Rozdział 17

9.6K 387 17
                                    

-Oo proszę spojrzeć będą państwo mieli...

-Bliźniaki-dokańcza po chwili
-Coo?- odzywa się w końcu Mike
-Jak to możliwe?-dopowiadam po chwili
-Mieli państwo w rodzinie jakieś bliźnięta?-pyta patrząc na nas uważnie
-Moja mama miała siostre bliźniaczkę-mówię patrząc w jeden punkt.
No tak miała... Ciocia Lizie zmarła dwa lata temu w wypadku samochodowym.
-Mój ojciec też miał siostre bliźniaczkę-dopowiada chłopak patrząc na mnie
-No to wszystko jasne, zazwyczaj tak jest, gdy w rodzinie są bliźniaczki, jest tak mniej więcej co dwa pokolenia. Dobrze zapraszam za miesiąc na wizytę.
-Dziękujemy, czyli teraz nie mogę ćwiczyć?-pytam z obawą
-Nie, jest pani bardzo młoda, a chyba nie chcemy by coś stało się tym maluchom
-Nie oczywiście, doktorze a seks?-pyta Mike a ja spalam buraka
-Jak narazie wszystko jest wporządku, więc nie widzę przeciwskazań, ale proszę uważać by nie podrażnić narządów rodnych partnerki-mówi uśmiechając się dziwnie
-Dziękujemy dowidzenia-mówimy i wychodzimy

Po zamknięciu drzwi gabinetu Mike przyciąga mnie do siebie i mocno całuje
-Kocham Cię i dziękuję
-Za co Mike?-pytam nie rozumiejąc
-Za to że wydasz na świat moje dzieci-mówi z szczerym uśmiechem
-Tak bardzo Cię kocham Mike'y- łkam cicho w jego koszulkę

Wracamy do domu przez park trzymając się za ręce. Wokół nas biegają i bawią się dzieci.
Patrzę w nich jak zaczarowana.
I pomyśleć, że za nie długo moje dzieci będą się tak bawić.
Tę kojącą ciszę przerywa Mike, zaskakując mnie pytaniem.
-Zamieszkasz ze mną?
-Mike czy to czasem nie za szybko?-pytam lekko spięta, no bo w końcu dzieci nie oznaczają od razu mieszkania razem
-Erick przecież wyjechał do rodziców i sam w willi mieszkać nie chce, a teraz gdy urodzisz mi moje dzieci chciałbym mieć moją rodzinke przy sobie.

-Mike musimy porozmawiać z moimi rodzicami...
-Napewno się zgodzą, kochanie przecież bedziemy mieszkać pięć willi od twoich rodziców

*Kilka minut później*

Wchodząc do domu zauważamy, że jest bardzo cicho, co jest dość dziwne.
U nas w domu zawsze jest dość głośno.
Hmm no jakby to powiedzieć, albo mama marudzi, że coś jej nie pasuje, albo z pokojów chłopaków dochodzą jęki i stęki.
Dlatego też jestem zdziwiona, że jest aż tak cicho.

Wchodząc do kuchni zauważam kartke na lodówce.

Nie odbierałaś telefonów, jestem z mamą w szpitalu, troszke źle się poczuła. Nie martw się, kochamy Cię.

-Miiiiike-drę się na całe gardło
-Boże co się stało kochanie?
-Mama jest w szpitalu!
-Siadaj do samochodu już jedziemy-mówi w pośpiechu i ruszamy na zewnątrz.

*10 minut później *

Wbiegamy do recepcji.
Ja siadam, bo przez bieg nie moge złapać tchu, a Mike pyta pielęgniarke gdzie jest moja mama.

-Laura chodź kochanie.-mówi cicho
-Co z nią Mike?-pytam wstając powoli
-Nie wiem chodź, jest w sali 401

Idziemy powoli korytarzem, aż dochodzimy do wyznaczonej sali.
Spoglądając w drzwi zauważamy mame leżącą na łóżku i tate trzymającego jej dłoń.

Bez wachania Mike otwoera drzwi.
-Och jesteście już-mówi tato
-Co się stało?-pytam ze łzami w oczach
-Mamie już nic nie jest, dostała mocniejszych skurczy i straciła przytomność, ape teraz jest już wszystko dobrze.-odpowiada ze spokojem John

Posiedzieliśmy z nimi jeszcze przez jakiś czas aż w końcu pożegnaliśmy się i ruszyliśmy do domu.














Hej misiaczki!

I jak myślicie Mike i Laura zamieszkają razem?
Do następnego kochani!
Nie mam pojęcia kiedy to będzie, bo teraz mam praktyki, ale jak będę miała czas napewno coś dodam.

No i pozdrawiam wszystkich którzy byli dzisiaj na koncercie "Pectus'a" w Ciasnej. <3

 <3

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Przyjaciel Moich Przyrodnich Braci.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz