Scott
Zapatrzyłem się przez chwilę na jeden z plakatów, na którym widniała twarz Spring Trapa w przeszłości. Bez rdzy i wystających kabli. usłyszałem też jego głos... I nagle powróciły wspomnienia... Najgorsze ze wszystkich.... Po chwili otrzeźwiałem. Moje dzieci! Szybko wbiegłem do mojego dawnego "biura". Pusto. Pozostały tylko ślady krwi. Byłem zrozpaczony. Co on z nimi zrobił?! Gdzie je zabrał?! Czego od nich chciał. Świetny ze mnie tata! Moje pociechy są w niebezpieczeństwie, a ja co? A ja gapię się na plakat! Nie powinienem ich w ogóle wypuszczać z domu! Co ja powiem żonie?! Ona mnie normalnie zmiecie z powierzchni Ziemi. I wcale nie będę się jej dziwił! Powinienem być odpowiedzialny, a cały czas bujam w obłokach! Muszę ich znaleźć na pewno są gdzieś w pizzerii. Sprawdziłem każde pomieszczenie. Każdy zakamarek. Nigdzie ich nie było. Odwróciłem się i ujrzałem dwie nowe postacie, których maski spoczywały w kartonie znajdującym się w moim dawnym "biurze". Był to miś, którego tworząc grę nazwałem Freddy oraz kaczka, którą nazwałem Chica (czytaj: czika) lecz was o tym nie poinformowałem, ponieważ uznałem, że to zbędna informacja. Wydawali te same dźwięki jakie wydobywały się ze Spring Trapa. Nie mogłem tego znieść. I jeszcze to bezuczuciowe spojrzenie! Zasłoniłem uszy rękoma i zacisnąłem mpcno powieki. Skąd one się w tu wzięły?! Nigdy ich nie widziałem! Coś było nie tak! Coś się zmieniło, ale ja nie wiem co? Co spowodowało, że te maszyny robią to samo co ten okrutny żółty królik? A w ogóle gdzie on się podział? I co zrobił z dziećmi? Teraz nie miałem czasu się zastanawiać. Przepchnąłem się między tymi kreaturami i wybiegłem z pizzerii. Być może uważacie mnie za tchórza. Ale gdybyście przeżyli to samo zrozumielibyście mój strach i przerażenie. Tego wprost nie da się opisać słowami! Ale nie mogłem wrócić do domu! Tam były moje dzieci! Miałem je teraz zostawić?! Nie ma mowy. Zajrzałem przez okno. Ani śladu żywej duszy. Ani nawet nawiedzonej maszyny. Czekałem przez chwilę, ale nic się nie wydarzyło. Usiadłem na trawie i oparłem się o ścianę pizzerii. Po moim policzku spłynęła łza. A co jeśli już nigdy nie zobacze tych uroczych, grymaśnych uśmiechów. Siedziałem tak jeszcze przez około godzinę rozmyślając nad tym co powinienem teraz zrobić aż w końcu zasnąłem zmęczony wydarzeniami tego dnia.Następnego ranka obudził mnie telefon od żony. Odebrałem i powiedziałem, że wszystko jej właśnie jak wrócę. Trydno jej bylo to wytlumaczyc, ale w końcu dała za wygraną. Pożegnałem się z nią i schowałem telefon do kieszeni. Nie mogę w to uwierzyć! Spałem na trawie! Jak jakiś menel! Ale nie ważne. Zrobiłem to dla dzieci. Po raz kolejny zajrzałem do środka. Nic. Zwyczajny, stary budynek. Poddałem się. Wsiadłem do samochodu i odjechałem. Byłem tak załamany, że prawie spowodowałem wypadek. Wróciłem do domu. Zastałem w nim moją żonę.
-Nareszcie jesteś! Gdzieś ty się powiedział?!-krzyknęła.
Usiadłem na miękkiej kanapie i opowiedziałem jej o wydarzeniach z wczorajszego dnia. Przepraszałem ją i tłumaczyłem, że próbowałem, że się starałem. Była zrozpaczona, nie wiedziała co ma dalej robić, płakała i pytała ze łzami w oczach dlaczego nic nie zrobiłem i dlaczego jestem taki nieodpowiedzialny. Nie byłem na nią zły za te słowa ponieważ wiedziałem, że wynikają one z bezsilności. Zrobiłem jej kilka kanapek i kawę żeby trochę ochłonęła. Nareszcie się choć trochę odprężyłem, a moje serce nie biło już tak szybko jak wcześniej. Jednak wciąż miałem poczucie winy. Tak bardzo chciałem cofnąć czas. Gdybym tylko mógł... W końcu wziąłem się w garść. Włączyłem komputer i wpisałem w wyszukiwarce hasło "Freddy Fazbear's Pizza". Ukazały mi się jakieś blogi i fora na temat mojej gry-Five Nights at Freddy's. Trochę niżej zobaczyłem napis: "Historia nawiedzonej pizzerii". Kliknąłem w niego i już w następnej chwili moim oczom ukazał się długi tekst. Po jakichś 5 minutach byłem już na ostatniej linijce. Teraz już wiem co stało się z moimi dziećmi........