. Matka z uwagą słuchała Mustafę, ani na chwilę mu nie przerywając. Słowa syna bardzo ją zmartwiły. Już nie myślała o naszej wcześniejszej rozmowie. Skupiła się tylko na tym, że jej dziecko jest w niebezpieczeństwie.

-Przepraszam, że dopiero teraz ci o tym mówię, ale nie chciałem cię martwić. - dodał na koniec.

Matka zamyśliła się na chwilę i odrzekła:

-Jesteś pewny, że chcesz jechać do stolicy? Może lepiej nie ryzykować.

-Już nic i nikt nie zmieni mojej decyzji. Lekceważenie rozkazu jeszcze bardziej mogłoby zdenerwować władcę. Poza tym jestem pewien, że ojciec nie zrobi mi krzywdy.

Sułtanka RaziyeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz