Rozdział 21

583 37 31
                                    

-Mustafo, proszę pomóż mi. Chcę powrócić do Amasyi. - odrzekłam błagalnie.

-Gdybym tylko mógł. Przecież wiesz, że nic nie zdołam zrobić. Sułtan podjął już decyzję. Ty lub Mihrimah wyjdziecie za Henryka. Henryk zaraz po tym, gdy was obie lepiej pozna podejmie decyzję, którą z was chce poślubić. Padyszach na pewno się nie zgodzi byś wyjechała teraz ze stolicy. - odrzekł spokojnie mój brat, głaskając mnie po głowie.

-Mam nadzieję, że to nie ja zostanę żoną księcia.

-Henryk to dobry człowiek. Jest młody, przystojny w dodatku cieszy się tytułem następcy trony we Francji. Każda kobieta marzy o takim mężu.

-Ale nie ja! Co mi po jego dobroci i tytułach, gdy go nie kocham. Nie tak wyobrażałam sobie moją przyszłość.

-Wiem, siostro. Doskonale cię rozumiem. Twoje serce należy do innego.

-Słucham? Kogo masz na myśli, Mustafo? - zapytałam zdezorientowana słowami brata.

-Oj Raziye, mnie nie oszukasz. Gdybyś nikogo nie kochała, nie opierałabyś się na myśl o ślubie z Henrykiem.

-Wciąż nie rozumiem. Moje serce nie należy do nikogo. - stanowczo zaprzeczałam, starając się brzmieć wiarygodnie. Bałam się, że Mustafa może domyśleć się prawdy o mnie i Yusufie.

-Przecież wiesz, że mi możesz zaufać. Czy kiedykolwiek cię zawiodłem? Możesz być pewna, że wszystko co mi powiesz zostanie między nami.

Nie potrafiłam już dłużej oszukiwać Mustafy. Tak bardzo chciałam mu powiedzieć prawdę i zrzucić ciężar z mojego serca. Jednak bałam się jego reakcji. Yusuf jest jego wiernym sługą, a równocześnie powiernikiem. Nie chciałabym żeby relacja między nimi się popsuła. Wahałam się czy powiedzieć prawdę bratu, ale w głębi serca wiedziałam, że nie mogę przed nim już dalej tego ukrywać.

-Yusuf? - zapytał nagle Mustafa, wyrywając mnie z wnikliwych przemyśleń.

-Słucham? - zapytałam osłupiona.

-Pytałem czy tym szczęśliwcem jest Yusuf. - zapytał, uśmiechając się.

-Skąd ten pomysł? - było jedynym co wydusiłam z siebie po chwili ciszy.

-Nieciężko zauważyć relacji jaka między wami panuje. Czy ty naprawdę sądziłaś, że nie zauważę tych spojrzeń rzucanych ukradkiem? A to, że nagle chciałaś wyjechać do Edirne, do Yusufa? Na pewno nie stała za tym tylko przyjaźń.

Westchnęłam. Mustafa miał całkowitą rację. Znał mnie lepiej niż ktokolwiek inny.

-No dobrze, masz rację, ale błagam cię niech to zostanie między nami. Jeśli matka się dowie, a co gorsza Sułtan, wolę nie myśleć co może się stać.

-Oczywiście, możesz mieć pewność, że będę milczał jak grób. Ale miej świadomość, że prędzej czy później będziesz musiała wyznać wszystkim prawdę, inaczej wszystko wyjdzie na jaw, w niechciany przez ciebie sposób.

Mój brat miał rację. Nie mogłam tego wiecznie ukrywać. Ale bałam się konsekwencji, nie tylko jakie mogły spotkać mnie, ale też Yusufa.

Nagle usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Gdy Mustafa zezwolił na ich otwarcie, do komnaty wszedł Yahia.

-Wszystko gotowe, książę. Już czas wyruszać.

-W porządku. Już idę. - odpowiedział Mustafa, a Yahia słysząc słowa księcia wyszedł.

-Muszę iść. Żegnaj, siostro. Bądź ostrożna, moje modlitwy cały czas będą z tobą.

-Dziękuję. Pozdrów ode mnie wszystkich. - odrzekłam i mocno przytuliłam brata. Jego obecność zawsze dodawała mi sił i otuchy. Teraz zostanę tu sama i bezbronna.

Sułtanka RaziyeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz