Rozdział 6

12.4K 548 23
                                    

-No więc, mamo, tato, macie mi coś ciekawego do powiedzenia?-pytam z lekką nutą kpiny w głosie.

Na ich twarzach nagle pojawia się przerażenie, obawa, ale i lekkie zirytowanie tą sytuacją..
Nagle John podwija mamie luźną błękitną bluzke, a mi ukazuje się... o cholera brzuszek ciążowy... No nie wierze... moja mama będzie mieć dziecko. O jejuu! Ja będę mieć rodzeństwo!
Radość jaka we mnie panowała, oczywiście musiała zostać sprowadzona na ziemie...

-Lau, będziemy mieć z twoją mamą dziecko-i tutaj spojrzał z ogromną miłością w oczach na już dobrze widoczny brzuszek mojej mamy-będziemy mieć córeczkę-powiedział to z taką dumą, że byłam naprawdę szczęśliwa że to właśnie Johna wybrała mama.
-Nie wierzę... poprostu nie wierze... jak mogłaś mi nie powiedzieć... dlaczego to przede mną ukrywałaś?-pytałam z niedowierzaniem
-Skarbie, ja po prostu bałam się twojej reakcji. Przepraszam, mogłam ci od razu powiedzieć..

Nie mówiąc już nic podeszłam do mamy i mocno ją przytuliłam.

-Tak bardzo Cię kocham, że nie potrafiłabym się za to gniewać-wyszeptałam wprost do jej ucha.
Naprawdę nie potrafiłabym się na nią gniewać.
Jest wszystkim co mam.

-Też Cię bardzo kocham córeczko-powiedziała i ucałowała mocno moje czoło
-Mogę dotknąć?-spytałam cicho wskazując na brzuch
-Oczywiście-powiedziała i zauważyłam, że w jej oku kręciła się maluteńka samotna łza.

Uklękłam i dotknęłam ręką brzuszka
-No cześć malutka-wyszeptałam do brzuszka delikatnie go całując

*Dwie godziny później*

Siedziałam na łóżku i oczywiście rozmyślałam co mam zrobić... ahh no tak zapomniałam wam powiedzieć, że dostałam kolejnego sms-a od mojego ojca...

Od: Nieznany Numer

Córeczko nawet nie myśl, że jeżeli twoja zdzirowata matka znajdzie sobie kochasia, to nie znaczy, że będziesz miała nowego tatusia.
Zapamiętaj moje słowa skarbie, nikt cię nie dotknie tak jak ja..
I uważaj rybeńko, miej oczy szeroko otwarte.
Buziaczki Tatuś ;*

No cholera jak to przeczytałam to naprawdę przestraszyłam się nie na żarty... on mi do cholery groził.
Coraz bardziej zaczynam się bać o swoje życie, ale w sumie to zaczynam się teraz bardziej bać o mame i o moją malutką siostrzyczke, bo o tych mięśniaków-Johna, Alana, Briana i Mike'a się nie muszę bać, są duzi i dają sobie radę..
Moje rozmyślania przerwało pukanie do drzwi.
-Proszę-odpowiedziałam i czekałam
Drzwi lekko się uchyliły a zaraz w pokoju pojawił się Brian.

-Coś się stało?-spytałam lekko zdenerwowana, gdyż cały czas patrzył na mnie z obawą i wogóle się nie odzywał.
-Czemu płaczesz?-i dopiero teraz zrozumiałam, że gdy tak rozmyślałam o moim ojcu, zaczęłam tak płakać, że zmoczyłam całe policzki i koszulke..
-To nic, nie przejmuj się-posłałam mu słaby uśmiech
-O nie moja droga, jesteś już moją siostrą, więc tak łatwo się nie wywiniesz..

Westchnęłam i myślałam czy powiedzieć mu o tym, że jak byłam dzieciem zostałam w cholere dużo razy zgwałcona, że ten psychol się ze mną kontaktuje...

-Tata mówił Ci coś o mnie, o tym co się działo w LA?-spytałam
-Wiem o wszystkim Lau-powiedział troszkę niepewnie-możesz mi o wszystkim powiedzieć-dodał uśmiechając się lekko
-Brian.. boo.. bo onn... on się ze mną kontaktuje-ostatnie wypowiedziałam ledwo słyszalnie
-O żesz cholera!-krzyknął głośno-Powiedziałaś mamie?

Spojrzał na mnie, a ja pokręciłam przecząco głową.
-No do jasnej cholery!! Dziewczyno czy ty wiesz, że w każdej chwili może się coś stać?!
-Brian ja... ja naprawde nie chciałam nic mówić mamie, ona teraz naprawdę nie powinna się denerwować..
-Ale do kurwy mama powinna wiedzieć!-wydarł się jeszcze głośniej

-O czym powinnam wiedzieć?-i tu nagle znikąd pojawiła się mama






Tu ru ru ruuum
Taki mały bonusik dla was ;*

Myślę, iż rozdział pojawi się jutro, ale niczego nie obiecuję!

Miłego wieczoru skarby! Buziaczki ;* <3

Przyjaciel Moich Przyrodnich Braci.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz