Gdy już się porządnie przespałem zadzwoniłem do kolegi żeby pochwalić się moją nową robotą. Oczywiście powiedział, że chciałby mieć taką samą. On pracuje w sklepie i układa towar. Cały czas. A tym czasem ja siedzę sobie przez 7 godzin na fotelu i czytam książkę, przeglądam facebooka albo naparzam w flappy bird! Mało tego przez te kilka godzin trenowania nabiłem rekord 206!
A mama zawsze powtarzała:"Jak znajdziesz pracę to nie będziesz sobie mógł tak siedzieć bezczynnie na fotelu! Więc lepiej wstawaj i zrób coś wreszcie!". No i prosze jednak moge tak siedzieć bezczynnie na fotelu. "To zbyt piękne żeby było prawdziwe!"-pomyślałem. Uszczypnąłem się w ramię tak na wszelki wypadek żeby być pewnym, że to nie sen. A jednak. To się dzieje na prawdę. I znowu wieczorem kiedy słońce zaszło już za horyzont wziąłem potrzebne rzeczy, założyłem buty, kurtke i pojechałem autobusem do pizzerii. Gdy już dotarłem na miejsce rozsiadłem się wygodnie na fotelu i grałem w flappy bird. Dzisiaj miałem jakiegoś pecha. Cały czas przegrywałem. W końcu się wkurzyłem i schowałem telefon do plecaka. Nie miałem co robić więc postanowiłem przejrzeć kamery chociaż i tak wiedziałem, że nie zobacze tam nic ciekawego. Szybko przelatywałem po różnych pomieszczeniach na ekranie gdy nagle zobaczyłem coś co przykuło moją uwagę nie wiedziałem co to jest bo widziałem to przez dosłownie ułamek sekundy. Wróciłem do kamery, w której zobaczyłem to "coś". Było ciemno, więc zobaczyłem tam tylko czyjeś oko. Wyglądało jak nieludzkie oko, bez żadnych uczuć. Nagle na kamerze pojawiło się mrowienie, a gdy zniknęło oka już nie było. "Ach te stare kamery"-pomyślałem. Na kamerze nagrywającej pomieszczenie znajdujące się obok tego w którym widziałem oko zobaczyłem teraz sylwetkę maszyny w kształcie zwierzęcia. Była stara i niezadbana. Byłem zdziwiony bo myślałem, że maszyny zostały już dawno wyłączone. Po chwili znów pojawiło się mrowienie i zniknęło razem z postacią na ekranie. Spojrzałem na kamerę obok. Teraz to właśnie tam znajdowała się maszyna. Zaniemówiłem. Nie miałem pojęcia co o tym myśleć. Siedze sobie spokojnie na fotelu i przeglądam kamery gdy nagle moim oczom ukazuje się stara maszyna poruszająca się po pizzerii. Śledziłem ją na kamerach. Po chwili spostrzegłem coś bardzo niepokojącego........ Ta maszyna w kształcie żółtego królika wyraźnie zmierzała w moją stronę. Nie wiedziałem co mam teraz zrobić. Dużo już doświadczyłem w swoim życiu, ale nigdy nie miałem doczynienia z zardzewiałymi, chodzącymi maszynami w kształcie zwierząt, które nie wiedzieć czemu idą prosto do mnie. W końcu królik nie pokazał się już na żadnej kamerze. Odwróciłem więc wzrok od ekranu i zobaczyłem go przesz szybę jak stał na korytarzu. Nie mogłem w to uwierzyć. Myślałem, że takie rzeczy pojawiają się tylko w bajkach. Nagle coś zaczęło pikać więc włączyłem drugi komputer, z którego dochodził ten dźwięk. Były tam różne systemy. Obok systemu wentylacyjnego migał czerwony kwadrat. Kierując się instynktem kliknąłem na napis "system wentylacajny". Po chwili komputer przestał już pikać. Gdy odwróciłem wzrok od komputera zobaczyłem głowę żółtego królika wystającą zza ściany. Nie wiedziałem co zrobić, więc po prostu siedziałem i czekałem na rozwój wydarzeń. Jednak on cały czas się na mnie patrzył. Po chwili znowu komputer zaczął pikać. Wtedy mój wzrok powędrował ku ekranowi tym razem zepsuły się kamery. Szybko je naprawiłem. Już miałem odwrócić się od komputera, gdy nagle się zawachałem. Za każdym razem gdy odwracałem się od niego on się przemieszczał. Zanim spojrzałem na komputer był już za ścianą. Więc gdzie teraz może być? Jednak stwierdziłem, że przecież w końcu będę musiał się odwrócić. Podjąłem decyzję. Oderwałem wzrok od ekranu. Przed sobą zobaczyłem królika, który wydał z siebie jakiś dziwny nieznany mi dźwięk. Nagle strach przeszył moje ciało. Duże, okrągłe, żółte oczy bez uczuć wpatrywały się teraz we mnie i to z odległości zaledwie kilku centymetrów. Jego zniszczone zęby zardzewiałe ramiona i kable wystające z niego były na swój sposób przerażające. A dźwięku, czy może raczej krzyku, który z siebie wydał nie da się opisać słowami. To było po prostu STRASZNE.
Nie wiedziałem co będzie dalej, ale miałem jakieś dziwne przeczucie, że to już koniec. Oto najfajniejsza i najprzyjemniejsza praca o jakiej nawet mi się nie śniło przerodziła się w istny koszmar. Nagle oprzytomniałem. Jedną ręką chwyciłem swój plecak i wybiegłem z pizzerii prosto na przystanek. Oczywiście jak przystało na człowieka co chwila spoglądałem przez ramie. Ulżyło mi bo królik za mną nie szedł. Nie miałem zamiaru go już nigdy spotkać. Zapomniałem, że przecież jest środek nocy więc autobusy już nie jeżdżą. Musiałem więc iść do domu na piechotę. Gdy już doszedłem do domu byłem wykończony. Strach wyssał ze mnie całą siłę. Odrzuciłem plecak i kurtke na bok, a potem zmęczony opadłem na łóżko i od razu zapadłem w głęboki sen.