Trzeba się przełamać...

40 6 10
                                    

Scott
Myślałem nad tym przez długi czas aż w końcu stwierdziłem, że nie ma co siedzieć i się zastanawiać. Musiałem uratować moje dzieci. One były dla mnie wszystkim! Choć z drugiej strasznie się bałem. Do tej pory pamiętam tę chwilę, która zostawiła ogromny ślad na mojej psychice. Ale tym razem wygrała miłość. No tak tylko co dalej? Przecież nie pójdę tam tak po prostu i nie powiem Spring Trapowi: "Oddawaj mi dzieci ty bezuczuciowa, spróchniała maszyno!". Muszę się jakoś przygotować..... Już wiem! Zabiorę ze sobą butelkę wody. (A po co? dowiecie się później...) Wezmę także scyzoryk, latarkę i... zdjęcie moich dzieci. Nic więcej chyba nie mogę zrobić. Spakowałem potrzebne rzeczy do plecaka. Pożegnałem się z żoną, a ona zapytała mnie gdzie idę, ale ja nie powiedziałem jej prawdy bo wtedy martwiłaby się jeszcze bardziej. Już i tak siedzi całymi dniami na kanapie, płacze i przeszukuje internet w celu znalezienia jakichkolwiek wskazówek. Od czasu zaginięcia dzieci strasznie się denerwowała gdy tylko opuszczałem nasze mieszkanie. Była noc. Wyszedłem z domu i ruszyłem w stronę przystanku autobusowego. Żeby się choć odrobinę relaksować podłączyłem słuchawki do telefonu i włączyłem muzykę. Po 5 minutach przyjechał autobus. Był pusty co sprawiało, że czułem się jeszcze bardziej niekomfortowo. Kiedy w końcu dojechałem na miejsce niechętnie postawiłem stopę na chodniku przed pizzerią Freddy Fazbear's Pizza. Od razu przeszły mnie ciarki. Autobus odjechał, a wokół mnie zapadła głucha cisza. Ogarnął mnie strach. Mimo to powoli, ostrożnie podszedłem do okna i zajrzałem. Nic. Pusto. Tym razem nie dałem się zmylić. Wiedziałem, że cisza nie zawsze oznacza spokój..... Chwilę jeszcze stałem i się patrzyłem aż w końcu przełamałem się i podszedłem do drzwi. Delikatnie nacisnąłem klamkę i je otworzyłem. Co chwila obracałem głowę w różne strony żeby nie przeoczyć żadnej zdziczałej maszyny czającej się za moimi plecami, ale nic nie zobaczyłem. To napawało mnie jeszcze większą niepewnością. Mimo to szedłem przed siebie. Postanowiłem zatrzymać się w miejscu gdzie tylko z jednej strony Spring Trap będzie miał możliwość żeby do mnie podejść. Przypomniałem sobie moje stare biuro, w którym jakiś czas temu czułem się zupełnie zrelaksowany i szczęśliwy. Ruszyłem w jego stronę. Chciałem jak najszybciej tam dojść żeby tylko poczuć się choć trochę bezpiecznie. Kiedy już doszedłem do celu stanąłem w kącie ustawiony twarzą do jedynych drzwi prowadzących do tego pomieszczenia. Tylko tam mogłem ujrzeć Spring Trapa. Iii...... Być może nie tylko jego..... Stałem sztywno, wciąż w tym samym miejscu. Nie mogłem usiąść. Byłem zbyt przerażony. Czekałem na najgorsze. Szczerze mówiąc chciałem żeby przyszedł... lub przyszli już teraz żeby mieć już to za sobą. No, ale życie nie jest takie proste. Niektórych problemów nie możemy omijać szerokim łukiem tylko musimy się z nimi zmierzyć. Tylko, że jest to trudne kiedy tym problemem jest dziwna, zardzewiała i mordercza maszyna. Nagle.... Tradycyjnie zobaczyłem Spring Trapa za szybą. Jak zwykle stał nieruchomo ze wzrokiem wlepionym we mnie jakby był martwy. A jednak czuć było w nim życie..... Chciałem prędko odwrócić wzrok, ale z trudem się powstrzymałem bo wiedziałem, że gdybym tak zrobił to ten dziwny stwór wykorzystałby tę jedną krótką chwilę żeby prędko i niepostrzeżenie przemknąć się do mojego biura, a potem gdy znów podniósłbym wzrok zobaczyłbym jego przerażające, zapierające dech w piersiach, mechaniczne ślepia krwiożerczej maszyny. Jedyne co utrzymywało mnie wtedy przy życiu to myśl, że robiłem to dla dzieci. Tylko mrugnąłem, a głowa Spring Trapa zamiast zza szyby wystawała teraz zza drwi..... Był teraz niecałe półtora metra przede mną. Te oczy... One miały w sobie coś takiego czego nie potrafiłbym opisać słowami. Powoli i ostrożnie, nie odwracając wzroku od maszyny sięgnąłem do plecaka, rozsunąłem suwak i wyjąłem zdjęcie moich dzieci, z żoną po środku. Wyciągnąłem rękę z fotografią przed siebie tak żeby Spring Trap wyraźnie ją widział. Nie wiem czemu to zrobiłem. Tak podpowiadał mi mój instynkt. Nagle.... Poczułem się... jakoś tak.... pewnie.... trzymając to zdjęcie w ręku. Zniknęło przerażenie, ale zostało jeszcze trochę strachu i niepokoju. Maszyna nie ruszyła się. Stała nieruchomo. Widziałem w niej coś dziwnego.... Nie wiem co to było... Jakby... emocje? Ale czy to możliwe w przypadku robota? I nagle ni stąd, ni zowąd wyskoczył zza tych drzwi i rzucił się w kierunku zdjęcia. Na szczęście czym prędzej odskoczyłem, a Spring Trap upadł na ziemię. Teraz widziałem wyraźniej to "coś" w nim. To była.... złość. Poczułem delikatny zapach spalenizny, a po chwili zobaczyłem malutką strużkę dymu unoszącą się nad jedną z dziur w obudowie maszyny. Czyżby się przegrzał z tej złości? Tylko co ją wywołało? Czy to... miłość? No tak, ale przecież roboty nie odczuwają żadnych uczuć ani emocji.... Wygląda na to, że to "coś" do przede mną leżało.... Nie było maszyną.... No więc czym? Nie miałem czasu się nad tym zastanawiać. Postanowiłem wykorzystać sytuację, uciec z biura i odnaleźć dzieci zanim Spring Trap ostudzi sobie procesor. Wziąłem plecak, przeskoczyłem nad jego starym, zniszczonym, mechanicznym ciałem i już chciałem biec kiedy nagle poczułem, że ktoś łapie mnie za kostkę. Obejrzałem się za siebie. Spring Trap ostatnimi siłami swojego zardzewiałego mechanizmu zatrzymał mnie. Znów podniósł na mnie ten swój przerażający wzrok. "Butelka z wodą!"-pomyślałem-"zupełnie o niej zapomniałem". Szybkim ruchem otworzyłem plecak i wyjąłem z niego wodę. Zaraz zobaczycie do czego była mi potrzebna..... Odkręciłem korek i wylałem ją na Spring Trapa. Znów poleciała z niego malutka strużka dymu. Ale nic więcej się nie stało.... Ponownie wrócił strach. Nagle metalowy otwór gębowy maszyny otworzył się szeroko i wydobył się z niego przeraźliwy krzyk, którego słowami nie da się opisać. Zatkałem uszy. Po chwili oprócz krzyku pojawił się jeszcze trupi odór. Jakby ktoś tam umarł.... I wtedy wydarzyło się coś niesamowitego... Coś czego w życiu bym się nie spodziewał.....

Ciąg dalszy nastąpi..............


"Moja przygoda w Freddy Fazbear's Pizza"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz